MAŁA SCENKA +18
CZYTASZ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ!
CZYTASZ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ!
Wtuliłam twarz w różowy podkoszulek Rossa, założyłam ręce za jego szyję i przylgnęłam do jego ciała tak blisko, jak się tylko dało. Delikatny zapach męskich perfum zawładnął moją podświadomością. Mogę już umierać. - pomyślałam. Blondyn wahał się przez kilka sekund, mimo to objął mnie delikatnie w pasie i oparł swoją głowę o moje ramie. Nic nie mówiłam, on również. Po chwili zaczęliśmy się kołysać, to na prawo, to na lewo. Oplatała nas cisza, jednak tylko ona pomagała nam się zrozumieć. Słowa za bardzo raniły i zawsze doprowadzały do kłótni. Wtuliłam głowę w jego tors jeszcze mocniej, zamknęłam oczy i odpłynęłam. Zapach cytryn koił moje nerwy. Zaczęłam powoli analizować rozmowę z Majakiem. Dopiero teraz dotarło do mnie, że ona może umrzeć, że ma raka... Nadal wtulona w koszulkę Rossa, zaczęłam lekko łkać.
- Rany! Jakiego ja mam pecha, już druga mi tu ryczy, co ja mam niby zrobić. - pomyślał w duchu Ross.
Rozluźnił uścisk i nadal trzymając ręce na mojej tali, wyszeptał:
- Wszystko okey?
Pod wpływem jego ponętnego tonu lekko się wzdrygnęłam. Czułam się przy nim wyśmienicie, wiedziałam jednak, że nie mogę pogłębiać naszych relacji. Ale czy na pewno?
- Nie. - bąknęłam. - Nic nie jest okey Ross... Wszytko się wali jak jakiś marny domek z kart.
- Skąd ja to znam... - mruknął, po czym przytulił mnie mocniej.
Nie wiedziałam jak zacząć rozmowę, jak zapytać o rudzielca tak, aby blondyn mnie nie spławił.
- Dlaczego to zrobiłeś? - wypaliłam, nie myśląc w ogóle co mówię.
- Hę? - mruknął mi prosto do ucha.
- Hę? Po tym wszystkim tylko tyle masz mi do powiedzenia! - wybuchnęłam. Zgrywa wielkiego maczo, ale po co! - Z Majakiem jakoś mogłeś gadać, dlaczego mi nic nie mówiłeś, mogłeś zginąć! Jesteś okropny!
- Hej, księżniczko, to ty nie odbierałaś telefonów. - oburzył się, rozluźniając uścisk.
Cholera, miał rację. Ale skąd miałam wiedzieć, że ktoś mu grozi!
- A co, Maja jakoś odbierała!? Mogłeś do mnie przyjść! - krzyknęłam, odpychając chłopaka od siebie.
Wyczułam, że jest wściekły. Mimo to cały czas na jego twarzy malował się uśmiech. Nie mogłam odczytać, dlaczego tak się zachowuje...
- Przyjść? - zaśmiał się. - Tak się składa, że zająłem twoje miejsce, tam w celi. Nawet gdybym chciał, to nie mógłbym do ciebie wpaść. - mruknął, usiadł przy biurku i otworzył jedną z książek.
- Fizyka...? - mruknęłam. Chłopak odwrócił głowę w moją stronę. - Nie ważne! Zamknęli cię... - nie wiedziałam co powiedzieć. Może faktycznie nie powinnam na niego naskakiwać. To również moja wina.
- Da, fizyka, którą muszę ogarnąć na poniedziałek i której za chuja nie rozumiem. - mruknął, na jego twarzy jednak nadal malował się uśmiech.
- Ale teraz! Teraz mi wszystko powiedz! - wydusiłam, siadając na jego łóżku. - Rozmawiałam z Majakiem...
- Skoro sobie pogadałyście to co ja mam jeszcze dodać? - przerwał mi.
Nie lubię tego!
- Słucham? jesteś niepoważny! Matt chciał cię zabić i ty mi się pytasz co masz dodać? - krzyknęłam, stając niebezpiecznie blisko niego.
Blondyn tylko uniósł obie brwi w górę, udając, że wszystko jest okey. Nie jest.
- Dlaczego powiedziałeś w szpitalu, że jesteśmy parą...? - mruknęłam, widząc, że Ross nie ma zamiaru odpowiedzieć na moje poprzednie pytanie.
- Bo pewnie by cię tam zostawili. Wolałem mieć cię przy sobie. Ten rudzielec to jakiś psychopata. Martwiłem się. - powiedział, okręcając się na swoim krześle jak dziecko.
Czyli to wszystko co Mówiła Maja to prawda...
- Dlaczego to zrobiłeś! Ktoś w ogóle wie? Ktoś ci pomógł...? - wybełkotałam, ledwo powstrzymując łzy.
- Wie twoja przyjaciółka. - mruknął, bawiąc się długopisem.
