- Co ty w ogóle wyprawiasz!? - krzyknęłam z całych sił. Byłam wściekła na Zacka. Co on w ogóle wyprawia.
- Jak to co? Znów pewnie chciał cię zgw... - nie pozwoliłam mu dokończyć. Myślałam, że to ja zaraz wymierzę w jego kierunku mocnego kuksańca.
- ZAMKNIJ SIĘ! Jasne, zamknij się już! - powiedziałam, szarpiąc za jego koszulkę. Dodatkowo posłałam mu pogardliwe spojrzenie. - Co ty robisz, co? Opanuj się człowieku!
- Mam się opanować? Demi, doskonale pamiętam tego chłopaka.... - znów mu przerwałam.
- No coś ty! To, że go pamiętasz nie oznacza, że masz go bić, co w ciebie wstąpiło! - ponownie krzyknęłam, odgarniając rudy kosmyk z policzka, który wcześniej Ross założył za moje ucho.
- Ty wiesz która jest godzina dziewczyno? Martwiłem się! - opowiedział, wyszarpując się z mojego uścisku. Poprawił kołnierzyk koszulki i gdy zorientował się, że na jego ręce jest krew blondyna, wytarł ją w swoje jeansy. - Dodatkowo mówiłaś, że pomagasz PRZYJACIELOWI a nie gwałcicielowi! Chyba, że się przesłyszałem? - W jego tonie głosu wyczułam sarkazm i pogardę. Tego się po nim nie spodziewałam. Nie ufa mi. Chciałam odpowiedzieć ale w tej samej chwili wyszedł z sali lekarz.
- Co tutaj się dzieje? - zapytał. Gdy zobaczył zakrwawionego Rossa od razu do niego podszedł. - A panu co się stało?
- Przewrócił się i ... - zaczęła Rydel, jednak nie mogłam jej pozwolić na takie kłamstwa.
- NIE! Nie przewrócił się! Kto normalny przewraca się o własne nogi! - zaczęłam patrząc z pogardą na brata. - Ten gość go uderzył zupełnie bez powodu. - zawarczałam jak lwica, wskazując palcem Zacka. Byłam wściekła, zawiodłam się na nim. W tej chwili nawet nie chciałam się przyznać, że to mój brat. On jedynie pokręcił z niedowierzaniem głową, chwycił mnie za ramię i pociągnął w stronę wyjścia.
- Co ty znowu robisz, zostaw mnie! - krzyczałam, z policzka pociekła mi łza. Próbowałam się wyszarpnąć, jednak byłam za słaba. - Riker, pomóż mi! - wyszeptałam, bardziej do siebie. Chłopak jednak to usłyszał i w tej samej chwili zatorował nam drogę.
- Nie wiem kim jesteś ale mógłbyś puścić Demi? - powiedział spokojnie, patrząc na Zacka. On zwolnił nieco uścisk, co dało mi szansę się z niego uwolnić. Momentalnie podeszłam do Rika i schowałam się za jego plecami. Wydawało mi się, że Zack zaraz exploduje ze złości. Warknął coś pod nosem, odwrócił się na pięcie i wyszedł.
- Wszystko okey? - zapytał troskliwie Riker, odwracając się w moją stronę. Położył delikatnie swoje ręce na moich ramionach.
- Tak... Chyba... Tak... - jąkałam się. - Ale!
- Co ale!? - krzyknął blondyn. Był nieco przestraszony.
- Ross! - odpowiedziałam, po czym szybko się odwróciłam. Na korytarzu nikogo nie było. Dwie pielęgniarki wycierały podłogę z krwi. Nagle zza drzwi zauważyłam roześmianą twarz Ratliffa. Machał no nas abyśmy podeszli. Rik chwycił mnie za rękę i widząc moje zawahanie, pociągnął ku Ellowi. Zastanawiało mnie, co mogło go tak rozbawić. Gdy przekroczyłam próg pomieszczenia wszystko się wyjaśniło. Mimo całej sytuacji najstarszy blondyn również się roześmiał. Ja również mimowolnie się uśmiechnęłam. Ross siedział na łóżku, obok była Rydel. Głaskała go czule po głowie. Nie to jednak rozbawiło Ella. Stawiam na tego wielkiego siniaka wokół oka. Dodatkowo blondyn miał wepchane chusteczki do nosa. Powieki miał aż purpurowe i wyglądał jakby się tam nie mył od lat. Ku mojemu zaskoczeniu Ross również miał uśmiech na twarzy.
