- Co ja zrobiłam... - wyjąkałam, siadając na pierwszym wolnym krześle. Schyliłam się, ukryłam twarz w dłoniach i zaczęłam lekko łkać. W jednej chwili zrobiło mi się gorąco, a przez całą klatkę piersiową przeszedł kujący, ostry ból. Kilka sekund później wyczułam obok siebie czyjąś obecność. - Ross? - zapytałam półprzytomnie. Przez mój mózg przeleciała pustka, nie wiedziałam gdzie jestem i co się tak naprawdę dzieje. Za dużo alkoholu...
- Nie, mała. To ja, Austin. - powiedział niespokojnie. - Dlaczego płaczesz? - ukucnął naprzeciwko mnie i ujął moje ciepłe ręce w swoje dłonie, delikatnie je masując. Przez chwilkę poczułam dziwną ulgę, jakby ten dotyk uwolnił mnie od wszelkich trosk i zmartwień. Nie trwało to jednak długo, gdy na ekranie swojego telefonu zobaczyłam twarz Rydel, momentalnie wszystko wróciło. Moje ciało znów ogarnął piekący ból, poczucie winy i zażenowania. Chłopak, który do tej pory cały czas kucał, czekając na jakiekolwiek wyjaśnienia, przysiadł na krześle obok, po czym mnie przytulił. Siedziałam w jego objęciach dobre kilka minut. Musiałam po prostu odczekać, wyjść jakoś z tej pierwszej fali szoku i zapanować nad sercem, które biło niemiłosiernie rozrywając moją pierś. Po wstępnej analizie słów blondynki, dotarło do mnie co tak właściwie się stało. Odepchnęłam szybko Austina, który nadal czule mnie obejmował, wstałam na równe nogi i wbiegłam do pierwszej lepszej, damskiej toalety. Przylgnęłam plecami do zimnej ściany, po czym ukucnęłam, ponownie zalewając się łzami. Nie reagowałam nawet na wibrowanie mojej komórki, nie chciałam rozmawiać z blondynką. Nie teraz, po tym co zrobiłam, bo co miałabym jej niby powiedzieć? Kocham twojego brata, ale tak świetnie bawiłam się z Austinem, że o nim kompletnie zapomniałam...?
- Nie, nie... - otarłam oczy i uniosłam lekko głowę. - To nie może być prawda, bo niby jak? Dlaczego gazety mają o mnie pisać jak ja nie jestem przecież sławna... Nikt mnie nie zna... Nikt... - szybko sięgnęłam po komórkę, spojrzałam na swoje odbicie w ekranie i znów zapłakałam.
- Hej, mała, wszystko gra? - nagle zza drzwi usłyszałam zaniepokojony głos Austina. - Co się stało? - dopytywał troskliwie. Nie miałam ochoty na konwersację więc zignorowałam go i znów spojrzałam na swój telefon. Bałam się go odblokować, bałam się rozmowy z Rossem... Po kilku chwilach wtachania, podświetliłam jednak ekran.
- Co?! - krzyknęłam z przerażenia. Kilka sekund później drzwi do łazienki otworzyły się z ogromnym hukiem, a naprzeciwko mnie stanął wystraszony Austin.
- Co się stało? - zapytał. Miał taką minę jakby był gotów stanąć do walki w mojej obronie.
- Jest prawie pierwsza w nocy! - krzyknęłam z wyrzutem, wymachując rękoma. - Do tego mam ponad czterdzieści nieodebranych połączeń od Rossa... piętnaście od Rydel, tyle samo od Ratta, no i kilka od Rockiego... - dodałam w duchu. - Blondyn, po raz ostatni, dzwonił do mnie godzinę temu... - szepnęłam, chowając twarz między kolana.