- A Riker!? Pomógł ci! - krzyknęłam, wymachując rękoma. Byłam przejęta tym wszystkim.
- Słuchaj. - powiedział podniesionym tonem. - Nie interesuj się tym, nic ci nie będzie! A teraz wyjdź, muszę ogarnąć tą pieprzoną fizykę, a wieczorem mam wywiad! - krzyknął, gwałtownie wstając z krzesła. Chwycił mnie za nadgarstek, szarpnął i zaczął prowadzić w stronę drzwi. Byłam jednak nieugięta.
- Jak to nic mi nie będzie, dlaczego to robisz, możesz zginąć... To jest chore! Co ci zrobił, powiedz. - wyszpetałam, patrząc mu w oczy.
- Nic ci nie będzie bo ja tu jestem. Mnie się tak łatwo nikt nie pozbędzie, uwierz mi. - powiedział, otwierając drzwi. - A teraz możesz już iść.
- Powiedz mi jeszcze coś, dobrze? - mruknęłam, napięłam mięśnie aby chłopak nie wyrzucił mnie z pokoju.
- Mhmm? - wymamrotał, nadal trzymając mnie za nadgarstek.
- Gdybyś został ojcem jej dziecka...
- To nie mój bachor. - przerwał mi. Miał pewny ton głosu.
- Nie masz pewności, rozmawiałam z Majakiem! - krzyknęłam oburzona.
Blondyn o dziwo nadal miał roześmiane oczy i lekki uśmiech na ustach.
- Coś słabo rozmawiałyście... - powiedział. - A teraz wyjdź, mam sporo do roboty.
- Co? Czekaj. - próbowałam się wyrwać z jego uścisku. - Jak to? Coś o tym wiesz? Dlaczego nic nie mówisz? - zapytałam, zapierając się rękoma o framugę drzwi.
- Daj mi spokój. - burknął niemiło, po czym chciał mnie wypchnąć, jednak ja zwinnie przeszłam pod jego ramieniem.
- Powiedz mi, proszę. Masz świeże rany... Ten Matt cię znów dręczył? Dlaczego...
- KURWA! Umiem zadbać o siebie, nikt mnie nie dręczy. - skłamał, udając pewnego siebie.
- To dlaczego... Co z tym dzieckiem i...
- Nigdy nie pokłóciłaś się z bratem? Może u was przechodzi to delikatnie, u nas nie. - przerwał mi ponownie. - Małe, braterskie porachunki. Czasem tak bywa.
- Czemu to robisz? Ten rudy ci groził, zastraszał, dlaczego zgodziłeś się na te sfałszowane dowody, czemu pozwoliłeś się wrobić...
- Bo cię kurwa koch... - zawahał się.
Spojrzeliśmy sobie w oczy. Myślałam, że się zaraz rozpłynę. Nogi ugięły się nagle pod moim ciężarem, oddech przyspieszył, a serce waliło tak, jakby zaraz miało wyskoczyć mi przez gardło. Do tego zaczęły pocić mi się dłonie!
- Bo cię kocham do cholery, zależy mi na tobie i nie pozwolę aby jakiś psychopata zrobił ci krzywdę! Zadowolona! - krzyknął zdenerwowany.
Miałam jednak wrażenie, że właśnie wykrzyczał coś, co chciał mi powiedzieć już od dawna.
- Ja ciebie też kocham Ross... - wymamrotałam, patrząc w jego czekoladowe oczy.
Zauważyłam, że kąciki jego ust się nieco podniosły.
- Ale... Przepraszam cię... Musimy zostać przyjaciółmi. - powiedziałam półszeptem. Głos drżał mi niemiłosiernie. - Przynajmniej teraz... - mruknęłam.
- Przyjaciółmi? - burknął zaskoczony.
- Wybacz... - nie wiedziałam co powiedzieć, blondyn patrzył na mnie lekko skołowany.
Spanikowałam. Pierwszy raz nie wiedziałam co zrobić. Szybko wybiegłam z jego pokoju, ledwo powstrzymując łzy.
- Demi! - krzyknęła blondynka, chwytając mnie za rękę.
Ledwo wyrobiłam zakręt, dobrze, że mnie powstrzymała. Pewnie walnęłabym w keyboard, który stał w salonie. Napotkałam wzrok Ally i Rika. Siedzieli obok siebie, jednak jakby osobno. Nie odzywali się. Basista był zapatrzony w laptop, do tego gryzmolił coś na kartce. Dziewczyna natomiast siedziała skulona na kanapie i popijała kawę. Wyglądała na przygnębioną, mimo to posłała mi lekki uśmiech. ,,Zawsze można na ciebie liczyć" ...
- Demi! - wydarła mi się do ucha, widząc, że nie reaguje na to, co mówi.
Zamyśliłam się.
- Tak? - zapytałam skołowana.
Szybko odwróciłam się i spojrzałam na schody. Miałam nadzieję, że nie ujrzę tam blondyna.