- Hahah teraz wyglądasz jak buldog! - zażartował Ratliff. Rocky parsknął śmiechem i przybił piątkę przyjacielowi.
- Hahah..... Jak... Hahah... Czemu... Jak buldog!? - wydusił z siebie Rocky. Przez ten śmiech nie mógł sklecić słów. Cały czas trzymał się za brzuch.
- No te psy zawsze mają taką wielką, czarną łatę wokół oka, no nie! - zawtórował Ell, wymachując rękoma w geście bezradności. - Dodatkowo Ross ma tak samo pomarszczoną twarz jak one! No a te czerwone chusteczki w jego nosie! Wygląda przez to tak groźnie awwrr!
- Żebyś ty czasem nie miał o jeden ,,palec" mniej niż do tej pory! - krzyknął Ross wskazując na swój rozporek. Ell się skrzywił i zakrył ręką swoje krocze.
- Ejj... Ja nie wnikam co ty tam masz, ale MOJEGO zostaw w spokoju! - odpowiedział, akcentując słowo ,,mojego" Razem z Rocky prawie turlali się ze śmiechu. Riker miał ochotę do nich dołączyć, ale Rydel posłała mu spojrzenie typu ,, ogarnij tę dwójkę!" Ross jednak nie miał nic przeciwko wygłupom przyjaciół. Ja czułam się jakbym była niewidoczna. Chciałam coś powiedzieć ale w tej samej chwili blondyn na mnie spojrzał. Znów to dziwne uczucie, którego sama nie potrafię określić, przeszyło całe moje ciało, promieniując o czubka głowy, aż po czubek palca u nogi. Byłam jakby zahipnotyzowana. Przerwał to jednak Riker, który podniesionym głosem przywołał chłopaków do porządku. Dodatkowo wszedł lekarz do pokoju.
- No dobrze panie Lynch. - zaczął kartkując swój notes. - Zapiszę panu drobne leki i w sumie może pan już iść. - dokończył, siadając przy biurku. Wyjął z szufladki długopis i zaczął pisać. Rydel nadal przytulała Rossa i gładziła go po ramieniu. Musiała się bardzo o niego martwić.
- Proszę. - powiedział nagle lekarz, wyciągając dłoń ku blondynce. - Leki przeciwbólowe oraz przyspieszające gojenie ran. Proszę to wykupić.
- Dziękuje. - odpowiedziała, nadal kurczowo trzymając się Rossa.
- Z mojej strony to tyle. Mogą państwo opuścić pomieszczenie. - powiedział z uśmiechem starszy mężczyzna.
- Tak, już wychodzimy, dziękujemy za wszystko i przepraszamy za kłopot. - wymamrotał Riker, po czym gestem ręki wskazał reszcie, że mają już udać się do samochodu. Widząc, że Ross się nieco chwieje a Rydel nie jest w stanie go utrzymać, podszedł do niego i zarzucił jego ramię na swoje, aby było mu swobodniej. Gdy już wyszliśmy chciałam zadzwonić po kogoś, aby po mnie przyjechał, ale Rydel mnie powstrzymała.
- Odwieziemy cię do domu. - powiedziała z szerokim uśmiechem na twarzy. Zauważyłam jednak, że był on nieco wymuszony. Blondynka nadal trzymała dłoń Rossa.
- Zadzwonię po kogoś, spokojnie. Nie chcę sprawiać wam problemu. - wyszeptałam, patrząc na blondyna. Miał okropnie zapuchnięte oko a chusteczka nadal wystawała z jego nosa.
