poniedziałek, 10 sierpnia 2015

Rozdział XXXV

     Po słowach basisty temperatura w pokoju wzrosła o kilka stopni. Czułam jak pieką mnie policzki, po moim ciele przeszły przyjemne dreszcze, na mojej twarzy pojawił się uśmiech, dodatkowo Ross mocniej ścisnął moją dłoń. Widząc klęczącego Rikera, trzymającego w dłoni pudełeczko z pierścionkiem zaręczynowym, zdążyłam zapomnieć o dzisiejszej akcji w centrum handlowym. Miałam wrażenie, że czas właśnie się zatrzymał. Wszyscy w napięciu czekali na odpowiedź Ally. Nikt się nawet nie ruszył, zdawało mi się, że cała paczka przestała nawet oddychać. Jedynie Cleo stała niewzruszona, wpatrując się w Rossa. Każdy oczekiwał na ,,tak" ze strony przyszłej matki, ona jednak stała sztywno, patrząc z niedowierzaniem na basistę. Przez kilka minut w salonie panowała cisza. Dziewczyna nie miała zamiaru się odezwać, przynajmniej tak to wyglądało z mojej perspektywy. Stałam jak słup soli, coś we mnie pękło. Byłam tak szczęśliwa, jakbym to ja właśnie miała zaraz wykrzyczeć ,,kocham cię" i wpaść w ramiona swojego ukochanego. To było dziwne bo w tym samym czasie Ross pocałował mnie delikatnie w policzek. Bałam się, że jak Ally zaraz nie odpowie to ja zrobię to za nią. Serio. Rik z kolei, widząc ogromne zawahanie ze strony swojej partnerki, posmutniał, wstał i już chciał chować świecidełko z powrotem do kieszeni, gdy w tej samej chwili Ally rzuciła mu się na szyję.
- Oczywiście, że za ciebie wyjdę głuptasie. - wyszeptała, tuląc swojego wybranka z całych sił.
Momentalnie wszyscy zaczęli klaskać i wiwatować. Rydel i pani Stormie płakały ze szczęścia. Rocky tańczył wokół narzeczonych, Ratliff, nieco się wahając, objął Rydel, Ross z kolei zaczął się wygłupiać razem ze swoim starszym bratem. Cleo klaskała od niechęci ale wyraźnie było widać, że ma to wszytko w poważaniu. A ja? Serce tak szybko mi biło, jakbym to właśnie ja powiedziała ,,tak". Byłam szczęśliwa, widząc ich razem. Pasowali do siebie jak ulał, bardzo się cieszę, że mimo wszystko Ally nie odrzuciła Rika.
- Kocham was. - mruknął basista, gładząc dziewczynę po brzuchu.
- My ciebie też. - odpowiedziała ze łzami w oczach, posyłając blondynowi ogromny, szczery uśmiech.
Myślałam, że się rozpłynę jak Ross ponownie cmoknął mnie czule w policzek. Wszyscy ponownie zrobili wielkie awwww, po czym Rocky, nie wiadomo jak, nie wiadomo skąd, włączył weselną muzykę.
- No to teraz kiss by się przydał! - wydarł się, wracając do salonu. - No dawaj braciszku, dawaj, nie wstydź się! Jesteś już duży!
Wszyscy wybuchnęli gromkim śmiechem. Jak już opanowali oddechy, zaczęli krzyczeć i namawiać parę do pocałunku. Na finał nie musieli długo czekać, po kilku sekundach para złączyła delikatnie swoje usta.
- No ej, nie stać cię na więcej? - wtrącił ponownie Rocky. - Co nie Ratt?
Perkusista jedynie kiwnął głową. Stał spokojnie. Za spokojnie.
- Więcej nie będzie bo cię zawstydzę i sobie nigdy panny nie znajdziesz. - odpowiedział wesoło Riker, kierując wzrok na młodszego brata. Ten jedynie założył ręce na piersi w geście strzelenia focha. Basista jednak go zignorował, odsunął się delikatnie od Ally, po czym założył na jej palec pierścionek. Po salonie znów rozeszła się fala wiwatów.
- Gratulacje synku. - powiedziała kobieta, podchodząc do pary. - Tak bardzo się cieszę. - dodała ze łzami w oczach.
- Dziękuję mamo. - odrzekł radośnie. Po chwili wszyscy, prócz Cleo rzecz jasna, dołączyliśmy do pani Stormie, zatracając się w mocnym uścisku.
- Matko mój braciszek się żeni! - wypaliła Rydel jak już otrząsnęła się z pierwszej warstwy szoku. - Rany, czego to ja się doczekałam!
- Jak to czego. - wtrącił się Ross. - Imbecyl już dawno powinien to zrobić. - dokończył, posyłając bratu pokrzepiające spojrzenie.
- Pff, mylisz się blondi. - powiedział poważnie Rocky, który ponownie wyłonił się zza ściany. Weselna muzyka ucichła. Wszyscy spoglądali w stronę chłopaka, wyczekując wyjaśnień. - On już powinien dawno dzieci bawić! - dodał roześmiany.
Po tych słowach znów wszyscy wybuchnęli gromkim śmiechem.
- Gratuluje wam. - powiedziałam z uśmiechem. Chwilkę później, razem z Rydel, oglądałyśmy pierścionek Ally. Był śliczny, wysadzany dużym brylantem. Musiał być bardzo drogi.
- Czyli wszystko po staremu. - szepnęła zadowolona Rydel. - No coś mi się zdaję, że musimy zrobić z tej okazji imprezkę!
Wszyscy spojrzeli na blondynkę z wybałuszonymi oczami. Nie wiem z jakiego powodu, ale wyglądało to komicznie.
- Sis ty chcesz imprezę!? - zdziwił się Ross. - Ale, że ty?
- No właśnie! - zawtórowała reszta męskiego grona.
- Oczywiście bezalkoholowa! - oburzyła się, karcąc chłopaków spojrzeniem.
- Buu... - wszyscy zaczęli buczeć z niezadowolenia. Widząc pouczające spojrzenie swojej mamy, postanowili się jednak opanować.
- Cleo, zostaniesz z nami? - zaproponowała rozpromieniona blondynka.
- Jasne, w sumie czemu nie. - odpowiedziała z wymuszonym uśmiechem.
Rydel, jedyna ogarnięta w tym domu, rozdzieliła szybko zadania i wszystko migiem było zrobione. Rocky razem z Rikiem pobiegli po napoje, Ross przygotował muzykę, Ratliff zadzwonił po pizzę a dziewczyny wraz z panią Stormie przygotowały talerze i sztućce. Pół godziny później wszyscy z wielkimi bananami na twarzy, usadowiliśmy się na kanapie w salonie. Rozmawialiśmy, śmialiśmy się i wygłupialiśmy. Czułam się w ich towarzystwie wyśmienicie. Co najważniejsze, chłopaki przestali wypominać nam ostatnią noc. Rocky zaczął już nawet ustalać datę ślubu i snuć plany na daleką przyszłość. O dziwo Ross się również rozkręcił, mówił o dziecku i było widać, że zaczyna dogadywać się z najstarszym bratem. Wydawało mi się, że zapomniał nawet o sprawie z Ratliffem.
- Zdrowie naszych przyszłych rodziców! - krzyknęła Rydel, podnosząc szklankę z napojem.
Reszta zrobiła to samo. Wznieśliśmy toast, po czym Ally zadecydowała, że obejrzymy jakiś film. Wzięliśmy więc resztki pizzy i zaczęliśmy się kłócić. Chłopacy chcieli horror, płeć piękna stawiała na romansidło. Po dłuższej spekulacji padło na romans. Ross przytulał mnie praktycznie przez cały seans. Raz po raz wkradał się do kuchni po jakieś smakołyki. Czas leciał nieubłagalnie szybko. Było już strasznie późno, pojęcia niestety nie mam kiedy zasnęłam.