- No, troszkę zabalowaliśmy. - uśmiechnął się uwodzicielsko, po czym podał mi rękę. - Jesteś dorosła, rodzice cię nie zbiją, nie masz się o co martwić. - dodał z zadziornym uśmiechem, patrząc na mój pokaźny dekolt. - No chodź. - chwycił moją dłoń, pociągnął lekko i pomógł mi stanąć na równe nogi. - Jak już zauważyłaś jest dosyć późno, zabiorę cię do siebie. Odpoczniesz i dojdziesz do siebie. - zakończył, biorąc mnie pod pachę. Nie protestowałam, szłam posłusznie obok niego. W głowie strasznie mi szumiało, nie miałam ochoty się z nim szarpać. Alkohol buzujący w moich żyłach, skutecznie uniemożliwiał mi trzeźwe myślenie. Nigdy nie lubiłam być podwładną tych okropnych promili!
- Poczekaj. - jęknęłam jak już znaleźliśmy się na zewnątrz. Chłodny, lekki wiaterek mnie nieco orzeźwił. - Poradzę sobie sama. - powiedziałam stanowczo, wyszarpując się z jego mocnego, aczkolwiek troskliwego uścisku. Skoro to co mówiła Rydel jest prawdą, nie chcę aby znów ktoś zobaczył nas razem. Po co pogarszać i tak już beznadziejną sytuację.
- Nie zostawię cię tutaj, chyba żartujesz. - wtrącił stanowczo. - Jest już bardzo późno, do tego jesteś... hmm, lekko pijana...?
- Odejdź, proszę. - szepnęłam, chwytając się za głowę. Było mi zimno, czułam się okropnie. - Zadzwonię do przyjaciółki, ona mi pomoże.
- O pierwszej w nocy? - zapytał zdziwiony. - Meh, a było tak pięknie! Już prawie cię miałem, a ty co...? Nagle chcesz sobie pójść?- rozmyślał. Był już lekko poddenerwowany, nie chciał jednak aby dziewczyna to wyczuła.
- Tak, o pierwszej w nocy. - odpowiedziałam zgryźliwie. Chwilkę potem wyciągnęłam telefon. Jak zobaczyłam ilość nieodebranych połączeń, znów oczy mi się zaszkliły. - Nie jestem małą dziewczynką, poradzę sobie.
- Odwiozę cię chociaż do domu. - nalegał. - Zgódź się, zgódź. Może nie wszystko jeszcze stracone. - Chwilę się wahałam, ostatecznie postanowiłam się zgodzić. Zauważyłam, że na moje słowa, chłopak się bardzo rozpromienił. - Tak, czuję, że jeszcze tej nocy cię zaliczę, maleńka. - pomyślał w duchu.
Hotel w Las Vegas
Zespół R5 po udanym i pełnym wrażeń koncercie, udali się do hotelu aby odpocząć i zregenerować siły na kolejny dzień, który miał być równie atrakcyjny. Rydel przez cały czas wtulona była w Ella, który odwzajemniał jej uczucia z podwojoną siłą. Stormie, Ross oraz Rocky byli zachwyceni wyznaniem perkusisty, a jeszcze bardziej tym, że blondynka mu wybaczyła. Riker patrzył na to wszystko z dystansu, ciągle był zamyślony i rozkojarzony. Cleo, jako jedyna, miała wszystko w poważaniu, mimo to, była równie szczęśliwa jak Rydel. Jej powód do radości był jednak zupełnie inny...
~~
- Ross, odłóż w
końcu tą komórkę bo zaraz oszaleję. - warknął Riker,
spoglądając na brata pogardliwym spojrzeniem. Sam bił się z
myślami i ciągle wyciągał swojego IPhone, chcąc odezwać się
do Ally. Nie wiedział jednak jak zacząć rozmowę, dlatego wszystkie próby napisania głupiego smsa, kończyły się porażką. Nie
okazywał skruchy i żalu, mimo tego dało się zauważyć, że co
jakiś czas spogląda na pierścionek zaręczynowy. Chciał to
naprawić, każdy członek zespołu o tym wiedział. Ross także.
-
Spierdalaj. - wysyczał, wykrzywiając usta w grymasie. Rydel
spojrzała na braci, modląc się aby nie doszło do kolejnych
rękoczynów. Na szczęście w tej samej chwili, do pokoju weszła
Stormie wraz z wujkiem Shorem, ratując tym samym sytuację.
