- Nienawidzę cię. - wyszeptałam w kierunku mojego brata.
Skupiło się we mnie tyle złej energii, że sama zaczęłam się siebie bać. Żałowałam, że nie odbierałam telefonów od blondyna. Może udałoby się uniknąć tej sytuacji? Ale nie, księżniczka musiała pokazać kto jest górą. Ignorancja z mojej strony wydawała mi się podstawna... Teraz zrobiłabym wszystko aby cofnąć czas i odebrać każde połączenie od chłopaka.
- Co? - zdziwił się.
Phy. Nie udawaj. Dlaczego cały świat odwrócił się przeciwko mnie? Myślałam, że i tak już mam marne życie. Ale nie, jednak może być gorzej. Zackowi nie odpowiedziałam. Posłałam mu jedynie groźne spojrzenie, zarzuciłam nogę na nogę i czekałam na rozpoczęcie rozprawy. Kątem oka zauważyłam również tego rudzielca, który kiedyś na mnie wpadł. On również był dziwnie zadowolony. Czy tylko ja tutaj czuję się okropnie!? Spojrzałam na sędziego. Wcześniej jakoś mu się nie przyglądałam. Moje myśli krążyły wokół blondyna. Teraz, gdy już wiem dlaczego nie było go przed salą, mogłam spokojnie obadać sytuację. Mężczyzna był już w dość podeszłym wieku, miał siwe włosy oraz pomarszczone ręce. Był dość pulchny. Z oczu jednak wypływała sprawiedliwość i zrozumienie. Swoją postawą okazywał, że ma duże doświadczenie życiowe. Oby to pierwsze wrażenie nie było mylne.
Rozprawa trwała już od godziny. Prokuratura uznała, że Ross jest winny i prosili sąd z góry, aby została wymierzona surowa kara. Dowody mieli... Ale jakim cudem? Zdjęcie Rossa... Stał obok tego zamordowanego mężczyzny. Fotografia była taka realistyczna... Ale godzina się nie zgadzała. Cholera, byłam pijana. Nie pamiętam kto mnie uderzył a pamiętam o której moja przyjaciółka puściła się z Rossem. Jakieś odciski palców na narzędziu zbrodni. Poważnie? Czułam, że coś tu jest nie tak. Ale dlaczego blondyn nie interweniuje, w ogóle nie próbuje się bronić. Jest chamem i męską prostytutką ale nie popełniłby morderstwa. Cały czas byłam pewna siebie. Nie wiem czemu. Czekałam tylko na moment aż Wysoki Sąd poprosi mnie abym zeznawała. Pierwszy jednak został wywołany Matt. Rudzielec podszedł do barierki, przechodząc obok mnie, puścił mi oczko. Co za prostak.
- A więc proszę nam powiedzieć co pan pamięta z tamtego wieczoru? - zapytał sędzia, gdy skończył wypowiadać swoją prawniczą formułkę.
- Tak więc... - zaczął, spoglądając w moją stronę. - Nie tylko ten mężczyzna został ofiarą oskarżonego.
- Co? - zdziwiłam się. Co on kombinuje. Od razu wiedziałam, że ten gość coś kręci. Wydawał się podejrzany od początku...
- Panna Maja Lavgard, która również będzie zeznawać. Albo nie. - spojrzał się na czarnowłosą. - Nie wiem czy będzie w stanie opowiedzieć o tym, co się zdarzyło w klubie. - dokończył, znów puszczając mi oczko.
- Pani Maja będzie miała szansę się wypowiedzieć. Proszę nam opisać co się zdarzyło tamtego dnia w klubie. - pouczył sędzia, wymachując małym młoteczkiem.
- Tak, tak. Przepraszam. Po skończonym show cały zespół zaczął sprzątać scenę. Byłem tam prawie do końca, zauważyłem, że Ross się oddalił od reszty. Na początku pomyślałem, że po prostu ucieka od obowiązków. Coś mnie jednak drgnęło i postanowiłem pójść za nim. Niestety zniknął mi z oczu przy łazienkach. O tym chyba opowie Maja. - ostatnie słowa wypowiedział z ogromną troską.
Aż mnie zatkało. Przesycone to było słodkim jadem. Zaczynał swoją zabawę dosłownie jak wąż. Najpierw bawi się swoją ofiarą, po czym wpija swoje kły w jej ciało, powodując zgon... Zerknęłam kątem oka na przyjaciółkę. Siedziała speszona i miętoliła swoje kruczoczarne włosy. Ona zawsze tak robi jak się denerwuje. A jak kłamie to zaczyna dziwacznie łamać swoje paznokcie. To ze stresu, że ktoś ją nakryje. Ale co tu tuszować?