****
     Poczułam lekkie kołysanie na boki. Po chwili otworzyłam oczy, byłam strasznie zmęczona, widok roześmianego Rossa sprawił, że i na mojej twarzy zagościł uśmiech. Blondyn niósł mnie w ramionach. Nie widział, że się obudziłam, postanowiłam więc szybko zamknąć powieki. Chwilę później usłyszałam otwieranie drzwi, następnie leżałam już w miękkiej, pachnącej pościeli. Ross musiał się nade mną pochylić, ponieważ poczułam przyjemny zapach cytryn.
- Kocham cię - szepnął prosto do mojego ucha, odgarniając rude kosmyki z czoła. Szybko zarzuciłam ręce za jego szyję, wplatając palce w jego blond włosy.
- Ja ciebie też. - zachichotałam, po czym musnęłam ustami jego ciepły policzek.
- O ty kłamczucho! - krzyknął. Kilka sekund później zaczął mnie łaskotać. - A ja cię wniosłem do pokoju!
- Haha! Przestań! - darłam się i chichotałam na przemian. - No już!
Ross jednak ani myślał przestać. Napierał na mnie coraz mocniej, robił jednak to tak delikatnie, jakby głaskał niemowlaka.
- Bo pojadę do domu! - wydarłam się, próbując go od siebie odepchnąć.
- Hej, to już jest szantaż. - powiedział, kładąc się na mnie swoim całym ciałem. - To nie fair. - dokończył, całując mnie delikatnie w policzek. - Poza tym myślałem, że tutaj od tego odpocznę. - dodał, patrząc w moje oczy.
- Ross pogadamy? - zapytałam cicho.
- A może pogadamy troszkę później? - zaproponował, wkładając dłoń pod mój podkoszulek.
- Nie... - szepnęłam, blondyn nie pozwolił mi dokończyć bo w tym samym czasie złączył nasze usta w namiętnym pocałunku. Rozchylił delikatnie moje wargi, po czym nasze języki zaczęły świdrować, wijąc się w rytm szybkiej muzyki. Nie chciałam aby przestał, rozluźniłam mięśnie i czekałam na więcej. Ross nie protestował, posłusznie schodził rękoma coraz niżej. Czułam się wyśmienicie, raz po raz blondyn mnie łaskotał, ja natomiast śmiałam się na całe gardło. Chłopak już miał zanużyć palce w mojej kobiecości, gdy ktoś zaczął walić pięściami w nasze drzwi. Speszona, szybko odepchnęłam od siebie Rossa, po czym instynktownie zakryłam półnagie ciało pościelą.
- Ja chcę spać! Jak macie ochotę się sexić to do garażu! - krzyknął Rocky, próbując nacisnąć klamkę. Drzwi były jednak zakluczone.
- Spokojnie, nie masz się o co bać! - odpowiedziałam przez śmiech. Blondyn spojrzał na mnie zawiedzionym wzrokiem, wykrzywił usta w podkówkę i usiadł tuż obok mnie, udając, że jest obrażony.
- No i dobrze. Spokój mi tam. - powiedział, po czym udał się do swojego pokoju.
Ja natomiast patrzyłam z uśmiechem na Rossa. Wyglądał strasznie uroczo.
- O matko! - wydarłam się, spoglądając na zegarek. - Już trzecia nad ranem!
- Czyli nie warto już iść spać. - wtrącił nastolatek uwodzicielskim tonem. Nie zdążyłam nic odpowiedzieć bo chłopak szybko przygniótł mnie do łóżka. Znowu zaczęłam chichotać.
- Ale jak! - krzyczałam, próbując zwalić te kilogramy ze swojego ciała. - Jakim cudem już jest tak późno? Może zegarek stanął?
- Nie, chodzi dobrze. - odpowiedział, podparł się łokciami tuż obok mojej głowy, po czym pocałował mnie delikatnie w szyję. - Ale wydaje mi się, że stanęło coś innego. - dodał z zadziornym uśmieszkiem, wskazując na swój rozporek.
- Ty znowu... - szepnęłam zrezygnowanym tonem. Zepchnęłam go z siebie, wstałam i udałam się do łazienki. - Idę szybko pod prysznic. Z tych emocji muszę się troszkę odświeżyć.
- Emocje to dopiero będą jak wrócisz. - wtrącił blondyn, przygryzając dolną wargę.
Przewróciłam jedynie oczami, po czym zaczęłam szperać w torbie blondyna.
- Przecież byłaś na zakupach, co ty tam jeszcze szukasz? - zdziwił się. Przysiadł na rogu łóżka i zaczął mnie obserwować. Czułam na sobie jego przeszywający wzrok.
- Ale nie kupiłam nic do spania. - powiedziałam, odwracając się w jego stronę. Chłopak nic nie odpowiedział. Wyciągnęłam dość długą, różową koszulkę, po czym udałam się do łazienki.
- Hej, pójdę z tobą. - krzyknął wesoło gdy już wyrwał się z zamyślenia. Podbiegł do drzwi i przytrzymał je nogą. - We dwójkę będzie raźniej.
- Nie, nie, nie. - powiedziałam stanowczo, wypychając chłopaka z pomieszczenia. - Ty grzecznie już idziesz spać, zaraz do ciebie dołączę.
- Ale...
- Już jest późno, daj mi się wykąpać. - przerwałam mu, zamykając za sobą drzwi.
- To ja pójdę poszukać Ratliffa. - wzdychnął ciężko. Chwilę później usłyszałam oddalające się kroki.

