poniedziałek, 6 kwietnia 2015

Rozdział XV

   

SCENA +18

Czytasz na własną odpowiedzialność!


     Szłam niepewnym krokiem w stronę łazienki. Nie byłam do końca pewna czy chcę wiedzieć to tam się dzieje. Przede wszystkim czy chce to widzieć. Nie mogłam jednak zostawić tak swojej przyjaciółki. Będzie tego żałować, a jak dowie się Erick to już w ogóle. Była pijana, nie wiedziała co robi. Byłam już kilka milimetrów od drzwi, wyciągnęłam już rękę w kierunku klamki. Miałam już naciskać, gdy w tym samym czasie ktoś mocno szarpnął mnie do tyłu. Nagle znalazłam się w uścisku jakiegoś chłopaka. W głowie mi zaszumiało, za dużo wypiłam.
- Hej, maleńka. Mnie się tak nie traktuje! - krzyknął rudowłosy i szarpnął mną kilkakrotnie. Bolało. Okropnie bolało.
- Zostaw mnie! - próbowałam go odepchnąć ale był za silny. Miotał mną we wszystkie strony wygadując, że jestem zwykłą szmatą. Pociągnął mnie w stronę baru, chwycił pustą butelkę i.... Poczułam jedynie okropny ból, który przeszywał całe moje ciało, począwszy od czubka głowy, kończąc na koniuszkach palców u nóg. Powieki miałam coraz cięższe. Świat wirował, przed oczami migały mi różnokolorowe plamki. Widziałam je jednak jakby przez mgłę. Blakły z każdą sekundą ... Nie byłam w stanie panować nad swoim ciałem. Osuwałam się na podłogę jak jakiś wąż. Głowa bardzo mnie bolała, poczułam, że cieknie mi coś po szyi. Krew... Zamknęłam oczy i nie czułam już nic...