Chociaż... nie do końca.
- Dzieci... - westchnęła, stając w
progu. - Jesteście rodzeństwem, odnoście się do siebie z
większym szacunkiem, pro...
- Jesteśmy dorośli, wiemy co mamy
robić. - skłamał basista. Ross zmierzył go ciekawskim
spojrzeniem, wiedział bowiem, że Rik cały czas bluźni. Nie
wiedział jednak dlaczego tak trudno jest mu się przyznać do winy. Zresztą... Oboje popełniali ten sam błąd, obwiniając
siebie nawzajem. - Tak poza tym, ty już swoje zrobiłaś. - warknął
ku zaskoczeniu Rydel i Rossa. - Mamo... - dodał szeptem, czując na
sobie wzrok matki i siostry.
- Hej, zosta... - zaczął zgryźliwie, nie dokończył jednak, gdyż
zauważył, że to jego mama odebrała mu komórkę i schowała do
jednej z półek szafki nocnej. - Przepraszam. - dodał skruszony. Instynktownie wtulił się w matczyną
pierś i zaczął lekko łkać. Był zmęczony koncertem, do tego
sporo starych ran znów dało o sobie znać. Chciał już zasnąć,
uciec od tego bólu, czekał jednak na telefon od rudowłosej.
Martwił się, w końcu tyle razy już próbował się dodzwonić,
za każdym razem bezskutecznie. Nie chciał nawet dopuszczać myśli,
że to wszystko mogło być spowodowane działalnością Matta...
- Riker! - blondynka chciała
upomnieć brata, Stormie chwyciła ją jednak za dłoń. Skinieniem
głowy poprosiła aby się nie wtrącała.
Dziewczyna, z widoczną niechęcią, przytaknęła i usiadła na róg
miękkiego, małego łóżka. Starsza kobieta natomiast, usadowiła się obok
najmłodszego syna, który cały czas skupiony był na swoim
telefonie.
-
Synku, jest już późno, Demi pewnie już śpi. - ucałowała
chłopaka w czoło, po czym mocno przytuliła. - Jutro się na pewno
odezwie. - chciała dodać otuchy blondynowi, wiedziała bowiem, że podczas koncertu również wychodził aby zadzwonić. Ciągle sygnał
się jednak urywał.
- Nie jest wcale tak późno, dopiero coś
koło północy. - szepnął. Kilka łez spłynęło po jego
policzku, sam nie wiedział czy to z żalu, tęsknoty czy poczucia
winy. Coraz bardziej obwiniał się za to, że zostawił dziewczynę
samą, wiedząc, że ten morderca jest na wolności. Stormie chciała
zabrać głos, przeszkodziła jej jednak Cleo, która właśnie
wpadła do pokoju razem z Rockym.
- Pizza! - krzyknęła na całe
gardło, wchodząc głębiej do pomieszczenia. - A co tu tak cicho, jak na
pogrzebie? - zapytała, obserwując każdego po kolei. Ross,
speszony tą nagłą wizytą, odsunął się szybko od matki i
spuścił głowę tak, aby jego włosy zakryły część twarzy. Nie
chciał okazywać skruchy przy Cleo. Łzy to ostatnia rzecz, którą
chciał, aby oglądała.
- Nie mamy ochoty na te twoją pizze. -
warknął Riker, który akurat wstał i od razu skierował się do
wyjścia, omijając Rockiego szerokim łukiem. Ross już dawno wyczuł, że obecność dziewczyny zaczęła irytować również i basistę.
- Tak, stanowczo jest już za późno na wszelkie
imprezowanie. Do tego każdy zmęczony jest koncertem. Jutro kolejny
dzień, więc proponowałabym już się położyć. - wtrąciła
spokojnie Stormie. Rydel podziękowała matce spojrzeniem, tak samo
jak Ell, który wyłonił się właśnie zza pleców Cleo.