****
     Blondyn zszedł na dół. W kuchni jeszcze krzątała się Rydel wraz z Ally. Rozmawiały na temat ostatnich wydarzeń. Nawet nie zauważyły kiedy Ross wszedł do pomieszczenia.
- Hej dziewczyny. - przywitał się ciepło. - Wybaczcie, że przeszkadzam ale szukam Ratliffa, wiecie gdzie się podział? - zapytał, kierując wzrok to na swoją siostrę, to na przyszłą żonę swojego brata.
- Wyszedł do ogrodu. - odpowiedziała rozpromieniona Rydel. Ciągle patrzyła na pierścionek szatynki, nie mogła uwierzyć, że jej brat się oświadczył. Ross, widząc radosne miny nastolatek, uśmiechnął się pod nosem. On również był zaskoczony decyzją basisty. Ciągle żył w przekonaniu, że już nie będzie jak dawniej. Ostatnie wydarzenia dały jednak do zrozumienia, że się mylił.
- Nie do ogrodu, tylko do Stelli. - burknął pod nosem, po czym odwrócił się na pięcie i wyszedł z kuchni. Skierował się od razu we wskazane miejsce. Nie mylił się. Zobaczył tam perkusistę wraz z jego dziewczyną. Rozmawiali. Podszedł bliżej, chciał się dowiedzieć o czym. Schował się za drzewem i zaczął podsłuchiwać. Nie mógł zrozumieć wszystkiego, ponieważ para szeptała, jednak wychwycił kilka istotnych rzeczy. Rozmawiali jeszcze jakieś dziesięć minut, na pożegnanie perkusista mocno przytulił do siebie Stellę, po czym namiętnie pocałował. Blondyn, widząc to zajście, zagotował się ze złości. Był gotowy już wyjść i zrobić porządek z przyjacielem, poczuł jednak delikatne pociągnięcie za koszulkę. Odwrócił się i zobaczył przed sobą Cleo.
- Co ty tu kurwa robisz? - oburzył się, posyłając dziewczynie pogardliwe spojrzenie.
- Zobaczyłam cię i postanowiłam podejść. - odpowiedziała spokojnym tonem. Odrzuciła swoje pofalowane kosmyki za plecy, po czym przysunęła się bliżej do chłopaka. - Jeszcze raz prze...
- Kurwa odwal się. - burknął, przerywając tym samym jej wypowiedź. Ciągle miał żal o ten samochód. - Tak w ogóle co ty tu jeszcze robisz? - warknął, spoglądając kątem oka na perkusistę, który nadal przytulał Stellę.
- Rydel zaproponowała abym pojechała z wami jutro na stadion pograć w hokeja. - odrzekła, patrząc przenikliwie w oczy blondyna. - Zgodziłam się.
Blondyn nic nie odpowiedział, widząc, że Rat kieruje się w stronę domu, szybko podbiegł ku niemu, zostawiając Cleo samą.
- Ratliff! - krzyknął, po czym złapał perkusistę za ramię, torując mu wejście do domu.
- Co? - zapytał przestraszony.
- Jak to kurwa co? - warknął Ross. - Co ty do chuja odpierdalasz!? - krzyknął, szarpiąc perkusistą jak jakąś zabawką.
- Uspokój się. - powiedział Ell, próbując się obronić przed napierającym z ogromną siłą blondynem. - Daj mi wyjaśnić.
- Nie pozwolę ci na takie traktowanie mojej siostry! Co ty za teatrzyk odstawiasz kuźwa, co? - zapytał przez zaciśnięte zęby.
- Ale ja kocham twoją siostrę. - odrzekł zrezygnowanym tonem.
- To po jaki chuj liżesz się ze Stellą!? -krzyknął, wymachując przy tym rękoma. - Przylazłeś do mnie, prosiłeś o rady w sprawie Rydel. Powiedziałem ci, że masz jej powiedzieć co czujesz ale kurwa nie mówiłem nic abyś ją zdradzał za plecami!
- Nie zdradzam... - powiedział załamującym się głosem.
- Zdeklarowałeś, że zerwałeś ze Stellą! Widziałem was w centrum handlowym. Okłamałeś moją siostrę. Jeżeli tak dalej masz zamiar robić to lepiej się nad tym zastanów bo ja na to nie pozwolę!
- Oj, serio? A ty jak się zachowujesz, co? - chrząknął, odpychając od siebie blondyna. Ten posłał mu pytające spojrzenie. - Łazisz po burdelach, pieprzysz każdą fankę, która podleci ci pod rozporek a teraz nagle jesteś zakochany w Demi? Nie pomyślałeś o tym, że ją krzywdzisz? Powinieneś dać sobie z nią spokój bo coś mi się wydaje, że po prostu nie będziesz umiał dać jej tego czego potrzebuje. A sex to nie wszystko.
- Ale ja... - Ross się tego nie spodziewał. Te słowa zbiły go totalnie z tropu. Perkusista miał rację...
- A widzisz. - prychnął. - Zależy mi na Rydel. Ale zerwanie ze Stellą nie jest takie proste, jasne? Traktowałem ją zawsze z szacunkiem, mimo, że wiedziałem, że to twoja siostra jest dla mnie najważniejsza. Nie mogę jej od tak powiedzieć, że wybrałem blondynkę bo zawsze zapewniałem Stellę, że to właśnie ona jest moją miłością. Ale ty nie masz takich problemów bo ciebie nie obchodzą uczucia tych dziewczyn, które już zaliczyłeś. - dokończył. Wypowiedział wszystko tak szybko, że aż dostał zadyszki. Ross stał naprzeciwko przyjaciela, patrząc na niego z ogromnym niedowierzaniem. Sam chciał wygarnąć błędy Ella, ten jednak zwinnie odwrócił sytuację, uświadamiając blondynowi, że jego postępowanie zraniło rudowłosą niejednokrotnie. Ratliff, widząc, że Ross nie ma już nic do dodania, odwrócił się na pięcie i wszedł do domu, zostawiając blondyna w niezłym szoku.