- Nie ma mowy, chodź z nami. - Wtrącił się Riker. - Mamy duży samochód, wszyscy się zmieścimy. Nie chciałam już protestować. Byłam zmęczona i marzyłam wygonie ułożyć się w swoim, miękkim łóżku. Wyszliśmy ze szpitala i od razu było wiadomo, który to samochód. Ell siedział na miejscu kierowcy, bawiąc się radiem. Rocky natomiast próbował wepchnąć go na tylne siedzenie. Gdy nas zobaczyli od razu się uspokoili i grzecznie zajęli miejsca z tyłu. Rik pomógł Rossowi wejść do środka, Rydel usiadła koło niego. Ja usadowiłam się na przodzie, obok kierowcy. Praktycznie cała droga przebiegła w ciszy. Od czasu do czasu dało się słyszeć chrząknięcia najmłodszego Lyncha oraz szelest otwierania foliowej paczki. W lusterku widziałam, że co jakiś czas Rydel podawała bratu nową chusteczkę. Nadal ciekła mu krew z nosa. Nawet się nie zorientowałam kiedy byliśmy pod moim domem. Riker machał ręką przed moja twarzą.
- Hej, królewno? Śpisz? - zapytał.
- Co? Już jesteśmy, tak? - byłam lekko zdezorientowana. Za bardzo się chyba zamyśliłam.
- Tak, to twój dom. - odpowiedział z uśmiechem Rik.
- Jasne, już idę. - wyszeptałam, otwierając drzwi auta. - Dziękuje. Rik tylko kiwnął głową. W samochodzie paliło się małe światełko. Zauważyłam, że Ross zasnął oparty o ramię siostry. Uroczy widok... Po kilku sekundach odjechali z piskiem opon. Wyciągnęłam klucz z moich jeansów i otworzyłam drzwi. Spać... Chcę spać. Od razu skierowałam się na górę. Wzięłam szybki prysznic i padłam na łóżko. Momentalnie zasnęłam.
TYDZIEŃ PÓŹNIEJ
Minął już tydzień od felernego wydarzenia w szpitalu. Przez cały ten czas nie rozmawiałam z Zackiem. Omijałam go szerokim łukiem. Chciał ze mną pogadać aczkolwiek ja nie miałam na to ochoty. Zawiodłam się na nim i nie wiem czy kiedykolwiek mu w ogóle wybaczę. Nie widziałam się również z Rossem. Rydel także nie dzwoniła, nie napisała nawet smsa. Chciałam ich odwiedzić i zapytać jak się czuje blondyn, ale nie chciałam się narzucać. O dziwno nauczyciele w szkole nie pytali dlaczego znów opuszcza zajęcia. Było to trochę podejrzane jednak nie chciałam sobie tym zaprzątać głowy, ponieważ dzisiejszego wieczoru w końcu się nieco wyluzuje. Majak namówiła mnie abym wszyła z nią i Erickiem do klubu. Dawno się nie bawiłam, byłam zestresowana i moja przyjaciółka to zauważyła. Była pewna, że tego wieczoru się w końcu wyluzuje.
****
- No to dziś zaszalejemy na imprezce! - wykrzyczała Maja gdy już wyszłyśmy ze szkoły. Była pełna zapału. Jej oczy aż iskrzyły z Radości. Dawno nie widziałam jej w takim stanie.
- No w końcu. - odrzekłam próbując udawać entuzjazm. Nie udało mi się. Czarnowłosa momentalnie to wychwyciła.
- Zapomnij o nim. - powiedziała poważnym tonem. Popatrzyłam na nią z zaskoczeniem.
- Ale o kim niby? - zapytałam, chociaż wiedziałam co mi odpowie. Serce zabiło mi szybciej.
- Ross. - odchrząknęła, przewracająca oczami. - Nie wiem czy zauważyłaś ale nie było dnia abyś o nim nie powiedziała chociaż słowa. Nie mówię tego złośliwie Demi. Mówię to, bo jestem twoją przyjaciółką. Zapomnij o nim.