****

     - Taa... Taa kabina jest chyba aa... Pusta...? - powiedziała czarnowłosa, wskazując palcem jedną z pustych kabin. - Pieprz mnie. - dokończyła, wpijając się w jego usta. Blondyn nie zaprzeczał, odwzajemnił pocałunek. Postawił dziewczynę na ziemi, przycisnął do ścianki i próbował rozpiąć jej spódniczkę.
- Zamek jest z tyłu Sherloku. - wyszeptała do jego ucha, czując, że chłopak cały czas wodzi dłońmi po jej dolnej części ciała. Aż się wzdrygnął pod wpływem jej sexownego tonu. - Poo.. oo zatym... Co ty się tak spieszysz... Mamy czas. - dokończyła, po czym odepchnęła od siebie Rossa. W żyłach pulsował alkohol co dodawało jej odwagi. Blondyn był zaskoczony zachowaniem dziewczyny ale wiedział, że jest równie napalona jak on. Czarnowłosa zatoczyła się troszkę, podeszła do niego i przyłożyła palec do jego ust. Popatrzyła mu prosto w oczy, po czym zaczęła przesuwać dłoń w dół, seksownie przejeżdżąjać po jego torsie. Chłopaka przeszły przyjemne dreszcze. Maja zatrzymała rękę na jego rozporku, ujęła w dłoń jego wypukłość i mocno ścisnęła. Ross wydał z siebie cichy jęk.
- No to zaczynamy zabawę blondi. - powiedziała, nadal patrząc mu w oczy. Były rozpalone i pełne rządzy. Dziewczyna pogładziła krocze chłopaka. Po chwili przykucnęła. Twarz miała na wysokości jego męskości.
- Biedactwo... Nie ubieraj na przyszłość takich ciasnych rurek bo zdusisz tego malca. - wyszeptała i po chwili rozpięła pasek. - No, teraz przynajmniej może sobie pooddychać. - zachichotała, dobierając się do rozporka.
- Weź dziewczyno się nim zajmij bo zaraz nie wytrzymam! - rozkazał Ross, przybliżając jej twarz do swojego podbrzusza.
- Ktoś tu chyba jest niecierpliwy. - wymamrotała, zsuwając szybko różowe bokserki z jego bioder. Ujęła jego członka w dłoń i pocałowała go w czubek.
- No dalej mała... aaa... - całą kabinę wypełnił jęk chłopaka. Dziewczyna wzięła jego męskość do ust i pieściła delikatnie językiem. Robiła to coraz szybciej, pomagała sobie dodatkowo ręką, przesuwając ją to w dół, to w górę. Blondyn chwycił jej głowę w celu regulowania prędkości oraz zaczął delikatnie poruszać biodrami. Następnie odchylił głowę do tyłu i oddał się całkowicie doznaniom.
- No już. - powiedziała czarnowłosa, wyjmując członka z ust. - Nie chcemy przecież abyś doszedł już teraz. - dokończyła, pieszcząc górną część jego męskości. Przejechała nagle językiem od góry do dołu. Ross znów głośno jęknął. Dziewczyna uśmiechnęła się sama do siebie, delikatnie podrapała członka paznokciami kończąc swoją czynność. Wstała i skierowała się do chłopaka.
- A teraz mnie pieprz. - wyszeptała mu do ucha. Ross się w końcu otrząsnął, odwrócił partnerkę, tak, że stała tyłem do niego. Odnalazł zamek od jej spódniczki i szybko rozpiął. W jego krwi nie było alkoholu ale buzowały hormony, które go pobudzały o wiele lepiej niż nie jedna wódka. Poziom adrenaliny był niebezpiecznie wysoki ale blondyn to uwielbiał. Szybkim ruchem odwrócił dziewczynę w swoją stronę. Ściągnął z siebie koszulkę, pozbył się do końca spodni i zachłannie połączył swoje usta z ustami partnerki. Ich języki wirowały jak w jakimś szalonym, erotycznym tańcu. Ross włożył swoją rękę w majtki dziewczyny i zaczął delikatnie pieścić jej kobiecość. Czarnowłosa zaczęła sexownie pomrukiwać co nakręcało blondyna jeszcze bardziej. Drugą ręką zwinnie odpiął jej stanik po czym z impetem pieścił jej, twarde od podniecenia, piersi. Przykucnął po chwili i zanurzył swój język w mokrej kobiecości dziewczyny. Jęczała z rozkoszy, z każdą sekundą coraz bardziej. Wplątała swoją dłoń w farbowane włosy chłopaka. Po kilku minutach Ross wstał na równe nogi i szybkim ruchem przyszpilił dziewczynę, popychając ją na ściankę kabiny. Był nabuzowany, czarnowłosa z resztą też. Odwrócił dziewczynę, rozchylił jej nogi i wszedł w nią szybko i stanowczo. Oboje jęknęli. Maja zaczęła mruczeć i poruszać biodrami.
- No dalej blondi, pokaż na co... aa..aa - nie dokończyła bo Ross zaczął szybko się w niej poruszać. Nie musiał domagać się sexownych jęków, bo dziewczyna aż krzyczała z rozkoszy. Pchał coraz mocniej wydając z siebie raz po raz odgłosy, spowodowane przyjemnymi doznaniami. Kabina trzeszczała pod naciskiem dwóch kochających się ludzi. Zdawałoby się, że zaraz ma się rozpaść na drobne kawałeczki. Ross nagle podniósł jedną nogę swojej partnerki aby zwiększyć możliwość penetracji. Czarnowłosa wiła się z podniecenia. Chłopak dysząc, wyszedł z dziewczyny po kilku minutach. Szybko obrócił ją w swoją stronę, złapał za pośladki i uniósł nieco w górę. Przycisnął dziewczynę do ściany tak mocno, że jej piersi dotykały jego napiętych mięśni brzucha. Czarnowłosa muskała jego tors, cicho pomrukując. Owinęła swoje nogi wokół jego bioder.
- Wejdź we mnie blondi, chcę cię w sobie poczuć. - wyszeptała chłopakowi do ucha. Ross nie czkając ani chwili dłużej wsadził członka w jej szparkę. Znów pchał mocno i szybko. Po kilkunastu minutach krzyki pary się nasiliły, oboje byli cali spoceni i zaczęli szczytować.
- Aaaa zaraz dojdę! - wyszeptała dziewczyna, wbijając paznokcie w plecy blondyna. Tuż przed wytryskiem wyszedł z niej i spuścił się na brzuch. Zdyszani trwali w swoich objęciach jeszcze kilka sekund, po czym dziewczyna kucnęła i ponownie wzięła jego członka do ust. Chłopak myślał, że zaraz exploduje z rozkoszy. Maja zwinnie pieściła jego przyrodzenie swoim językiem.
- Mmmm starczy już. - powiedział blondyn, odpychając dziewczynę od siebie. Spojrzała na niego z niedowierzaniem. Ross jednak nie zwracał na to uwagi. Podniósł z ziemi swoje rzeczy i zaczął się ubierać.
- To już koniec? - zapytała ze zdziwieniem. Przejechała dłonią po swoim brzuchu, zagarniając spermę. Oblepione białą mazią palce, wsadziła sobie do ust, sexownie je oblizując. Ross spojrzał na nią z głupim uśmieszkiem.
- A czego jeszcze oczekujesz, hę? Całusa w policzek na pożegnanie czy bukietu róż? - zapytał poirytowany, po czym wyszedł z łazienki zostawiając tam nagą dziewczynę.