- No i jak, pomożesz mu w lekcjach? - dopytywała Rydel, ciągnąc mnie w stronę kuchni.
- Joł rudzielcu. - przywitał się ze mną Ell, czochrając lekko moje włosy.
- Cześć. - uśmiechnęłam się i spojrzałam na przyjaciółkę.
Cholera! Zapomniałam wziąć od niego materiały...
- Yyy to znaczy Ross nie chciał mojej pomocy. - skłamałam, chociaż nie do końca. - Proszę. - wymamrotałam, wyciągając z kieszeni karteczkę. Napisałam tam kilka literek. - To mój mail, wyślij mi jakieś zadania, dobrze? Zajmę się wszystkim jak tylko wrócę do domu. - podałam dziewczynie mały świstek i się uśmiechnęłam, najszerzej jak potrafiłam.
- Jasne. - odpowiedziała, odbierając ode mnie karteczkę. - Najgorzej mu chyba z fizyką. - dodała po chwili.
- Wyślij co tam chcesz. Ale ja muszę teraz już iść, zgadamy się później. - powiedziałam, szybko wychodząc z kuchni.
Bałam się, że mimo wszystko zaraz się rozkleję. Nie myślałam trzeźwo. Ciągle miałam przed sobą zawiedzioną minę Rossa.
- Paa rudzielcu. - pomachał mi wesoło Ratliif.
- Paa. - odrzekłam z uśmiechem.
Ell to chyba zawsze ma dobry humor. Taki akumulator zespołu.
Wsiadłam na swój rower i szybko pojechałam do domu. Nie mam pojęcia czy dobrze zrobiłam. Teraz to już w ogóle między mną a Rossem rozwinie się bariera, która będzie psuła nasze relacje. Coś u niego w domu się dzieje. Wszyscy jakby zatraceni w swoich zajęciach. Jak ich poznałam było inaczej. A już na pewno Riker był inny. Będę musiała któregoś dnia pogadać na spokojnie z Rydel. Może w Denver mi się uda? Zobaczymy. Teraz mam ochotę na gorący prysznic i chwilkę odpoczynku. Muszę coś poradzić na Majaka... Nie zostawię jej tak.
W domu byłam po pięciu minutach. Już w progu przywitał mnie tata.
- Córeczko, jestem w kuchni, nie chcesz pogadać? Wiem, że chcesz więc proszę przyjdź. - powiedział wesoło.
O rany, teraz za każdym razem jak wyjdę to będzie robił rozeznanie gdzie byłam?
- Tak taaato? - zapytałam, wchodząc do pomieszczenia. - jak ślicznie pachnie! Naleśniki!
Próbowałam ukryć mój smutek. Nie chcę rozmawiać z rodzicami o moich problemach z Rossem. Przykleiłam więc fałszywy uśmiech na twarz i zaczęłam udawać, że wszystko jest okey.
- Siadaj, zaraz zrobię dla ciebie kolejną porcję. - wtrąciła się mama.
- Jak się udała randka? - zapytał tata. Mamie aż wypadła patelka z dłoni.
- RANDKA!? - krzyknęła, obracając się kilkakrotnie wokół własnej osi.
- NIE, mamo... Nie byłam na randce. - powiedziałam, posyłając tacie groźne spojrzenie. - Nie mam ochoty gadać. Te ostatnie wydarzenia, proszę. - wymamrotałam, wpychając do ust na wpół zimnego naleśnika.
- Dobrze, dobrze. - powiedział tata. - Ale my jeszcze sobie pogadusimy. - wyszeptał, nachylając się nade mną.
Przekręciłam jedynie zabawnie oczami.
- Coś tu jednak brzydko pachnie. - powiedziała mama, łapiąc się za głowę. - córeczko, o takich rzeczach to ja muszę wiedzieć!
- Dobrze, jak tylko kiedyś będę spotykać się z chłopakiem... Powiem ci. - wydukałam cicho, mieląc jednocześnie naleśnika w ustach.
- Pamiętaj, że ja muszę wyrazić na to najpierw zgodę! Nie byle kto będzie zabierał moją księżniczkę na randki! Najpierw przejdzie test i...
- Tatooo, proszę. - wydusiłam, połykając pokarm.
- No już dobrze, dobrze. - odrzekł puszczając mi oczko. - Moja malutka córeczka dorasta. - dodał półszeptem. Cały czas uśmiech nie schodził mu z twarzy.
- My wychodzimy kochanie, wrócimy pewnie bardzo późno. Stefa jest u koleżanki, Zack u dziewczyny. Poradzisz sobie? - zapytała mama, zbierając patelkę z podłogi.
- Jasne, mam troszkę lekcji jeszcze. Zajmę się nimi to czas szybko zleci. - powiedziałam z uśmiechem.