- Wydawało ci się. W ogóle o nim nie myślę. Bo niby po co? - skłamałam. Prawda jest taka, że blondyn cały czas siedział w mojej głowie. Nie chciałam jednak przyznać racji Majakowi. Kątem oka zauważyłam, że kręci przecząco głową.
- No dobra... Ale dziś się zabawimy! Masz się wytańczyć i wyszaleć! Zapomnieć o problemach i tym blondynie. - szturchnęła mnie i posłała szeroki uśmiech. - Może i jakiego kawalera w końcu poznasz? Ma wystąpić jakiś fajny zespół! Będzie się działo. - dokończyła podekscytowana. Jak dziewczynka w Wesołym Miasteczku. Dosłownie.
- Zespół? Ciekawie, ciekawie. A wiesz jaki? - dociekałam. Byłam na prawdę zainteresowana tym faktem.
- Yyyyy... Jak to szło... - jąkała się, drapiąc po głowie. - R5!
- R5? Nigdy o nich nie słyszałam. - powiedziałam w wybałuszonymi oczami.
- Ja też nie... Ale ponoć to mega ciacha. - wyszeptała, puszczając mi oczko.
- Masz chłopaka! - zbeształam przyjaciółkę. Ona jedynie przewróciła teatralnie oczami i pociągnęła mnie w stronę budki z lodami. Kupiłyśmy sobie po porcji i udaliśmy się do mnie do domu. Maja miała uszykowane rzeczy już wcześniej. Postanowiła jednak mi pomóc w doborze odpowiedniego ubioru.
****
- Chyba cię pogięło! - krzyknęłam, widząc co oferuje mi moja przyjaciółka. Przytargała ze sobą czerwoną sukienkę która pięknie falowała. Była na ramiączkach. Do tego bolerko i buty na wysokim obcasie.
- Będziesz wyglądać pięknie! - rozmarzyła się, patrząc to na mnie, to na sukienkę. - Do tego mocny makijaż i ani jeden facet ci się nie oprze! - Jej entuzjazm aż mnie przerażał.
- Do tego upniemy ci włosy w kok! - wyszeptała, przybiegając do mnie. Przyłożyła sukienkę do mojego ciała, ujęła moje włosy w drugą dłoń i przyłożyła garść do czubka głowy. - Będziesz wyglądać idealnie!
- Nie, nie, nie... - wyszarpnęłam się z jej uścisku. - Wiesz, że ja nie chodzę w sukienkach! - oburzyłam się.
- Ale do takiego klubu nie ubierzesz chyba jeansów... No weź! Chociaż raz! - mówiła z jeszcze większym entuzjazmem. Widząc jednak moja niechęć, wyciągnęła większe działa. Zrobiła wielkie oczy, niczym kot ze Shreka, złożyła ręce, jakby się modliła i popiskiwała jak ratlerek. Uśmiechnęłam się szeroko.
- Przekonałaś mnie. - powiedziałam. Co ja robię... - Ale tych butów nie założę! To szczudła dla klaunów a nie buty! Zabiłabym się w nich. Maja się rozpromieniła i rzuciła mi się na szyję. Po kilu sekundach podbiegła do torby i wyciągnęła z niej śliczne buciki. Miały lekki korek. Ale były na prawdę ładne.
- To weźmiesz te! - powiedziała, podając mi je do ręki. - Ja natomiast ubiorę to. - mówiąc, wskazała na bardzo krótką, czarną spódniczkę i lekko żółtą koszule w kratkę. - Uuuu nie mogę się doczekać! Teraz makijaż! - krzyknęła, ciągnąc mnie do łazienki. Ubrałam się w strój od Majaka i aż bałam się spojrzeć w lustro. Czarnowłosa jednak nie ukrywała zdziwienia.
- Rany! Gdybym była facetem to bym cię brała. - zachichotała. Spojrzałam na nią z niedowierzaniem. Po chwili jednak obie wybuchnęłyśmy śmiechem. Gdy już opanowałyśmy napad głupawki Maja stanęła tuż obok mnie.
- Hej i cycki ci jakoś urosły! - krzyknęła przez śmiech łapiąc się za biust. Miała minę wybitnego myśliciela. Komiczne. - Czym ty je karmisz! Mi zawsze idzie w dupe!