****

     - Auć, moja głowa... - obudziłam się i już dopadł mnie przeszywający ból. Od razu buchnął na mnie zapach męskiego potu. Obrzydliwe. Rozejrzałam się dookoła... Pamiętam to miejsce ale nie wiem skąd. Przejechałam dłońmi po delikatnej, różowej pościeli. Pachniała kobiecymi perfumami. Też już je skądś znałam. Moja głowa jednak nie pozwalała mi racjonalnie myśleć. Pulsowała niemiłosiernie, dodatkowo była owinięta bandażem. Wody... napiłabym się wody. Usiadłam na łóżku i rozejrzałam ponownie po pokoju. Był dość jasny mimo zasłoniętych rolet. Żółty fortepian, różowe bokserki wokół łóżka... Nagle usłyszałam skrzypienie drzwi. Momentalnie chwyciłam się za głowę.
- Ummm kac morderca, hę? - usłyszałam znajomy głos. Uniosłam się nieco i zobaczyłam w progu Rossa. Miał zadowoloną minę, w ręku trzymał talerz z kanapkami, w drugiej wodę niegazowaną. Podszedł do mnie i położył wszystko na stoliku, który stał obok łóżka. Momentalnie wzięłam napój do ręki i wypiłam dobrą połowę. Ross w tym czasie odsłonił rolety. Do pokoju wpadły promienie kalifornijskiego słońca.
- Ah... tego mi było trzeba! - krzyknęłam uradowana. Skierowałam wzrok na blondyna bo głupio się zaczął chichrać. - z czego ta radość, co?
- Hmm pięknie wyglądasz. - burknął, szczerząc swoje białe, idealne ząbki.
- Co? - zerknęłam na siebie i myślałam, że zejdę na zawał. Miałam na sobie różowe, dużo za duże, spodenki i białą koszulkę na naramkach, która również powinna mieć kilka rozmiarów mniej.- JAK ŚMIAŁEŚ MNIE ROZEBRAĆ!?
- Ojej, ojej uspokój się. To nie ja. - powiedział, przysiadując obok mnie. - To Rydel. Spojrzałam na niego podejrzliwie, nie wierzyłam mu. - Jak chcesz to się jej zapytaj. - Przewrócił teatralnie oczami.
- Jak mniemam te spodenki są jednak twoje... - zapytałam niepewnie, spoglądając na róż, który powodował oczopląs.
- Są moje. Ale to nie znaczy, że ja ci je ubrałem. - odpowiedział, chwytając talerz ze stoliczka. - Nie martw się, są czyste. - dodał, widząc, że oglądam je od góry do dołu. - Chyba...
- Jak to CHYBA? - wytrzeszczyłam oczy.
- NA PEWNO, okey? Teraz lepiej? Masz. - powiedział, podając mi talerz z kanapkami. - Rydel je dla ciebie zrobiła.
- Czekaj, czekaj... Bo ja .... Tego... Gdzie ty spałeś? - zapytałam niepewnie, odbierając przekąski od Rossa. Uśmiechnął się głupkowato.
- Z tobą. - odrzekł spokojnie. Wybałuszyłam oczy.
- Ale jak... ! - nie dokończyłam, bo blondyn przyłożył mi dłoń do twarzy.
- Ciszej. Tu jeszcze ludzie śpią. - uciszał mnie rozglądając się czy czasem ktoś nie wchodzi do pokoju. Nagle telefon, który leżał na biurku, zaczął wibrować. Ross wstał z łóżka, podszedł do mebli i odblokował swojego iPhona.
- Zaraz wrócę. - wyszeptał i wyszedł.
Byłam troszkę zaniepokojona. Mam nadzieję, że żartował. Ale zaraz... Co ja tu w ogóle robię...? - zapytałam sama siebie wpychając kanapkę do ust. Próbowałam sobie przypomnieć wczorajszy dzień. Dlaczego mam bandaż na głowie...? Hmm po szkole byłam z mają i Erickiem w klubie.Tak, na pewno. Tańczyłam z tym rudym chłopakiem.... Jak on tam miał na imię? Matt...? Chyba tak. Potem wypiłam chyba kilka kieliszków za dużo i ... R5! Ross i reszta byli na scenie, na bank! Muszę go o wszystko wypytać! Ale co było potem? Chyba alkohol mnie zamroczył. Zmarszczyłam brwi i próbowałam zmusić moją bolącą głowę do myślenia. Wpychałam kolejne porcje kanapek do ust, były na prawdę pyszne. Wzięłam ponownie łyk wody i prawie się zachłysnęłam. MAJA! Moja przyjaciółka figlowała z Rossem przy łazience! Potem ten rudy mnie zahaczył i potem... Nie pamiętam. W tej samej chwili wszedł Ross, trzymając psa na rękach.