- No
dobra, jak tam chcecie. - dziewczyna wzruszyła ramionami, wzięła
pudełko ze stołu, po czym podeszła do drzwi. - Idziesz Rocky? -
zapytała uwodzicielsko, kątem oka spoglądając na Rossa, który
mimowolnie również skierował wzrok w jej stronę. Miała bowiem
na sobie fikuśne spodenki, które odkrywały połowę zgrabnej
pupy, oraz pokaźny dekolt z którego aż wylewały się jej nabrzmiałe piersi.
Blondyn szybko jednak otrząsnął głowę i znów schował twarz
pod kosmykami swoich farbowanych włosów. Rocky z kolei, udał się
posłusznie za dziewczyną, śliniąc się jak rasowy buldog.
-
Przyniosłem mojemu najpulchniejszemu pączusiowi troszkę żelków.
- wypalił nagle Ell, podając blondynce paczuszkę. - Tak na
odstresowanie. - dodał, całując dziewczynę w policzek.
-
Dziękuję kochanie. - uśmiechnęła się, po czym
odebrała łakocie.
- Jak wygląda wasz jutrzejszy dzień? -
zapytała Stormie, gładząc najmłodszego syna po ramieniu.
-
Wstajemy o 5:30, idziemy na śniadanie, potem na 8:00 mamy sesje
zdjęciową, pod wieczór dwa wywiady. Po południu chcemy zwiedzić sobie miasto. - odpowiedziała Rydel, pakując kolejną
garść żelków do ust.
- W takim razie proponuję już iść
spać, Ross. - kobieta chwyciła kawałek pierzyny i zarzuciła ją
delikatnie na głowę blondyna. Ten się lekko uśmiechnął, nic
jednak nie odpowiedział. - Wyglądasz mizernie, musisz się w końcu
wyspać.
- Oj, dam głowę, że tu chodzi o co innego. - Ell
szepnął nagle do ucha swojej dziewczynie. Ta aż się wzdrygnęła
pod wpływem jego ciepłego oddechu, który nagle poczuła na swojej szyi.
- Hmm?
- wymamrotała. Nie wiedziała o co mu chodzi.
- No co, Ross jest
pod wpływem maryśki. No i nie chodzi mi tu o dziewczy...- nie dokończył bo w tym samym momencie Rydel
zdzieliła go paczką żelek. - Oj,
stanowczo potrzebujemy snu. - powiedziała na głos, mierząc
perkusistę morderczym spojrzeniem. - Spokojnie, mamuś, ty też już
idź odpocząć. Ell śmiga już do łóżka, tak samo jak Ross,
także zaraz gaszę światło.
- Dobrze. - powiedziała ciepło
Stormie, pocałowała najmłodszego w policzek i wyszła z pokoju.
- No, to spać mi tu i nie gadać. - zarządziła. Chwilę
później nastolatek ostatni raz próbował się dodzwonić do
rudowłosej, gdy nie odebrała, wtulił twarz w białą poduszkę,
wzdychnął i zamknął zmęczone powieki. - To ja lecę jeszcze do
łazienki, a ty... A ty dokąd? - zapytała cicho, widząc jak
perkusista wymyka się z pokoju.
- Poszukam Rika i... - zaciął
się, podszedł bliżej blondynki i ponownie szepnął jej na ucho. - Spróbuję
jeszcze raz zadzwonić do Demi, pączku mój najdroższy. -
pocałował swoją ukochaną w czoło, odwrócił się na pięcie, po
czym, wesoło podskakując, skierował się do wyjścia.
TYMCZASEM...
- Będzie otwarty gdzieś
sklep o tej godzinie? - wypaliłam półprzytomnie. Chciałam się upewnić i na własne oczy zobaczyć jakąś gazetę. Tu i teraz.
- To
tutaj. - wskazałam palcem mały, niebieski domek. - Zostaw mnie tu,
proszę.
- Jedynie burdele i różne
puby. - zaśmiał się, ja natomiast wróciłam do poprzednio
zajmowanej pozycji. - Ej, dlaczego płaczesz? - dopytywał.