Zjadłam posiłek, po czym udałam się do swojego pokoju. Rodzicie szykowali się do wyjścia, ja natomiast wzięłam szybki prysznic. Następnie wyczesałam delikatnie włosy, ubrałam luźne szorty, podkoszulek i nałożyłam maseczkę. Ponoć pomaga na cerę. Zobaczymy. Potem usiadłam się wygodnie na łóżku i zaczęłam czytać jakąś książkę. O cholera, lekcje Rossa! O mały włos a zapomniałabym. - pomyślałam, widząc nazwisko Ross-wollt na okładce. Szybkim krokiem udałam się w kierunku biurka. Usiadłam na krześle i szybko włączyłam laptopa. Moją uwagę zwróciła komórka, która lekko migotała na niebiesko. Musiałam mieć jakąś wiadomość. Wzięłam urządzenie do ręki i odblokowałam ekran. Sms od Rydel. ,,Wysłałam Ci to, czego nie zrobił. Przepraszam, jest tego troszkę. Idziemy na wywiad, jutro Ross cały dzień jest na planie. Zrób tyle ile dasz radę. Dzięki." Ojej to ile tego tam ma do zrobienia! - pomyślałam, otwierając pocztę internetową. O mało nie zemdlałam. Ćwiczenia na biologię, chemie i fizykę. Dodatkowo jakieś zadania z matmy. O rany, czeka mnie ciężki dzień... Bezzwłocznie wszystko wydrukowałam i zeszłam do kuchni. Byłam sama. Zrobiłam sobie gorącą czekoladę, włączyłam telewizor, usiadłam się wygodnie na kanapie i zaczęłam przeglądać plan lekcji. Już zapomniałam jakie mamy przedmioty na poniedziałek. Mam nadzieję, że nie wszystkie! Hmmm jest fizyka i biologia. Od tego więc zacznę. - pomyślałam, po czym zabrałam się za przeglądanie zadań. W tej samej chwili na ekranie telewizora pojawił się Ross. Troszkę mnie to zdziwiło, postanowiłam jednak zgłośnić telewizor.
- Witamy po przerwie! Przypominam, że jest z nami zespół R5! - zaczęła prezenterka, ledwo przekrzykując tłum, który siedział na widowni.
Blondyn był nieco smutny. Siedział, prawie, że wtulony w swoją siostrę. Cały czas odchylał się do tyłu tak, aby siedzący obok niego Rik, go zasłonił. Nie miał chyba ochoty na wszelkie rozmowy.
- A więc, Ross. - zaczepiła go jednak. - Powiedz nam, skąd pomysł na nową piosenkę? Jest genialna! fani ją kochają, prawda? - zapytała, kierując wzrok na widownie.
Ludzie zaczęli wiwatować jeszcze głośniej. Kąciki ust blondyna się lekko uniosły, jednak nadal sprawiał wrażenie, że nie ma ochoty na konwersację. Reporterka jednak kontynuowała:
- Powiedz nam Ross, jak powstała na piosenka? Opowiada ona o miłości, tekst jest taki prawdziwy! Może jakaś dziewczyna Cię zainspirowała? - zapytała kobieta ponętnym głosem.
Blondyn był wyraźnie niezadowolony z tego pytania. Miał kwaśną minę, jakby dosłownie przed chwilą wypił szklankę soku z cytryny. Świeżo wyciśniętego. Ja natomiast poczułam dziwne mrowienie w brzuchu. Ale dlaczego...?
- To zwykła piosenka, nie pierwsza, nie ostatnia. - wymamrotał osiemnastolatek, nerwowo drapiąc się w głowę.
Riker posłał mu gniewne spojrzenie, Ross jeszcze bardziej przysunął się do siostry. Wyglądało to komicznie ale... Ich relacje chyba nie są najlepsze. Coś musiało się u nich stać.
- No nie bądź taki skromny i tajemniczy! Nigdy nie pisałeś tak szczerze o miłości, musi się za tym coś kryć. - reporterka nie dawała za wygraną.
Blondyn był skołowany, przyparty do muru. Nie wiedział co powiedzieć. W moim brzuchu natomiast zaczęła latać cała chmara motyli. Może to o mnie...? Nie, NIE. To głupie.
- Pozwolę sobie zacytować mały fragmencik! - nalegała kobieta. Po chwili wyrecytowała kilka zdań:
- ,,Nikogo tak bardzo nie kocham, choć mogłem kochać nie raz, nikomu serca nie dałem, choć miałem tyle szans, jedną tylko kocham, tą osobą jesteś Ty, o Tobie tylko wciąż myślę, Ty skradasz moje sny!
- Nie wiem co to za dziewczyna ale hoho, to pierwsza piosenka, która w taki sposób opisuje uczucia do kobiety, Ross? - powiedziała podekscytowana. - A ten fragment jest moim ulubionym!
- Kiedy Ciebie spotykam, serce szybciej zaczyna bić. Bo kocham jedynie Ciebie i z Tobą chcę tylko żyć! Kiedy patrzysz na mnie, to czuje się jak król, chciałbym w Twym życiu odgrywać jedną z najważniejszych ról... .- O kim to jest!? To coś bardziej skomplikowanego? - krzyczała jak małe dziecko, wpatrując się maślanymi oczami w blondyna.