- To w końcu gdzie spałeś? - rzuciłam pytanie, od razu jak przekroczył próg. - No i co z tym psem?
- Pół tonu ciszej, ok? To po pierwsze. Po drugie. - urwał na chwilkę, ponieważ zaczął delikatnie układać Kibe na posłaniu. - Spałem na podłodze. Dodatkowo powiem, że bolą mnie przez to plecy. Po trzecie... Kiba jest już stary, nie daje rady wchodzić po schodach. Czasem dostaje jakiegoś paraliżu czy coś... - dokończył głaszcząc psa po brzuchu. Odetchnęłam z ulgą.
- Co ty wczoraj zrobiłeś, co! - krzyknęłam, mimo, że miałam być cicho. Wstałam z łóżka i chciałam uderzyć blondyna, jednak zatoczyłam się z lekka, zahaczyłam o stos jego rzeczy i upadłabym, gdyby nie mocne ramię Rossa. Przytrzymał mnie i patrząc mi w oczy zapytał.
- Co miałem zrobić? - był lekko skołowany.
- Uprawiałeś z nią sex! Jesteś obrzydliwy! Zmusiłeś ją do tego! - krzyknęłam ponownie, waląc pięściami w klatkę piersiową blondyna. Dopiero teraz zauważyłam, że znów ma sine oko. Chłopak przytrzymał moje ręce i ponownie zakrył mi usta.
- Dziewczyno, ty nie rozumiesz, że masz być cicho? Wróciliśmy o piątej nad ranem do domu! Niektórzy jeszcze śpią wyobraź sobie. - powiedział ze złością. Delikatnie objął mnie w pasie i przyciągnął do siebie. Poczułam cytrynę. Normalnie utonęłabym w czekoladzie, która wypływała strumieniami z jego oczu, ale nie tym razem. Byłam wściekła.
- Ty nie śpisz! Więc oczekuję wyjaśnień. - powiedziałam już nieco ciszej. Blondyn nadal mnie obejmował. Byliśmy na prawdę blisko siebie.
- Nie śpię, bo na podłodze nie było za wygodnie. - chrząknął, patrząc na mnie z wyrzutem. - A co do sexu... Chodzi ci o tą czarnowłosą? Znasz ją? - dopytywał.
Czy ją znam!? To moja przyjaciółka głąbie!
- Nie... - zawahałam się lekko.
- Szkoda. - wyszeptał, zwalniając uścisk. Przejechał delikatnie opuszkami palców po moim nagim ramieniu. Poczułam przyjemne dreszcze...
- A to niby dlaczego? - zapytałam z zaciekawieniem. Usiadłam ponownie na łóżku bo nogi miałam jak z waty a głowa aż pękała z bólu.
- Już kolejny raz pokazała pazurki. Fajnie by było ją poznać, wtedy może dawałaby mi się o wiele częściej. - rozmarzył się, przejechał ręką po swoim kroczu. Obrzydliwe...
- Chwila, chwila... KOLEJNY RAZ? - wybąkałam z niedowierzaniem. Szczęka mi opadła, prawie, że do ziemi. Ross przysiadł obok mnie. Trzymał coś w ręku. Popatrzył na mnie, przyłożył delikatnie palce do mojej brody i zamknął mi usta. Przejechał następnie opuszkami palców po moim policzku.
- Masz, przeciwbólowa. Jest nawet dość mocna. - podał mi małe pudełeczko tabletek. W sumie nie pogardzę... Wzięłam jedną, popiłam i wyczekiwałam odpowiedzi blondyna.
- Co? - zapytał widząc moją zaciekawioną minę. Podrapał się nerwowo po głowie.
- No wyjaśni mi proszę co miało oznaczać ,,kolejny raz" - warknęłam niemiło.