- No spoko. - chłopak wjechał na podwórko, stanął
tuż przed drzwiami, po czym zgasił silnik. Znów nastała cisza, zaczęłam się lekko niepokoić... Austin nagle odpiął pasy i pochylił się nade mną. - Przecież było fajnie... -
mruknął, muskając dłońmi moje kolano. Temperatura w aucie i tak
była wysoka, ale teraz wybuchł tu wulkan. Dosłowne. Siedziałam na
swoim miejscu jak sparaliżowana. Nie mogłam się ruszyć... A może
nie chciałam? Czułam jego oddech na swoich wargach, jego
ciepłe dłonie na moich udach... - Powiem więcej. - szepnął,
szybko przenosząc swoje ręce na rozpalone policzki, które aż mnie piekły. - Może
być jeszcze lepiej. - dokończył, zamknął oczy, pochylił głowę
i zaczął się do mnie przybliżać. Przez pierwszych kilka sekund
nie wiedziałam co się dzieje, strach i buzujący alkohol w żyłach, zablokowały całe moje ciało. Nie mogłam się ruszyć. Gdy nasze usta dzieliły
dosłownie milimetry...
- Odsuń się ode mnie! - krzyknęłam
przez łzy. Właśnie do mnie dotarło co tak właściwie się
tutaj dzieje. - Puszczaj! - wydarłam się ponownie gdy poczułam
jego dłonie na mojej tali. Szarpiąc się na wszystkie strony,
odpięłam pasy i szybko wybiegłam z samochodu. Momentalnie podleciałam do drzwi i zaczęłam walić w nie pięściami.
- Nie bój
się. - Austin był wyraźnie wystraszony całą tą sytuacją. - Kurwa, nie tak miało być! - Podszedł do mnie, po czym chwycił ręce, uniemożliwiając mi dobijanie się do drzwi. - Przepraszam, uspokój się... - przywarł
do mnie całym swoim ciałem, tak, że poczułam jego twardego penisa w okolicach podbrzusza. Mimo, że
na dworze wiał lekki wiaterek, było mi duszno i gorąco. Moje
ciało aż buzowało, alkohol rozgrzewał mnie od środka. Bałam
się, nie wiedziałam co robić, chciałam krzyczeć ale nie mogłam,
miałam zadyszkę, z każdą sekundą brakło mi sił. - Spokojnie, wszystko szło zgodnie z planem... - odchrząknął znacząco. - To znaczy, wszystko było super, dopóty, dopóki nie
zaczęłaś płakać. Powiedz mi o co chodzi to postaram się pomóc.
- Austin rozluźnił uścisk, mimo to nadal czułam jego
nabrzmiałego penisa, tym razem na swoich udach.
- Z jakim planem? - wymamrotałam ledwo przytomnie. Nagle nogi ugięły się pod moim ciężarem, zrobiło mi się słabo... Nie mogłam zapanować nad swoim ciałem, które bezwładnie zaczęło osuwać się na ziemię. Przed oczami widziałam wystraszonego Austina, mówił coś do mnie. Ja jednak nic nie słyszałam, kilka sekund później zapanował mrok...
~~
DZIEŃ PÓŹNIEJ
- Z jakim planem? - wymamrotałam ledwo przytomnie. Nagle nogi ugięły się pod moim ciężarem, zrobiło mi się słabo... Nie mogłam zapanować nad swoim ciałem, które bezwładnie zaczęło osuwać się na ziemię. Przed oczami widziałam wystraszonego Austina, mówił coś do mnie. Ja jednak nic nie słyszałam, kilka sekund później zapanował mrok...
~~
DZIEŃ PÓŹNIEJ
- No, nie fochaj się. - blondynka z uśmiechem zaczęła wymachiwać widelcem przed twarzą Ella. - No, kto chciał mięska, kto? - śmiała się na całe gardło.
- Ja, ja! - chłopak szybko chwycił dłoń dziewczyny, po czym wsunął do ust kawałek dewolaja, który nakłuty był na ów przedmiot. - Mmmm!