- Jesteś chora! - wydusiłam z trudem. Znów nie mogłam opanować napadu śmiechu. Nagle poczułam, że tego właśnie mi brakowało. Śmiechu. Przez cały czas zamartwiałam się Rossem. Maja jednak miała rację. Powinnam na maxa wykorzystać dzisiejszy wieczór.
- Pff ty chuda jesteś jak wentyl a cycki to jak arbuzy! Ten dekolt jest idealny. Za często go zakrywasz tymi t-shirtami. A te twoje nogi! Jakim cudem ty faceta nie masz. - skwitowała kręcąc głową.
- Hahah bo nikt nie chce dzielić życia z taką rudą żmiją. Proste. - wytknęłam język przyjaciółce, po czym wzięłam się za czesanie włosów. Przez cały czas rozmawiałyśmy o dzisiejszym wieczorze oraz śmiałyśmy się jak jeszcze nigdy. Gotowe byłyśmy dosłownie tylko kilka minut przed czasem. Maja załatwiła nam kierowcę. W sumie był to brat jej chłopaka. Ale zamierzałyśmy wypić sobie drinka więc ktoś musiał nas tam zawieźć. Erick nie ukrywał zachwycenia widząc Maje w tak krótkiej spódniczce. Buty na wielkim obcasie podkreślały jej kobiecość. Mocny makijaż i ogromny dekolt również były bardzo kuszącym widokiem dla oka mężczyzny. Zauważyłam, że raz po raz spoglądał również na mnie.
Na miejscu byłyśmy równo o 20.00. Impreza trwała już od jakiegoś czasu. W środku lokal był bardzo piękny i zadbany. Z boku rozciągał się ogromny bar z alkoholem i jedzeniem. Obok były ustawione stoliki a na środku ogromny parkiet na którym szalała już młodzież. Naprzeciwko baru stała również scena. DJ puszczał na prawdę dobre kawałki, aż nogi same porywały się do tańca.
- Zamówimy sobie drinka! - krzyknęła mi do ucha.
- Ale już? Dopiero weszłyśmy! - Maja jednak nie mnie usłyszała. To chyba przez tą głośną muzykę. Pociągnęła mnie w stronę baru i zamówiła po drinku. Erick pił czystą.
- Hej, ale ja nie chcę odpłynąć już na początku imprezy - zachichotałam.
- No weź, jak szaleć to szaleć - puściła mi oczko. Siedzieliśmy brzy barze, popijając alkohol. Mimo, że rozmawialiśmy tylko we trójkę czułam się doskonale. Pomysł z tym klubem był na prawdę idealny. Czułam na sobie wzrok kilku chłopaków. Czułam się troszkę niezręcznie bo nie wiedziałam jak się w sumie zachować. Nagle podszedł do mnie pewien rudzielec.
- Demi, masz ochotę zatańczyć? - zapytał z szarmanckim uśmiechem. Nie zdążyłam odpowiedzieć bo chłopak pociągnął mnie w stronę parkietu. Zaczęliśmy tańczyć. Nagle sobie go przypomniałam.
- Hej, to ty na mnie wpadłeś na ulicy, nie? - próbowałam przekrzyczeć muzykę. Rudowłosy tylko się do mnie uśmiechnął. Czułam się wspaniale, nigdy nie tańczyłam z chłopakiem, który serio zna się na rzeczy. Gdy piosenka się skończyła, zdyszana poszłam w miejsce, w którym zostawiłam przyjaciółkę. Rudasa zgubiłam gdzieś w tłumie.
- Ummm przystojniak! - krzyknęła, przytulając mnie mocno. - No i mówiłam, że ta sukienka zdziała cuda. Ty nawet nie wiesz ile facetów na ciebie się cały czas gapiło!
- Jasssne.. - wydyszałam. - Poproszę wodę. - mówiąc to skierowałam się do barmana.
- Czystą prosimy. - poprawiła mnie przyjaciłka. - Oraz trzy kieliszki!