- No kolejny to kolejny, nie? Nie wiem czego tu nie rozumiesz. A podobno jesteś taką kujonką. - odparł sucho. Cały czas na mnie patrzył. Jego ton był niemiły ale wzrok czuły i troskliwy.
- Emm... Ale za każdym razem była pijana, dobrze rozumiem? - zapytałam niepewnie, odgarniając włosy za ucho. - Rany, muszę wyglądać okropnie. - wyszeptałam sama do siebie. - No i nie jestem kujonką! - zmierzyłam blondyna zimnym spojrzeniem.
- Nie, nie była pijana. Już ze trzy lub cztery razy obciągnęła mi w szkolnej toalecie. Ahh jaki ta dziewczyna ma zwinny język... No i raz przeleciałem ją w schowku na miotły. Ostra jest ale po pijaku to dopiero kocica. A czemu pytasz? - powiedział to z takim spokojem, jakby cytował dziecku wierszyk. Patrzyłam na niego jak na idiotę. Jakim cudem Maja mu .... Afe... W toalecie... To niemożliwe! - No i nie mów tak, jesteś piękna. - wyszeptał, przybliżając się do mnie. Nasze usta dzieliły dosłownie milimetry. Serce zabiło mi szybciej, ale opamiętałam się. Przecież jego język mógł znajdować się w ... Aaaa! Nawet nie chcę o tym myśleć. Odsunęłam się szybko od niego. Speszył się troszkę, odchrząknął i również się nieco oddalił.
- Jesteś pewny, że to była ta sama czarnowłosa co wczoraj? - nie mogłam uwierzyć, że Maja mnie okłamywała. Przez cały czas. To dlatego kazała mi o nim zapomnieć i się z nim nie spotykać! Bała się, że mi powie.
- Mimo swojego koloru włosów, głupi nie jestem. Jasne, że to ta sama dziewczyna. Tylko nie wiem jak ma na imię. - odrzekł, wodząc wzrokiem po pokoju. - Chyba mi raz powiedziała... Hmm ale nie jestem pewien.
Chciałam uderzyć go w twarz ale w sumie nic by to nie dało. Nie mogłam uwierzyć w to co mówi ale w końcu to Maja była pijana, on trzeźwy. Raczej wiedział co mówi.
- Kiedy...Yyyy... Ty i ona... - tak trudno wypowiedzieć mi te słowa! - Po raz pierwszy... Blondyn patrzył na mnie z głupkowatym uśmiechem.
- Kiedy mi obciągnęła po raz pierwszy? Hah maleńka... Kiedy to było... - zaczął się zastanawiać. - Jakoś tydzień po moim przyjściu do szkoły. - dokończył. Wybałuszyłam oczy. On chyba sobie żartuje.
- Hmm już tego dnia była ostra. Sama zwabiła mnie do tej toalety. No a ja, jak to ja. Skorzystałem i tyle. Pewnie bym ją posuwał już wtedy ale sprzątaczka nam przeszkodziła i... - zakryłam mu usta ręką. Nie chciałam już tego słuchać.
- To obrzydliwe, fuj, skończ już. - wykrzywiłam usta w grymasie. Blondyn spojrzał na mnie i przewrócił zabawnie oczami.
- Dziewice... - szepnął, wstając z łóżka. - Coś jeszcze chcesz wiedzieć? - zaśmiał się wesoło, podszedł do biurka i zaczął wertować w jednej z szafek.
- R5? - wypaliłam nagle. Ross, który szukał coś w szufladzie, nagle odwrócił się w moją stronę. Miał surową minę.
- Nie mówmy o tym. - chrząknął, nerwowo odgarnął włosy i ponownie zabrał się za przeszukiwanie półki.
- No dobrze. A jak się tutaj znalazłam w ogóle? - nagle sobie uświadomiłam, że nawet nie wiem jakim cudem jestem w pokoju Rossa. Co najgorsze, jestem w jego łóżku. Blondym wziął głęboki oddech i zaczął:
- Musieliśmy dłużej zostać w klubie aby posprzątać scenę i zapakować instrumenty, właściciel zostawił nam klucze. Uwinęliśmy się dość szybko, Rydel kazała mi wynieść szklanki i postawić je na blat, który znajdował się tuż przy barze. Gdy tam poszedłem, zauważyłem stróżkę krwi, która płynęła za kotarą. Wystraszyłem się, chciałem zawołać Rikera ale już wszyscy wyszli na zewnątrz. Odsunąłem zasłonę i zobaczyłem tam ciebie. Swoją drogą sukienkę miałaś sexowną. Musisz częściej się tak ubierać. - puścił mi oczko. - Wracając. No pomyślałem, że nie mogę cię tam zostawić, więc wytachałem stamtąd twoje ciało i zaniosłem do samochodu. O tej godzinie szpitale były zamknięte a nie chciałem znów dostać od twojego braciszka, także przywiozłem cie tutaj. Od cała historia. - dokończył, po czym wyjął z szafki jakiś plik kartek.
- Dzięki. - wyszeptałam, przytulając różową poduszkę. - Różowa pościel? Hmmm... pasuje do spodenek, co nie? - zachichotałam. Ross spojrzał na mnie groźnie.
- To pościel mojej siostry, Uwierz mi, nie chciałabyś spać w mojej. - usiadł na krześle od biurka i zaczął wertować kartki.
- Jak pachnie tak samo jak ten zapach, który się tu unosi to ja dziękuje! - krzyknęłam z wielkim uśmiechem na ustach, wachlując sobie dłonią przed twarzą.
- No przecież wywietrzyłem! - oburzył się nastolatek. Uniósł ręce do góry w geście bezradności.
- Widocznie za mało. - wytknęłam mu język. Blondyn się tylko uśmiechnął.
- A twoje oko? - zastanawiało mnie to bardzo. Musiałam zapytać.
- Co moje oko? - zdziwił się Ross.
- Rany... Z tego co pamiętam w klubie nie miałeś zapuchniętego i sinego. Teraz znów masz. - wybąkałam szybko.
- Magia? - powiedział szyderczo. Spojrzałam na niego z politowaniem. - Wiesz, na planie mamy niezłą makijażystkę.
- Na planie? - zapytałam. Nie ukrywałam zdziwienia.
- Tak, ale już więcej informacji ci nie udzielę więc bądź już cicho. - chrząknął niemile i schował plik kartek do plecaka. Mimo wszystko chciałam jeszcze go o coś zapytać. Ale przerwało mi skrzypienie drzwi. Do pokoju weszła Rydel.
- Hej Demi. - wyszeptała, po czym do mnie podeszła i mocno mnie przytuliła. - Ossy, zejdź na dół. - skierowała się do brata. Blondyn natychmiast wyszedł z pokoju.
- Demi, kochana! Ja cię przepraszam. - powiedziała półgłosem, znów mnie przytulając. Zaczęła pociągać nosem.
- Płaczesz? Co się stało? Za co mnie przepraszasz!? To ja powinnam ci podziękować za to, że tu jestem. - powiedziałam zaskoczona, odwzajemniając uścisk.
- To Ross cię tu przyniósł. Był nieźle wystraszony jak cię tam znalazł zakrwawioną. - wyszeptała z uśmiechem. - Całą drogę do domu trzymał cię za rękę i głaskał po głowie. Wybałuszyłam tylko oczy. Blondyn się o mnie martwił? Ta informacja wywołała u mnie niezły mętlik w głowie. Po chwili jednak się opamiętałam.
- Ale nadal nie wiem, za co chcesz mnie przeprosić. - wybąkałam.
- Nie powiedziałam ci! Wybacz - Nadal patrzyłam na nią jak na wariatkę. - O zespole! Nie powiedziała ci nic o naszym zespole. Przepraszam. Nie chciałam tego ukrywać. Wybacz. - odrzekła ze łzami w oczach.
- Przecież nic się nie stało. Jesteście na prawdę nieźli! - chciałam dodać jej nieco otuchy aby się tym nie przejmowała. Nie musiała mi przecież mówić.