****
     - No jesteś w końcu. - szepnęłam, wiercąc się w miękkiej pościeli. - Długo cie nie było, mam nadzieję, że nie pobiłeś Ella. - zachichotałam, podnosząc się do pozycji półsiedzącej. - Hej, co jest? - zapytałam, widząc smutną minę chłopaka.
- Eee... Nic. - bąknął, drapiąc się nerwowo w kark. - To znaczy... Ja tak ogólnie... - plątał się. Czułam, że chce pogadać. Wstałam z łóżka, podeszłam do niego i mocno przytuliłam. Odwzajemnił gest.
- No mów, co się stało? - dopytywałam. Chłopak jednak nie odpowiedział. - O matko! Rydel chyba się o niczym nie dowiedziała!? - krzyknęłam przestraszona.
- Nie, nic o niczym nie wie. - mruknął tuż nad moim uchem.
- To o co chodzi? - szepnęłam, wtulając się mocniej w tors chłopaka.
- Pójdę do Rydel. - powiedział, po czym się ode mnie odsunął. - Muszę z nią pogadać.
- Hej ale dlaczego. Nie chcesz chyba jej powiedzieć? - zapytałam z niedowierzaniem. - Złamiesz jej serce. Biedna, na pewno się tego po Ellu nie spodziewała, to ja miałam z nią poga....
Nie dokończyłam bo Ross złączył nasze usta w delikatnym pocałunku.
- Kocham cię, wiesz? - zapytał jak tylko oderwaliśmy się od siebie. Patrzył mi prosto w oczy, wyczułam, że coś go martwi.
- Wiem głuptasie. - powiedziałam z szerokim uśmiechem na ustach. - Ja ciebie też. - dodałam, po czym cmoknęłam go delikatnie w policzek. - Ale jest prawie czwarta rano, Delly na bank już śpi.
- Nigdy nie robiła mi problemu kiedy chciałem porozmawiać. Zaraz wrócę. - mruknął, zaciskając dłonie na mojej talii. Chwilkę jeszcze mnie przytulał, kilka minut później jednak wyszedł. Był strasznie przygnębiony.