- Potem zamówiłem sobie takosy. - kontynuował rudzielec. - Zauważyłem, że Ross wychodzi zza kotary. Obejrzał się nerwowo na wszystkie strony, wytarł ręce o jeansy i ruszył przed siebie. Tego faktu nie uznałem za jakiś tam ważny. Myliłem się, ale o tym opowie Demetria. - powiedział, wlepiając swoje zimne oczy w moją postać. Aż się wzdrygnęłam. Ten gość kłamie jak z nut!
- Ale znów odchodzę od tematu. - chrząknął, ułożył ręce na barierce i znów zaczął. - Po tym zauważyłem, że blondyn podchodzi do jakiegoś mężczyzny. Ma Wysoki Sąd zdjęcia. - powiedział, wskazując palcem na biurko. Mężczyzna, który miał osądzić sprawę, wziął dużą kopertę do ręki. Wyjął z niej zdjęcia i zaczął przeglądać.
Zauważyłam, że Ross kręci głową i wypuszcza nerwowo powietrze.
- Idąc dalej Wysoki Sądzie. Ten chłopak ze zdjęcia to właśnie nasz poszkodowany.
Wybałuszyłam oczy ze zdziwienia. Co on gada!
- Na początku rozmawiali, potem jednak zaczęli się szarpać. Wyszli na zewnątrz więc dalszej części akcji nie zauważyłem. Gdy wychodziłem z klubu to zobaczyłem zakrwawiony nóż w krzakach. Wystraszyłem się, nie wiedziałem co zrobić. Postanowiłem więc wrócić do domu. Byłem zszokowany, na następny dzień jednak zawiadomiłem policję. Niestety nie widziałem jak Ross morduje tego chłopaka, moje dowody w sprawie jednak definitywnie o tym świadczą. Dodatkowo odciski na rękojeści noża należą właśnie do blondyna. No i również kamery. Nic się nie nagrało, ponieważ blondyn wychodził, gdy owe urządzenia były już wyłączone. Myślę, że wykorzystał ten fakt do zatuszowania dowodów. - dokończył z tryumfem na twarzy.
- Rozumiem, dziękuję panu. Czy są jakieś pytania do świadka? - zapytał sędzia, rozglądając się po sali.
- Ja mam jedno Wysoki Sądzie. - odezwała się kobieta, która była obrońcą Rossa.
Wstała pewnie ze swojego miejsca, założyła kasztanowe włosy za ucho i zaczęła:
- Wspomniał pan, że mój klient szarpał się z poszkodowanym. To dlaczego nie ma śladów szarpaniny, chociażby na ubraniu? Gdy chłopak został znaleziony, jego ubiór był w nienaruszonym stanie. - zapytała kobieta, patrząc dociekliwie na rudzielca.
Jej postawa była idealna. Pewna siebie, stanowcza i nieugięta. To na pewno odpowiednia osoba na to stanowisko. - pomyślałam. - Mam nadzieję, że z pomocą tej kobiety, uda mi się oczyścić Rossa z zarzutów. Zauważyłam, że rudy nieco się zmieszał. Zanim się odezwał minęło kilka dobrych minut.
- Niestety na to pytanie nie mogę odpowiedzieć. Nie widziałem jak wyglądał poszkodowany po tym jak wyszedł na zewnątrz z blondynem. - wypowiedział na jednym tchu.
- Dobrze, dziękuję. Nie mam już więcej pytań Wysoki Sądzie. - powiedziała kobieta, po czym usiadła obok Rossa.
- Dziękuję, pan już może usiąść. - powiedział mężczyzna, kierując się do Matta. - Do barierki poproszę pana... - chwilkę się zastanowił. - Pan Riker Lynch, proszę.
Rik będzie zeznawał? Zdziwiła mnie troszkę ta informacja. Po wstępnych ogłoszeniach, blondyn zaczął mówić:
- Ross to mój brat. Znam go od osiemnastu lat i mogę przysiąść, że nigdy by czegoś takiego nie zrobił. Czasem ma szalone pomysły, ale nie do tego stopnia. - chciał mówić dalej, jednak przerwał mu prokurator.
- Rozumiem, a co to ma wspólnego z tamtejszym wieczorem?
- Chodzi mi o to, że oskarżacie nie tę osobę co trzeba. - wyjaśnił Riker, nerwowo odgarniając grzywkę z czoła.
- Dobrze, a czy potwierdzi pan, że Ross po występie zszedł ze sceny i nie widzieliście się już do momentu opuszczenia klubu? - zapytał prokurator.
- Tak to prawda... Ross jedynie sprząta instrumenty gdy gramy akustycznie. Ale mniejsza o to... Nie widziałem w sumie nic, ale nie zgodzę się z częścią wypowiedzi mojego poprzednika. Kamery nie zarejestrowały naszego wyjścia z klubu. To fakt. Dostaliśmy klucze od właściciela, ponieważ sprzątanie zajęło nam sporo czasu i nie chcieliśmy aby pan Korneliusz na nas czekał. Gdy już wyszliśmy, Rydel, nasza siostra, kazała Rossowi wynieść dwie butelki do baru. My byliśmy już w samochodzie, gdy do nas przyszedł, trzymał w ramionach Demi. Była zakrwawiona, ktoś musiał ją uderzyć. Gdyby Ross zrobiłby komukolwiek krzywdę to nie brałby nikogo pod opiekę. To nie miałoby sensu. No a dodatkowo ta dziewczyna jest dla mojego brata bardzo ważna. - dokończył Rik. Gdy się zorientował co powiedział, lekko się zmieszał.