- Ale masz tempo! Zwariowałaś! - wybąkałam jej do ucha.
- Hej, rozluźnij się. Słyszałam, że zaraz ten zespół ma wejść na scenę. Teraz to się dopiero zacznie! - krzyknęła z wielką ekscytacją. Pokręciłam Tylko głową. Nagle muzyka przycichła. Na scenę wszedł jakiś mężczyzna.
- Jesteście gotowi na wielki powrót wielkich gwiazd! - krzyknął do mikrofonu. Wszyscy zaczęli klaskać i wiwatować. Przed sceną nagle znalazł się ogromny tłum dziewczyn. - Panie i panowie, mam zaszczyt ponownie przedstawić wam wielkie sławy! - tłum rozszalał się już na maksa. - Przed wami ........ - prawie wszyscy w klubie zaczęli krzyczeć ,,R5" wywołując tym idoli na scenę. - TAK, TAK ! Przed wamiiii R5!! - dokończył, po czym wyszedł na parkiet. Usłyszałam mocny dźwięk gitar. Ładnie się zapowiada. - pomyślałam. Sączyłam sobie spokojnie wódkę, w głowie już troszkę zaczęło mi szumieć.
- Jesteście gotowi! - krzyknął ktoś z oddali. Dam głowę, że to był Ross... Nagle na scenę wyszła... RYDEL!? Wybałuszyłam oczy i aż zachłysnęłam się alkoholem. Maja spojrzała na mnie i się tylko zaśmiała. Zauważyłam, że nalewa sobie kolejny kieliszek.... Pokręciłam głową i znów spojrzałam przed siebie. Za perkusją siedział Ratliff. Blondynka zaczęła grać na klawiszach, wtapiając się w dźwięk gitar. Brzmiało to rewelacyjnie. Ell zaczął wtórować waląc w talerze. Cudnie.
- No to czas rozkręcić te imprezkę! - znów usłyszałam krzyk i znów byłam pewna, ze to Ross. Nie myliłam się. Wszedł na środek razem z Rockym i Rikerem. Grał na gitarze. Dziewczyny aż nie mogły posiać się z radości. Ja natomiast byłam w szoku. Co oni robią na scenie? Nagle Rik zaczął śpiewać słowa nieznanej mi piosenki. Były one raczej banalne ale jego głos? Nieziemski! Reszta zespołu podrygiwała w rytm muzyki.
- Czy... yyy... too... jest Ross..? - zapytała Maja lekko się zataczając. Była pijana. - mrrrmm... - przygryzła wargę. - Ciacho. - dokończyła nalewając sobie kolejną porcję alkoholu. Nie mogłam uwierzyć w to co mówi. Zabrałam jej kieliszek z ręki.
- Ty dziś już nie pijesz! Co za dużo to nie zdrowo! Poza tym gdzie jest Erick? - dopytywałam, wodząc wzrokiem po tłumie ludzi. Bez skutku.
- Aa.... nie wiem. - odpowiedziała, biorąc mój kieliszek. Szybko przechyliła i wlała jego zawartość do gardła. Wzdrygnęła się nagle. - Ale słabe.. ah..
Usłyszałam nagle głos Rossa. Spojrzałam na scenę. On mnie nie widział. Dopiero teraz zauważyłam, że zniknęło mu limo. Jak on to zrobił? W przeciągu tygodnia tak ładnie mu się zagoiło? - rozmyślałam. Rodzeństwo spektakularnie zakończyło śpiewać pierwszą piosenkę.
- Kto się cieszy, że znów może nas usłyszeć na żywo!? - krzyknął ponownie Ross. Tłum zaczął wiwatować i skandować jego imię. Na jego twarzy widniał szeroki uśmiech. Był na prawdę szczęśliwy. No nie obyło się bez cieknącej śliny w kąciku ust. W końcu tyle podskakujących dziewczyn tuż pod sceną. Musi mieć niezłe widoki...