Ross od razu skierował się na dół, do pokoju swojej siostry. Był w totalnej rozsypce, czuł, że musi z kimś porozmawiać, komuś się wyżalić i poprosić o pomoc. Słowa perkusisty nie mogły dać mu spokoju. Gdy przechodził korytarzem natknął się na swoją mamę.
- Mamo, nie śpisz jeszcze? - zapytał, nerwowo odgarniając blond grzywkę do tyłu.
- Przebudziłam się przez śmiechy dochodzące z twojego pokoju. - powiedziała z szerokim uśmiechem na twarzy. - Zauważyłam, że ta cała Demi bardzo cię uszczęśliwia. Nie pozwól aby lęk przed jej stratą spowodował, że przestaniesz o nią walczyć. - dodała, podchodząc do chłopaka nieco bliżej. Ross stał ciągle w tym samym miejscu. Nie spodziewał się takich słów od swojej rodzicielki. - Pamiętaj synku, że nikt nie jest odpowiedzialny za twoje szczęście... Za wyjątkiem ciebie. - dodała, po czym przytuliła chłopaka.
- Dziękuję mamo. - odpowiedział półszeptem, odwzajemniając gest.
- Pamiętasz jak mi mówiłeś gdzie zabierzesz swoją dziewczynę na pierwszą randkę? - zapytała, posyłając blondynowi ciepły uśmiech. On pokiwał jedynie twierdząco głową. Był zaskoczony, nie wiedział, że jego mama kojarzy tę rozmowę. - Byłeś wtedy taki szczęśliwy. Dokładnie tak samo jak teraz, gdy patrzysz na tę dziewczynę.
Tak ale ty nie wiesz, że próbowałem ją zgwałcić.
- Masz rację mamo. - odrzekł, chciał dalej ciągnąć rozmowę ale w tym samym czasie z pokoju wyszła Cleo.
- Oh, przepraszam. - powiedziała, udając, że wcześniej ich nie słyszała. - Chciałam pójść do łazienki. - dodała, widząc naburmuszoną minę blondyna. Chwilkę stała naprzeciwko chłopaka, po czym ominęła go i poszła dalej w głąb korytarza.
- Nic nie szkodzi. - odrzekła Stormie już jakby do siebie. - Nie trać wiary w swoje siły skarbie. - dokończyła, kierując wzrok na swojego syna.
- Tak, masz rację mamo, dziękuję. - odpowiedział lekko zszokowany. Kobieta jeszcze się uśmiechnęła, pogładziła Rossa po ramieniu, po czym wróciła do swojego pokoju. Blondyn natomiast udał się na parter. Stanął przed drzwiami swojej siostry, przez chwilę się zastanawiał po co tak naprawdę chciał tu przyjść. Jego mama dała mu do zrozumienia, że nie ma się poddawać. Coś jednak nie dawało mu spokoju. Po dłuższej chwili zastanowienia, postanowił zapukać. Nie usłyszał jednak odpowiedzi. Spróbował jeszcze raz, znowu nic. Zniechęcony, postanowił wrócić do siebie. Jakaś dziwna siła mimo wszystko nie pozwalała mu się ruszyć z miejsca. Stał przed drzwiami blondynki kilka dobrych minut. Zamyślił się. Jakiś czas później pojawiła się przed nim Rydel. Miała rozczochrane włosy, ubrana była w luźny podkoszulek i spodenki.
- Ossy! Coś się stało? - zapytała ziewając. - Jest czwarta nad ranem.
- Wiem, przepraszam. - odpowiedział skruszony. - W sumie to ja tego, pójdę sobie.
- Nie, chodź tu. - powiedziała, zatrzymując brata. - Widzę, że chcesz pogadać. - dodała, po czym wciągnęła chłopaka do pokoju. Posadziła go na krześle, sama usiadła na swoje łóżko.
- Mów Ossy, co cię gnębi? - zapytała troskliwie. Była jednak szczęśliwa, że do niej przyszedł. Od dawna czuła, że blondyn wyraźnie potrzebuje pomocy, nigdy jednak o nią nie prosił.
- Bo ten... - zaczął niepewnie. - Bo... Chodzi o Demi. - dokończył, miętoląc sznureczek od spodni.
- Ale co dokładnie? - dopytywała blondynka.