- No o dziewczynie. - wymamrotał zniechęcony nastolatek.
Tłum zaczął szaleć i klaskać. Ja myślałam, że zaraz wybuchnę. Nie wiem dlaczego, ale czułam, że ta piosenka jest o mnie...
- Rany, nie wiem, sam nie wiem. Może jest, może nie... - zaczął, widząc reakcję fanów. - Ja...Mmmm po prostu słowa same przyszły mi do głowy, napisałem i już. - dokończył szybko, mając nadzieję, że to koniec tego tematu.
- A może chociaż imię? Chcecie poznać imię wybranki waszego idola! - krzyknęła w stronę tłumu.
Wszyscy się poderwali, zaczęli gwizdać i klaskać. Ross spojrzał prosząco na Rydel, ona jednak sama była bezradna. Riker wydawał się być wściekły a Rocky i Ratt siedzieli spokojnie. Zdawało się, że wiedzą o kogo chodzi.
- To tylko przyjaciółka. - wypalił. Sam chyba był tym zdziwiony. - Zresztą to nie ma znaczenia. Ona... To znaczy, ona... To nie jest takie proste. - plątał się. - Nie ma o czym mówić. Ta piosenka jest przypadkowa, słowa mi po prostu wpadły do głowy! - skwitował podniesionym głosem. - Widocznie nie zasługuje na Demi.- dodał szeptem.
Tłum się porwał ponownie. Szum się nasilił. Ross chyba sobie nie zdawał sprawy, że wszyscy to usłyszeli. Mimo, że szeptał. Zapomniał, że przy ustach ma mały mikrofon. Zrobił się czerwony jak burak. Dosłownie. A ja... Siedziałam przed telewizorem z otwartymi ustami. Maseczka na mojej twarzy zaschnęła tak mocno, że zaczęła opadać płatami na podłogę. Nie sądziłam, że zależy mu na mnie na tyle, że aż pisze o mnie piosenki!
- Uuuu to wybranka naszego Rossa ma na imię Demi! Słyszeliście! - krzyknęła uradowana prezenterka, klaszcząc wesoło w dłonie.
- Nie, to znaczy, to nie tak. - mówił nerwowo. - Ja... Możemy zmienić temat!? - bąknął niemiło.
Serce waliło mi jak oszalałe. Powiedział o mnie w TV. Matko jedyna! Niestety na tym się skończyło. Do akcji wkroczył Riker, który narzucił inny temat. Prezenterka, choć nie była tym zachwycona, dostosowała się do próśb najstarszego. Do końca wywiadu Ross był czerwony, zawstydzony i wtulony między rodzeństwo. Chciał się schować, jednak nie miał gdzie. Nie odezwał się już ani słowem, prezenterka jednak czasem go jeszcze zaczepiła. Mimo to, Rydel zawsze wybroniła swojego młodszego brata.
****
PONIEDZIAŁEK
No i poniedziałek! Wracam do szkoły. Pierwszy raz, od kilku dni, wstałam z ogromnym bananem na twarzy. Poszłam do łazienki, wykonałam poranną toaletę, ubrałam, jak zwykle, luźne ciuchy i poszłam na śniadanie. Zack zostawił mi jedynie płatki owsiane. No nic, muszę się tym zadowolić. Nadal jestem zszokowana wywiadem. Ross cały czas pisał co wieczór ,,dobranoc", jednak nie odbierał ode mnie telefonów. Byłam u Lynchów w niedzielę, jednak blondyn był poza domem. Dowiedziałam się, że gra w serialu. Serio? On i aktorstwo? Ciekawe... Odwiedziłam również Majaka. Uznała, że wróci również do szkoły, znajomi i inne otoczenie zapewne wpłyną na nią pozytywnie. Oby. Kolejną część weekendu spędziłam z nosem w książkach. Ale nie chciałam zawieść Rydel.
- Hej, Maja! - krzyknęłam widząc moją przyjaciółkę przy szafkach. Czyli jak zwykle.
- Hej! - odkiwnęła mi nieśmiało.
Nadal wyglądała inaczej. Inaczej niż zawsze, ale już nie tak tragicznie. Czysty, zadbany ubiór i lekki makijaż zrobiły swoje.
- Jak się czujesz? - zapytałam z troską.
- Jest okey, muszę spadać na matmę, a jeszcze wcześniej do łazienki. Spotkamy się później, dobrze? - powiedziała szybko, po czym zniknęła za korytarzem. Nawet nie czekała na moją odpowiedź.
Wzdychnęłam lekko. Mam nadzieję, że nic nie kombinuje. Obiecałam, że jej pomogę, więc tak zrobię. Jednak ona również musi współpracować. Wyciągnęłam z szafki książkę od biologii i udałam się na wyższe piętro. Od razu przywitała mnie cała klasa. No nie cała, nie było Rossa.