- Chociaż przy stole moglibyście zachowywać się jak ludzie? - prychnął Rocky, który sam wywijał z Cleo podobne sceny. Ona była jednak bardziej zaintrygowana Rossem, który jako jedyny nic nie jadł. Mieszał tylko łyżką w zupie owocowej, szukając w niej jakby odrobiny pocieszenia.
- Synku, bo zaraz zrobisz dziurę w tym talerzu. - Stormie zwróciła uwagę chłopakowi, który nadal skupiony był na kolorowej cieczy. - Ross, słyszysz mnie?
- Co? - blondyn, pod wpływem lekkiego szturchnięcia, podniósł głowę i spojrzał spode łba na swoją rodzicielkę.
- Jedz normalnie, dobrze? - powtórzyła.
- Co ty Ross, szczęścia szukasz w tej zupie, czy co? - zdziwił się Ell, który zaczął wyjadać dewolaja z talerza swojej dziewczyny. Blondyn nic nie odpowiedział, prychnął jedynie, po czym wrócił do swojego zajęcia.
- Matko, gdyby fani widzieli jak się zachowujecie przy stole. - wzdychnął najstarszy, kręcąc głową na boki. Najmłodszy zmierzył go morderczym wzrokiem, nic jednak nie powiedział. Reszta natomiast, zignorowała jego wypowiedź.
- Kochanie, zjedz coś, nie wyglądasz za dobrze. - Stormie nie dawała za wygraną i wciąż ciągnęła temat. - Jak ci nie smakuje to weź sobie coś innego.
- Po prostu nie jestem głodny. - odłożył łyżkę, odsunął krzesło i z mordem w oczach odszedł od stołu. Rydel momentalnie ruszyła za nim, widząc jednak, że wchodzi do toalety, zaniechała dalszych kroków.
- Coś smutny ten nasz maluszek. - nagle obok Rydel pojawiła się rozpromieniona Cleo. - Może z nim pogadam?
- Nie obraź się ale nie sądzę aby to poskutkowało. - odpowiedziała, nieco zmieszana, blondynka.
- Może widział już te artykuły i zdjęcia w gazetach? - zapytała dociekliwie.
- Raczej nie. Na szczęście Ossy nigdy nie był zainteresowany czytaniem prasy. - wzdychnęła. - Ale boję się jak zareaguje. Przecież trzeba mu powiedzieć. - Cleo jedynie kiwała głową, gdyż zajadała się właśnie bułką i nie chciała mówić z pełnymi ustami.
- To kiedy macie zamiar to zrobić? - zapytała, jak już przełknęła pokarm.
- Myślę, że jak wrócimy z sesji zdjęciowej. Gdyby dowiedział się teraz, zapewne zaszyłby się w pokoju i nie chciał iść. Dostałoby mu się za to dodatkowo od Rikera, czego staramy się uniknąć. - odpowiedziała.
- No tak, racja. - Cleo wzięła kolejny kęs i spojrzała znacząco na basistę, który właśnie odchodził od stołu.
- Wczoraj byłam taka szczęśliwa podczas koncertu! - wzdychnęła. - Szkoda, że czar prysł zaraz po tym jak zeszliśmy ze sceny.
- No co tam, dziewczynki. - odezwał się nagle Rocky, który objął Cleo od tyłu. - Zostało kilka pieczonych bułeczek, masz może na nie ochotę? Bo zaraz wszystkie znikną w moim brzuchu. - zarechotał, całując dziewczynę po szyi.
- Zostaw mi chociaż jedną! - krzyknęła ledwo powstrzymując śmiech.
- No to musisz sobie na nie zasłużyć. - mruknął, wsuwając ukradkiem dłonie pod króciutką spódniczkę, którą Cleo miała na sobie. Nie protestowała, wygięła się w łuk i pozwalała chłopakowi błądzić dłońmi po swoich nagich udach.
- Uspokójcie się. - burknął Shor, widząc jak para figluje na środku pomieszczenia.