- No... Nie wiem. - burknął pod nosem, próbując powstrzymać łzy, które zaczęły napływać do jego oczu. - Delly, chciałem ją zgwałcić.
- Braciszku... - szepnęła, wstała z łóżka i podeszła do chłopaka. - Byłeś pod wpływem narkotyków. To nie ty chciałeś ją skrzywdzić, tylko prochy.
- Nie. - chrząknął. - Wiedziałem co robię.... - powiedział półgłosem.
Blondynka spojrzała na niego z niedowierzaniem.
- Ale ostatniej nocy... Nie zmusiłeś jej? - zapytała niepewnie, gładząc brata w ramię.
- Nie. - mruknął. Jego policzki mimowolnie nabrały purpurowego koloru. - Chciała tego. Wiesz ja... Ja nie wiem czy powinienem w ogóle zawracać jej głowę. Wydaje mi się, że zasługuje na kogoś lepszego. Na pewno...
- Kochasz ją? - wtrąciła się, patrząc bratu prosto w oczy.
- Tak, bardzo. - odpowiedział zrezygnowanym tonem. - No i w tym tkwi problem. Nawet jak bym chciał ją zostawić to nie mogę... Tęskniłbym za nią.
- Ross, ona cię kocha, ty kochasz ją. Nie widzę problemu. A przeszłość? Musisz się z nią pogodzić aby nie niszczyć teraźniejszości. Wybaczyła ci. Dała drugą szansę, nie marnuj jej. - szepnęła, przytulając mocno chłopaka.
- Ale to nie takie proste bo ja... - urwał. Było mu wstyd się przyznać. Rydel momentalnie to wyczuła.
- Czyli jednak odwiedzałeś agencje towarzyskie?
- Miałem taki zamiar. - powiedział, zakrywając twarz dłońmi. - Delly przepraszam. Ja po prostu... Mama miała umrzeć, lekarze dawali jej praktycznie zerowe szanse na przeżycie. Bałem się. Mówiliście, że damy sobie radę, że mogę na was liczyć... Ja jednak czułem odrzucenie z waszej strony. Zdawało mi się, że to wszystko co mówiła mama... Jakby umarło wraz z nią. Szacunek, miłość, wzajemna pomoc... Przestałem w to wierzyć. Zacząłem traktować dziewczyny jak jednorazowe chusteczki. Mam dużo fanek... Nie jedna już poszła ze mną do łóżka... - zaciął się, spojrzał na siostrę zaszklonymi oczami. Spodziewał się obelg z jej strony, ona jednak jakby była przygotowana na tego typu wyznania. Przytuliła go jeszcze mocniej, po czym zaczęła:
- Ossy to nasza wina. Masz rację... Nie wspieraliśmy cię tak mocno, jak tego potrzebowałeś. Potem zachowanie Rika... Nic nie było proste, nie możesz się o wszystko obwiniać. Musisz zapomnieć. - powiedziała ze łzami w oczach.
- Demi wszystko zmieniła. Zmieniła mnie, moje życie. To co przez tyle lat wpajała mi mama, to co umarło wraz z jej śpiączką... Wróciło jak poznałem Demi. Pokazała mi wszystko na nowo, udowodniła, że miłość jednak istnieje. - wyszeptał, po czym wtulił się w siostrę. Chwilę później rozpłakał się jak niemowlę.
- Nie płacz. - powiedziała, odwzajemniając gest brata. - Widzisz... Dzięki niej odnalazłeś swoją drogę życia. Nie możesz tego odrzucić. Nikt nie jest idealny braciszku. Popełniałeś błedy. Jak każdy.
- Ale Delly... Ja chciałem zatracić się w narkotykach i alkoholu, chciałem zapomnieć o wszelkich wartościach tego świata. Burdel, nocne życie i imprezy. To zaczęło być moim głównym celem...
- Ciii, teraz już jest inaczej. - przerwała wypowiedź brata, ujęła jego twarz w swoje dłonie, po czym delikatnie pocałowała w policzek. - Miłość leczy wszelkie rany, uwierz mi, będzie dobrze. Blondyn nic nie odpowiedział. Wtulił się w blondynkę jak niemowlę w matkę, po czym ponownie się rozpłakał. A ja? A ja stałam oparta o framugę drzwi i słuchałam rozmowy z ogromnym niedowierzaniem...