- Kurwa, co jest! - krzyknął blondyn, gdy poczuł nagłe szarpnięcie.
Po chwili znalazł się w małym, ciasnym pomieszczeniu.
- Cześć kocie. - wyszeptała czarnowłosa, przejeżdżając palcem po ciele chłopaka, zaczynając od klatki piersiowej, kończąc na jego kroczu.
- Maja? - wymamrotał cicho. - Co ty niby robisz? - zapytał, czując jej dłoń na swoim czułym miejscu.
- Da, to ja. - mruknęła, po czym ukucnęła. Twarz miała na wysokości rozporka chłopaka. - Pomyślałam sobie, że cię przeproszę. - dokończyła, odpinając pasek od spodni.
Blondyn był sparaliżowany. Nie spodziewał się takiej sytuacji.
- Muszę iść. - powiedział, odpychając dziewczynę od siebie.
- Serio? Nie zostaniesz. - wyszeptała namiętnie, szybko wkładając swoją dłoń w jego bokserki. Chłopak cicho jęknął.
- Nie mogę się spóźnić. - powiedział. Jego oddech był już nieco przyspieszony. - Poza tym, za co ty niby chcesz mnie przeprosić?
- Za to, że zeznawałam przeciwko tobie, misiu. - szepnęła, ściskając jego członka. - To jak, zostaniesz?
- Nie mo... mmm - nie dokończył, bo dziewczyna wzięła jego penisa w usta i zaczęła lekko ssać. Ross ponownie jęknął i powoli zaczął oddawać się chwili.
- Hmm, czyli zostajesz. - mruknęła, zsuwając spodnie i różowe bokserki z jego bioder.
- Nie mogę, muszę iść. - powiedział stanowczo.
Czarnowłosa jednak znów była szybsza i ponownie wzięła do ust jego członka. Zaczęła go delikatnie pieścić językiem. Chłopak odchylił głowę do tyłu, podparł się rękoma o starą szafę, która stała tuż za nim i znów oddał się doznaniom.
- W sumie... Chwilkę mogę zostać. - wymamrotał. z trudem powstrzymując się od głośnych mruknięć.
- Grzeczny chłopiec. - powiedziała Maja, całując jego przyrodzenie w sam czubek.
Następnie zaczęła go drażnić, przesuwając paznokciami to w górę, to w dół, dodatkowo liżąc jego jądra. Raz po raz spoglądała w jego czekoladowe oczy w których tańczyły rozpalone iskierki. Chłopak oddał się doznaniom całkowicie, pomrukiwał coraz częściej. Czarnowłosa ponownie wsadziła penisa do ust, drażniąc go delikatnie językiem. Po kilku minutach zaczęła pomagać sobie również rękoma. Przesuwała je delikatnie po całej długości, dodatkowo zataczając językiem kółka na czubku penisa. Widząc, że erekcja jest ogromna, postanowiła skończyć swoje działania. Wstała, ponownie spojrzała blondynowi w oczy i ściągnęła sexownie swoją bluzkę, odsłaniając różowy stanik. Ross momentalnie go rozpiął i ściągnął z niej czarne, opięte leginsy. Zsuwając koronkowe majteczki z jej kształtnych bioder, coś go zaczęło powstrzymywać. Sumienie?
- Co jest kocie, bierz mnie od tyłu. - mruknęła sexownie, poruszając swoimi biodrami na prawo i lewo.
W głowie blondyna kotłowały się różne uczucia. Powoli zdawał sobie sprawę, że nie powinien tego robić bo skrzywdzi Demi... Sexowne pomruki czarnowłosej jednak były silniejsze. Ross wszedł w nią szybko i pewnie. Pchał jak najmocniej potrafił. Dziewczyna jęczała z rozkoszy, z każdą sekundą coraz głośniej. Blondyna to nakręcało, jednak czuł również dziwne ukłucie w klatce piersiowej.
- Aaa... Yyy... ROSS! - krzyczała czarnowłosa nie mogąc się oprzeć doznaniom.
Ross pchał równo i mocno, chciał to skończyć jak najszybciej. Gdy poczuł, że jest bliski orgazmu, wyszedł z dziewczyny. Ta wzięła ponownie jego penisa w usta i zaczęła lekko ssać. Po chwili blondyn spuścił się na twarz czarnowłosej.
- Mmm, myślę, że przeprosiny przyjęte, co? - mruknęła, oblizując spermę, która znajdowała się w okolicach jej ust.
Ross podciągał jedynie spodnie i wyszedł bez słowa.
- Pan Lynch? - zapytała nauczycielka, sprawdzając obecność.
- Kurcze, gdzie on jest! - pomyślałam. - Rydel mówiła, że dostał rygor i nie może się źle zachowywać... On przegina.
- Czyli nie ma go? - ponownie odezwała się kobieta, spoglądając na nas spod swoich dużych, okrągłych okularów. - To nie dobrze...