- Nooo to czas na kolejną piosenkę! Moi kochani śpiewajcie z nami! Na pewno znacie słowa! - odezwał się tym razem Ratliff a Ross i Rocky zaczęli przygrywać na gitarach delikatne nuty. Na prawdę muzyka była świetna. Teksty takie sobie, ale ich głosy... cudowne. Nawet nie zauważyłam kiedy Maja mi gdzieś zniknęła. Pewnie jest z Erickiem... nie chce wiedzieć jednak co robią. R5 zagrali jeszcze kilka piosenek. Cały czas wpatrywałam się w Rossa. Wypiłam jeszcze kilka kieliszków i zaczęło mi się kręcić w głowie, jednak zauważyłam, że na mnie spojrzał. Wzrok miał skołowany, dało się zauważyć, że jest zakłopotany. Nagle poprawił sobie spodnie i się do mnie uśmiechnął. Hmmm... pewnie robi mu się ciasno... Umgg, głowa mnie boli. Za dużo, już nie będę pić. Odstawiłam kieliszek i dałam się porwać do tańca nieznanemu mi chłopakowi. Bawiłam się genialnie. Dochodziła już trzecia nad ranem. Gdy R5 zagrali już ostatnią piosenkę widziałam, że Ross szybko zszedł ze sceny patrząc na mnie. Nagle zauważyłam, że gestem ręki zaprasza mnie do siebie. Pokazał palcem drzwi za sceną. Nie wiem dlaczego, po kilku minutach, zaczęłam się kierować w tamtą stronę. To chyba przez ten alkohol. Przedzierałam się przez ten cały tłum z dużym trudem. Stwierdziłam, że jeszcze pójdę do łazienki. Gdy już byłam prawie na miejscu zauważyłam Majaka. Uff to dobrze, że jest... ALE ZARAZ! Całowała się z... ROSSEM!? Przetarłam oczy, bo może tylko mi się wydawało. Bardzo delikatnie i powoli zaczęłam je otwierać. To co zobaczyłam było jeszcze gorsze. Moja przyjaciółka delikatnie poruszała ręką, którą wsadziła wcześniej w jego spodnie. Ross natomiast nachalnie rozpinał jej koszulę, po czym zaczął pieścić jej biust. Nasilał pocałunek z każdą chwilą. Nagle oderwali się od siebie, Maja nadal masowała jego krocze. Blondyn wyszeptał jej coś do ucha, następnie chwycił za pośladki i wszedł do łazienki, trzymając czarnowłosą w ramionach... Stałam z wybałuszonymi oczami. Co.. CO TO MIAŁO ZNACZYĆ? Chciałam tam iść i im przerwać. Chciałam, jednak moje nogi skutecznie odmawiały mi posłuszeństwa. Ktoś na mnie nagle wpadł i zwalił mnie na ziemie.
- Ups... i znowu wpadam na ciebie. - powiedział z szerokim uśmiechem. - To chyba jednak jakiś znak. - dokończył, przybliżając swoją twarz do mojej. Nie myśląc długo uderzyłam rudowłosego w twarz. Wstałam i skierowałam się do łazienki, do której chwile temu wszedł Ross z Majakiem.
NOTKA
Heeej! Kolejny rozdział za nami :D Mamy nadzieję, ze przypadnie Wam do gustu :3 Nie chcę nic zdradzać ale kolejny będzie ostry! Dodatkowo moje zamówienie na szablon zostało zaakceptowane więc niedługo i szata graficzna będzie zmieniona :3 Już czas najwyższy hehe :P
Jak ktoś tu zagląda, prosimy o komentarze :D
Jak ktoś tu zagląda, prosimy o komentarze :D
Crazy zagląda! Docztór fanem i wgl :'D
OdpowiedzUsuńMrauśny rozdzial x3 (i ta głupia wiara, że może Ross już skończył z obcymi dziewczynami xD)
Super
OdpowiedzUsuńBoski rozdział
Kocham tego bloga
Destiny
Super czekam na next ♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡·♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡
OdpowiedzUsuńMega! Szkoda, że urwałaś w takim momencie ale wiem, że będę niecierpliwie na ten rozdział czekać!!!
OdpowiedzUsuń