NOTKA


Joł, cześć i czołem.

Rossdział miał być ,,jutro pod wieczór", no i proszę, jest :D

Szczerze? Mało mi się podoba, zwłaszcza końcówka. Ale Maja ją wymusiła bo jak to ona twierdzi ,, Ja wolę jak ten cały blondyn jest raczej taki uroczy, to zgrywanie menela i męskiej dziwki do niego nie pasuje". Ehehh... Ale spokojnie, ja już coś wymyślę aby zrobić z Ossika typowego flirciarza xD Na ten czas, nacieszcie się skromnym, potulnym blondaskiem :P

Dodałam do bohaterów naszą Cleo :3

OMG ogólnie to strasznie u mnie gorąco :O Rossdziły są dodawane jak są... Ale w taką pogodę to aż się przyklejam do fotela... Wolę spędzać czas na plaży, tym bardziej, że mam u siebie narty wodne z których bardzo lubię korzystać ^-^

Rany, jak ja się wczoraj napaliłam na Ossika xD Jeny xD





ROUTNEY
słodkie *u*

CZYTASZ = KOMENTUJESZ
KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ

11 komentarzy:

  1. Super rozdział czekam na następny rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  2. Super czekam na next ♡♡♡♡♡♥♥♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♥♥♥♥♥♡♡♡♡♥♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♥♡♥♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Ross i Demi mają być razem. Są tacy słodcy!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Ell ma zerwać ze Stellą!!
    I ma być z Delly!!