Miałam ochotę wstać i go jakoś wybronić. Może nie przyszedł z powodu tego, że nie zrobił wszystkich zadań na dziś? Ale Rydel by mnie o tym poinformowała. Już miałam się podnieść, gdy drzwi od klasy się otworzyły. Do pomieszczenia wparował Ross. Miał rozczochrane włosy, poza tym wszystko ok. Jak zwykle zapachniało cytryną. Miał na sobie luźne, podarte spodnie i żółty T-shirt. Bez wyjaśnień skierował się w moją stronę. Wszyscy zaczęli cicho szeptać. Niestety nie dosłyszałam o czym tak plotkowali. Nauczycielka z ogromnym zdziwieniem patrzyła na chłopaka.
- Panie Lynch, może jakieś ,,przepraszam za spóźnienie'', co? - zapytała, wstając z krzesła.
- A niby ku... - ugryzł się jednak w język. - Tsaa P R Z E P R A S Z A M. - powiedział, akcentując dokładnie każdą literkę.
Kobieta nie była z tego faktu zadowolona.
- Proszę natychmiast oddać prace, które miałeś zrobić na dzisiaj i wytłumaczyć się z tego spóźnienia. Nie będę tego tolerować. Rozmawiałam z twoim bratem, myślę, że przekazał ci wszystko. - fuknęła niemiło, wyciągając dłonie ku niemu.
- Kurwa jak ja cię kobieto nienawidzę. - mruknął.
Mam pomysł!
- Ross się spóźnił, ponieważ zapomniał z domu kilku zadań! - krzyknęłam jak filip z konopi.
Cała klasa się na mnie spojrzała. Wszystkie szmery ucichły. Profesorka również nie ukrywała swojego zdziwienia, tak samo jak blondyn.
- Słucham? Ross, to prawda? Proszę pokazać zadania. - powiedziała stanowczo, kierując wzrok na blondyna.
Na szczęście Ross stanął obok mnie i szybko wsunęłam mu mały plik kartek do torby. Spojrzał na mnie pytająco, jednak ja dałam mu znak, aby podszedł do nauczycielki. Chłopak zrobił kilka niepewnych kroków w przód. Stanął tuż obok profesorki, która nadal miała wyciągnięte ręce ku niemu.
- To ten... - zaczął, wpychając rękę w swoją torbę. - Zrobiłem tylko... - Spojrzał na kartki, które mu dałam. Popatrzył na mnie i się lekko uśmiechnął. - Zrobiłem wszystko, proszę. - powiedział, wyciągając teczkę, w której miał resztę zadań.
Kobieta zmierzyła go od stóp do głów. Następnie skierowała swój wzrok na mnie. Nie powiem, przeszły mnie ciarki. Następnie zerknęła na kartki, które dostała od blondyna.
- No i poszedłeś do domu bo zapomniałeś je wziąć? - dopytywała.
- Tak. - odpowiedział niepewnie.
- Dobrze. - skwitowała. - Jeszcze tu zostań. A ja zadzwonię do twojego brata, czy aby na pewno byłeś w domu.
- CO? - pomyślałam w duchu. To wszystko psuje! Blondyn spojrzał na mnie. Szukał pomocy. Ale co ja mam zrobić! Szybko wyciągnęłam telefon i skrobnęłam Rikowi smsa. ,, Powiedz, że Ross był w domu po zadanie, którego nie wziął, proszę!." Pewnie będzie zdziwiony jak to odczyta... Oby skumał o co chodzi.
- O tutaj jest. - powiedziała, wyciągając komórkę z torebki. Po chwili wystukała numer i przyłożyła urządzenie do ucha.
W tej samej chwili dostałam sms od Rika. ,,Co?". Hmm.. No to pozamiatane.
- Dzień dobry. - zaczęła nauczycielka. - Pan Riker, prawda? To bardzo miło. Pomoll, nauczycielka biologii. Chciałam tylko pana zapytać, czy Ross był jakieś kilka minut temu w domu po zadanie, które zapomniał wziąć ze sobą? - zapytała.
Nastała głucha cisza. Blondyn zaklął. Nie było słychać, jednak wyczytałam to z jego ruchu warg.
- Acha. Rozumiem. Dziękuję. Do widzenia. - powiedziała. - Siadaj. Twój brat potwierdził. Wyjmuj karteczkę, napiszesz klasówkę.
Blondyn z głupim wyrazem twarzy usiadł obok mnie. Znów po klasie przeszły szmery.
- Nie ma za co. - powiedziałam z uśmiechem.
- Jak ty to zrobiłaś? - wyszeptał ze zdziwieniem.
- Zrobiłam zadania w domu. Teraz napisałam sms do Rika. Na szczęście skapnął się o co chodzi. - mruknęłam, podając mu czystą karteczkę. - Powodzenia.
Blondyn patrzył na mnie przez dłuższą chwilę. Zaczął się delikatnie przybliżać... Nagle ktoś zapukał do drzwi. Chwilkę później do sali wszedł woźny.