- Dziękuję... Teraz... - Rydel chciała coś powiedzieć ale przerwał jej huk tłuczonego szkła. Blondynka aż się wzdrygnęła. Popatrzyła na mnie wystraszonymi oczami i szybko zbiegła na dół. Ostatkiem sił ja również zwlekłam się z łóżka i podążyłam za dziewczyną. Gdy weszłam do salonu zobaczyłam krzątającą się Rydel w kuchni. Rocky z zakrwawioną ręką latał po salonie. Ross siedział tyłem do mnie obok... swojej mamy?
- Rocky, ty pacanie. Miałeś uważać. - skarciła go blondynka, zamiatając szkło z podłogi.
- No to wyszło niechcący! Ell mnie zmusił! - bronił się nastolatek.
- Ty wyjadaczu orzeszków ze snickersów, coś powiedział? - oburzył się perkusista. Podbiegł do przyjaciela i zaczął szarpać za jego koszulkę.
- PRZESTAŃCIE! - krzyknęła nagle Rydel. Na zawołanie siostry oboje przestali się wygłupiać. Rocky poszedł obmyć dłoń, Ell natomiast szeroko uśmiechnął się do blondynki. Zauważyłam, że się aż zarumieniła. Nagle do kuchni wszedł zaspany Riker.
- CO tu się dzieje...? - wybąkał znudzony, przecierąjąc ospale swoje powieki.
- Znowu Ell i Rocky! - powiedziała Rydel.
- Co tym razem... O dzień dobry Demi. - Rik zwrócił się w moją stronę, jak tylko w końcu mnie zauważył. O dziwo nie zainteresował się moim ubiorem.
- A dzień dobry. - przywitałam się z basistą.
- Kazałam im zaparzyć herbatę dla mamy. Oczywiście ścigali się kto pierwszy zaleje wrzątek i narobili bałaganu! Mam już dosyć. - żaliła się blondynka, wymachując rękoma.Przypatrywałam się wszystkiemu z daleka. Nagle ich mama się odwróciła w moją stronę.
- Dzień dobry, kim jesteś? - zapytała miło. Chciałam odpowiedzieć ale Ross szybko wstał i pociągnął mnie na górę.
- Ejj twoja mama mnie o coś zapytała! - oburzyłam się.
- Przestań, ciebie to nie dotyczy. - warknął, po czym wepchnął mnie do swojego pokoju.
- Ale.. - chciałam znów zacząć rozmowę ale Ross mi przerwał.
- CICHO. Jak masz tak gderać to lepiej już idź. - co go ugryzło? Przed chwilą był milszy. Nagle sobie przypomniałam o Majaku. Mam nadzieję, że nie zostawił jej tam pijanej...
- Dobrze ale zanim pójdę, powiedz mi jeszcze jedną rzecz, dobrze? - zapytałam nieśmiało.
- CO? - warknął.
- Ta dziewczyna co ją wczoraj, w sumie dzisiaj, przeleciałeś... - zaczęłam.
- To co? - wtrącił mi się w zdanie. Nie lubię tego.
- Nie mów mi, że ją tam zostawiłeś...? - dokończyłam, patrząc mu w oczy.
- A co miałem zrobić? Wynająć złotą karoce i zawieźć ją do domu? Weź przestań. Wystarczy, że mogła spędzić ze mną upojną noc. Nic więcej nie mogłem jej zaoferować. - powiedział oschle, usiadł na łóżku, wziął gitarę do ręki i zaczął grać spokojne nuty. Aż zamarłam. On ją tam zostawił!?
- Ona była pijana! - krzyknęłam ze złością.
- No i...?
- Mogła sobie coś zrobić!? Jesteś idiotą! Daj mi jakieś rzeczy! Nie czekałam na odpowiedź. Wzięłam jego pierwsze lepsze ciuchy, pobiegłam do łazienki, szybko je na siebie wciągnęłam i jak strzała wybiegłam z jego pokoju. Zauważyłam, że patrzy na mnie jak na wariatkę. Ale musiałam szybko dowiedzieć się co z Majakiem.

2 komentarze:

  1. Boski rozdział.
    nie mogę doczekać się więcej
    Wesołych i radosnych świąt.
    Niech króliczek bogato cię obdaruje.
    Dużo weny i miłości.
    Pozdrawiam
    Destiny

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział czekam na next ♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♥♥♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡

    OdpowiedzUsuń