- Hola, hola, wujku! Jak napiszą o nas w gazecie to nikt pokrzywdzony nie będzie. - wykrztusił Rocky, który zaczął wsuwać dłonie pod mokre majteczki swojej ukochanej. W tym samym czasie z łazienki wyłonił się Ross. Widząc co się dzieje skrzywił usta, po czym zaczął iść w przeciwną stronę. Nie miał ochoty na to patrzeć. Rydel z kolei szybko do niego podbiegła, chcąc uniknąć tej krępującej dla niej sytuacji.
- Nadal nie odbiera. - jęknął, chowając ręce do kieszeni. - Jak ten skurwiel jej coś zrobił to go zabije. - warknął przez zaciśnięte zęby. Cleo, słysząc to, lekko się zaśmiała, co przykuło uwagę zarówno blondyna, jak i Rydel. - Co cię tak niby kurwa śmieszy?
- Ossy, na pewno nic się nie stało. - dziewczyna chwyciła brata za koszulkę i pociągnęła w swoją stronę. - Spokojnie, jest szósta rano, pewnie jeszcze śpi. - nastolatek nic nie odpowiedział, odwrócił się na pięcie i zaczął iść przed siebie. - Gdzie się wybierasz?
- Do pokoju. - wybąkał pod nosem.
- To ci dopiero. - wtrąciła Cleo. - Do waszego pokoju idzie się przecież w drugą stronę. Oh, się przejmujecie. Na bank jest wszystko okey. - mruknęła cicho. Nagle poczuła wibrowanie w swojej torebce. - Muszę odebrać. - dodała, odpychając od siebie Rockiego, który nadal penetrował jej intymne miejsca. Nie był tym zadowolony i nie miał zamiaru tego ukrywać.
- Kochanie, zawsze jak gdzieś dzwonisz to wychodzisz. - oburzył się, zakładając ręce na piersi, udając obrażonego. Dziewczyna wytknęła mu tylko język i ulotniła się w zaciszne miejsce.
- Czego chcesz? - warknęła tuż po tym, jak nacisnęła zieloną słuchawkę. Nie myliła się, znów dzwonił Matt.
- Co ty taka zła? - zaśmiał się.
- Dzwonisz za często. - odgryzła. - Ten pajac zaczyna już coś podejrzewać. Jak chcesz aby robota była zrobiona, musisz przestać mnie ciągle kontrolować!
- Przecież robota zrobiła się już sama. - wyjaśnił.
- Nie, Ross jeszcze nie wie, że ta ruda puściła się z tym lekarzem. Jak będziesz mi wiecznie przeszkadzał to się nie dowie! - krzyknęła. Była zła, nie zwróciła nawet uwagi na to, że ktoś ją obserwuje.
- A zwabiłaś już blondyna do łóżka? - zapytał spokojnie, ignorując podniesiony ton wspólniczki.
- Jak miałam niby to zrobić? - oburzyła się. - Ross cały czas klei się do swojej siostry i matki! Jak jakiś mały dzieciuch! Nieraz w sumie widzę, że idzie do łazienki i ćpa... Ale i tak nie mogę go zaciągnąć do łóżka, bo albo Rocky mnie zaczepia, albo Rydel coś gada. Sobie kurwa znalazła we mnie przyjaciółkę. No nie mam sposobności być z nim sam na sam. A prochów do ust nie wezmę, oj nie.
- Powiedz mu o rudej, sam zacznie cię rozbierać. - rozkazał.
- Mam zamiar złapać go na tej pieprzonej sesji zdjęciowej i wszystko mu pokazać, spokojnie. Dowie się. Jego rodzeństwo planuje go uświadomić przed wywiadem, ja jednak zrobię to wcześniej. Znam go, pewnie się upije, potem pójdzie już łatwo.
- Tylko nie spierdol tego, jesteśmy już za blisko! - krzyknął.
- Nie spierdolę... Najwyżej dorzucę mu do alkoholu te jego prochy i będzie po nim. Riker się nad nim strasznie znęca, chłopak i tak już jest na wyczerpaniu. Albo brat dobije go psychicznie albo ja zrobię z nim porządek, mieszając w jego drinku. Mam nadzieję, że tym razem nie będzie dodatkowych trupów... - westchnęła. - A tak w ogóle brat tej rudej żyje? Dostał śmiertelną dawkę, ale z tego co mówiła Rydel, zdołał przeżyć?