- To od kiedy Ross zaczyna pracę? - zapytał, kierując wzrok na blondyna.
NOTKA
Joł, cześć i czołem!
No i jest kolejny rossdział. Liczymy, że Wam się spodoba :3
Komentarzy jest bardzo mało... Mimo to dziękujemy stałym komentatorom, serio, Wasze komy dają sporo weny :3 Cieszymy się, że mamy nowych czytelników :D Za błędy strasznie przepraszamy! Staramy się, no ale humany to z nas jak z koziej dupy trąba :P
Co do rossdziału. Podoba mi się. Szczerze? Nie miałyśmy pomysłu na końcówkę, stąd jest jaka jest :P Ale rozkręcimy to. Jeszcze troszkę a sprawa z Mattem się zakończy. Jednak blog będzie rwał nadal! To dopiero początek miłości... tzn znajomości Rossa i Demi hiihi.
Kocham jego różowe skarpetki xD
*u*
No i jest kolejny rossdział. Liczymy, że Wam się spodoba :3
Komentarzy jest bardzo mało... Mimo to dziękujemy stałym komentatorom, serio, Wasze komy dają sporo weny :3 Cieszymy się, że mamy nowych czytelników :D Za błędy strasznie przepraszamy! Staramy się, no ale humany to z nas jak z koziej dupy trąba :P
Co do rossdziału. Podoba mi się. Szczerze? Nie miałyśmy pomysłu na końcówkę, stąd jest jaka jest :P Ale rozkręcimy to. Jeszcze troszkę a sprawa z Mattem się zakończy. Jednak blog będzie rwał nadal! To dopiero początek miłości... tzn znajomości Rossa i Demi hiihi.
Kocham jego różowe skarpetki xD
*u*
Super czekam na next ♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡
OdpowiedzUsuńSuper jak zwykle ;P Meh, czytajac, ze bedzie scenka +18 bylam pewna, ze Demi&Ross, a tu Majak, phew xD *poza tym nie mg sobie wyobrazic sexownie powiedzianego "da" xD*
OdpowiedzUsuńJedno pytanie:
OdpowiedzUsuńDLACZEGO TO BYŁA MAJA A NIE DEMI?!!!
foch!
Nie lubię woźnego, przerwał im. Ghrr...
Ogółem rozdział super.
Mam nadzieję, że Ross i Demi już niedługo się do siebie zbliiiiiiżą ❤
Nie lubię Mai. Wiecznie oszukuje, jest fałszywa i niesprawiedliwa!
No cóż... Pozdrawiam i czekam na next
Czołem, ale czoło, jak chcecie
OdpowiedzUsuńZacznijmy od tego, że przepraszam was za to, że nie skomentowałam tamtego, nie miałam czasu, mam nadzieje że grzech mi już zniknął, okej zaczynamy...
DEMI TY JESTEŚ TAK GŁUPIA, ŻE JESTEM W SZOKU, I TO NIE MAŁYM
Ale powiedziałaś że go kochasz ♥ za to będzie mniejsza kara XD
''- Ale... Przepraszam cię... Musimy zostać przyjaciółmi. - powiedziałam półszeptem. Głos drżał mi niemiłosiernie. - Przynajmniej teraz... - mruknęłam.'' Ciebie mózg dziewczyno boli? No chyba tak, jak cię spotkam to obiecuję że będzie prawy sierpowy.. JESTEM NIEBEZPIECZNA OŁ JE
Ale weź ty grzeczniej do Rossa, proszę Cię. Ja wiem że On ma okres, no ale Ty Demi byś mogła milej
I ZNOWU JADĘ NIE PO KOLEI XD
Co do wywiadu, bardziej wkurzającej dziennikarki nie było hę?
Rossy gapa, zapomniał że ma mikrofon :')
Akcja w szkole (no że Majak i Ross)
NO BEZ JAJ XX
Serio? Maja.. wkurzyłaś mnie, i, to bardzo, masz przekichane, mówię Ci.
Płakałam ze śmiechu przy tej scence xx
A WOŹNEGO MOGĘ ZAMORDOWAĆ? JAK ? JAK ON MÓGŁ? KTO MU POZWOLIŁ? SIEROTA, NIE WIEDZIAŁA ŻE W TAKICH MOMENTACH SIĘ NIE PRZYŁAZI? HĘ? X2
Cofnijmy się, bo jak zwykle jadę nie po kolei /.../
Demi jaka kochana ♥ dała Rossiowi zadania ♥
Całuję, pozdrawiam wiadra przysyłam
~ Paris ;3
Rozdział super, czekam na nx ♥
Omg, człowiek już myśli, że będzie dobrze i nie! I przychodzi taka Maja! Swoją drogą woźny też nie ma wyczucia, co oni tam wszyscy tacy nie w porę? XD Rozdział świetny, akcja super, naprawdę umiecie trzymać w napięciu :3 Czekam na kolejny rozdział :3
OdpowiedzUsuń~AnonimowaBoAnoniomowaAleWielkaFanka