    OdpowiedzUsuń
  5. No mi się podoba! Ostatnio jestem tak leniwa, że nawet komentować mi się nie chce, ale no warto :p
    Lubię potulnego Rossa, jest wtedy strasznie słodki, ale lubię też jego drugą wersję. Pomimo tego, że się wściekam, czytając to :p
    Rozdział jest serio świetny! Końcówka jest dobra, nie wiem co ty od niej chcesz, ale oczywiście jej nie rozumiem, więc muszę czekać do następnego rozdziału... Znaczy nie wiem czy Demi jest pozytywnie zaskoczona, czy wręcz przeciwnie.
    Więc czekam na next!

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny rozdział :)
    Ale błagam, Rossiu jestem najwspanialszy jak jest właśnie taki słodki, nie róbcie z niego znowu tego dupka i flirciarza!!! :c
    A końcówka jest cudna!!*
    Już nie mogę sie doczekać nexta!
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  7. *.*
    Niuuuuniaaa :*
    Czy tylko mi się wydaje, że ten rossdział jest zajebisty?
    Wątpię! Wszyscy to wiedzą!
    Nigdy więcej nie pisz, że ci się nie podoba!
    Końcówka właśnie była najlepsza :3
    Uroczy Rossy...
    najlepsze co może być :33
    Po prostu OSOM!
    "A ja stałam oparta o framugę drzwi i słuchałam rozmowy z ogromnym niedowierzaniem"
    Cudowne! *.*
    Błaaaagam! Powiedz, że to była Lau, a nie ta Cloe.
    To musi być Lau albo Ally. To wszystko musi się wyjaśnić!
    Moment kiedy Ross prawie pobił Ella był świetny!
    Uwielbiam takie coś, kiedy brat chroni siostrę za wszelką cenę, to jest takie urocze ^_^
    Oby Ell zerwał ze Stellą, chociaż... niech się trochę pomęczy >:]
    Oby więcej scen 'starszego brata'.
    Zaręczyny Ally i Rikera :3
    Awww. :3
    Anyway.
    Rossdział jest FABULOUS! (Mam nadzieję, że dobrze to napisałam :p)
    Czekam na więcej!
    Pozdrawiam i życzę weny!
    ~~invisible~~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jej dziękujemy WSZYSTKIM za tak miłe komenatrze *u* Cieszymy się, że podobają się Wam nexty :D

      A jeżeli chodzi o końcówkę, ale taką koniec końcówki to w pierwszej osobie zawsze pisze jako Demi :P

      Usuń
  8. ONIE ONIE ONIE
    Płaczę, ryczę, cokolwiek.
    *przepraszam za nieobecność, jak jest 40 stopni, to się nie chce komentować*
    Nie wiem czy płakać, czy się śmiać. Cleo jest taka, taka ughh
    *wiem że za mną tęskniłyście*
    Co to oświadczyn, jej! Takie to urocze ♥ wzruszyłam się.
    Btw, przeryczałam cały rozdział ^^
    Elluś powiedział coś mądrego! Wow, hahh.
    A Ross taki ten i taki jakiś ;\\
    Dlaczego ja czytam wasze rozdziały 10 razy?
    btw już jest ponad 10tyś wyświetleń ♥
    Czekam na nexta ♥♥♥
    ~ charlie

    OdpowiedzUsuń
  9. Boski rossdział. Zaręczyny rewelacyjne. Ratliff mógłby w końcu się określić co do wyboru dziewczyny albo Rydel albo Stella, proste. Ach te rozterki Rossa. I czyżby Demi cały czas szła za nim. Do następnego. Pozdr ;-)

    OdpowiedzUsuń
  10. Najlepszy fanfiction jaki czytałam kiedykolwiek w życiu !!! :D
    Czekam na nexta :3

    OdpowiedzUsuń