- Tak, żyje i ma się dobrze. - odpowiedział Matt. - Dobra, wiesz co masz robić, także ja już kończę. Jak wrócisz, czeka cię miła niespodzianka. - dodał, po czym się rozłączył.
- Niespodzianka, tsa, już to widzę. - warknęła, chowając komórkę do torebki.
- Cóż za intrygująca rozmowa. - dziewczyna nagle usłyszała znajomy głos, tuż za swoimi plecami...
NOTKA
Joł, cześć i czołem!
No to mamy nowy rozdział :D Tak szybko hahaha ^-^ Ale po Sylwestrze dostałam weny od tych promili (XD) no i powstało to coś :P Mamy nadzieję, że się Wam spodoba!
No i jak myślicie kto podsłuchał Cleo ^-^? Hihi, no i co się stało z Demi!?
Do nexta!
Moja rozkosz w trampeczkach i garniturze < 3
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ
CIEPLUTKO PROSIMY O KOMENTARZE! ONE SERIO MOTYWUJĄ!
Cudowny ;D
OdpowiedzUsuńCzemu wy tak kochacie zostawiać w niepewności,co? xD
Czekam z niecierpliwością na next i mam nadzieję, że będzie to niedługo ;D
Całuję Thallia :D
Super czekam na next ❤❤❤❤❤❤
OdpowiedzUsuńBoże cudo! Tylko..czemu już się skończył? :(
OdpowiedzUsuńJeju ta końcówka, nie będę mogła się doczekać następnego, właściwie już nie mogę się doczekać!!
Ale nareszcie odkryją po co przy nich kręci się ta Cleo, szczerze, nie wiem kto mógł usłyszeć jej rozmowę :/ Może Rocky, w końcu chciał dowiedzieć się czemu Cleo zawsze przy rozmowie odchodzi na bok, a może Rydel, była w sumie niedaleko, albo Ross, chociaż mógłby to być Riker i od tego momentu zacznie normalnie gadać z Rossem, bo będzie chciał mu wytłumaczyć czego się dowiedział i jednak pomóc... Dużo tych opcji :/
No ale kto to słyszał dowiem się na pewno w nexcie, więc proszę proszę proszę niech następny rozdział pojawi się już niedługo, nie pozwólcie nam długo czekać!! :))
Buziaki :*
Świetny rozdział ;)
OdpowiedzUsuńCCzekam na kolejny;)
Świetny rozdział!
OdpowiedzUsuńKiedy można spodziewać się nexta?
W weekend postaramy się napisać :3 Jak nie to w nast tygodniu :P
UsuńJaka Demi jest głupia!!!
OdpowiedzUsuńMam nadzieję że ten Austin odwali się od niej i że Demi pojedzie do Rossa
Napiszcie szybko Nowy Rossdzial plissska!!!������
OdpowiedzUsuńo rany ale się dzieje!!lLe emocje! mam nadzieję ,że to Rydel ją podsłuchała lub Rocky :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję ,że między Rossem a Demi będzie wszystko w porządku ,że to będzie jakaś pomyłka z tym Austinem...
Ross potrzebuje Demi..niech ona do niego przyjedzie w trasę jak najszybciej PLISSS!!!BŁAGAM!
nie mogę się doczekać nexta
monia
mamy 10 stycznia halo czekamy xD <3
OdpowiedzUsuńZapraszamy na anszego bloga dopiero zaczęłyśmy także no zapraszamy
http://everything-and-nothing143.blogspot.com/
Brawa Cygan znów zapomniał kliknąć nowy post! Szlak by trafił moją niedomyślność. Rozdział super. W sumie pierwszy raz się nie rozpisze. Czekam na next i do następnego razu
OdpowiedzUsuńDziubki, Ossdział najpóźniej w piątek, wybaczcie, czas nas zupełnie ogranicza :C Jest już w sumie napisany, trzeba go jednak dopracować! Czekajcie cierpliwie < 3
OdpowiedzUsuń