Wybałuszyłam oczy. On powiedział, że Rossowi na mnie zależy? Miał jednak obojętny ton głosu. Może coś mu się pomyliło... Mówiąc, ani razu nie spojrzał na najmłodszego brata. Ross siedział ze spuszczoną głową, zdawało się nawet, że ta cała sprawa go nie obchodzi. Było mu już chyba wszystko jedno jaki zapadnie wyrok. Co najważniejsze, na kogo ten wyrok padnie...
Sąd podziękował Rikerowi, następny zeznawał właściciel klubu. Nie wniósł do sprawy nic więcej, potwierdził jedynie oddanie kluczy zespołowi. Zauważyłam, że ma coś w kieszeni. Kilkakrotnie do niej sięgał lecz gdy już miał wyjmować zawartość, zawahał się i zaniechał wykonania czynności. W powietrzu unosiło się tyle kłamstw, że aż zrobiło się szaro. Kolejną osobą przy barierkach była Maja. Gdy się przedstawiła i opowiedziała krótko co robi, serce zaczęło mi bić szybciej. W ogromnym napięciu czekałam na to, co powie. Zanim zaczęła, kilka razy odwróciła się w stronę rudowłosego. Ten jedynie dał jej sygnał ręką, że ma mówić. Co tu jest grane...
- Na pewno dobrze się pani czuje, jest pani w stanie zeznawać? - dopytywał sędzia, widząc jak dziewczyna kurczowo trzyma się barierek.
Maja na prawdę lekko drżała, jedną ręką masowała miejsce rany. Mimo tego dała znać, że będzie mówić.
- To proszę nam opowiedzieć własną wersje, nie pomijając faktu, że pani również została zaatakowana. - powiedział mężczyzna, bacznie się jej przyglądając.
- Dobrze... Tego dnia byłam z przyjaciółką w klubie. Chciałyśmy się rozerwać, zapomnieć o problemach. Było świetnie, do momentu jak... - zawiesiła głos, patrząc na Rossa.
- Jeżeli to dla pani trudne to może pani usiąść. - uspokajał ją prokurator.
- Nie, przepraszam dam radę. Po występie zespołu podszedł do mnie ten blondyn. Czułam od niego alkohol, dużo alkoholu... - zaczęła ściszać głos.
Co!? To ty byłaś pijana, nie on! - krzyknęłam w duchu. Ross również na nią spojrzał.
- Mamrotał coś do mnie, ignorowałam go. Jednak gdy próbowałam odejść to on... On popchnął mnie w stronę łazienki, otworzył drzwi, wepchnął do środka i... Próbowałam się wyrwać, jednak był silniejszy. Zmusił mnie i wykorzystał... - dokończyła już szepcząc.
- CO? - wtrącił się Ross, który do tej pory przysłuchiwał się jedynie rozmowie.
- Proszę pana, zwracamy się wyłącznie do Wysokiego Sądu. - powiedział sędzia, posyłając blondynowi pouczające spojrzenie.
Ross spojrzał w stronę swojego rodzeństwa. Patrzyli na niego z niedowierzaniem, Rydel zaczęła płakać.
- Nie wykorzystałem jej! Kłamie. - oburzył się nastolatek. - To ty mnie zaczepiłaś, szedłem w stronę Demi!
- Panie Lynch! - kolejny raz konstytucjonalista przywoływał nastolatka do porządku.
- Przepraszam ale ta dziewczyna kłamie. Wredna prostytutka, może zamiast oszukiwać, powiesz wszystkim co robisz! - krzyknął ponownie blondyn.
- Tego już za wiele panie Lynch! Zostanie pan ukarany grzywną, proszę się uspokoić. - powiedział mężczyzna, po czym skierował się do czarnowłosej. - A pani, jeżeli jest w stanie kontynuować, to proszę.
Już sama nie wiedziałam kogo słuchać a kogo nie. Ross jest zboczony, serio. Ale widziałam przecież jak Maja go zachłannie całuje i wtyka dłonie tam, gdzie nie powinna. Teraz stała do mnie tyłem ale ręce cały czas miała w przodzie. Myślę, że akcja kruszenia paznokci ruszyła. Co jakiś czas kręciła włosy na palcu. Zerkała również przez swoje prawe ramię. Nie wiedziałam dlaczego, ale teraz już chyba się domyśliłam. Po tej stronie siedział Matt. Muszą coś razem kombinować, mam tylko nadzieję, ze to nie Majak zabiła tego chłopaka... W końcu była pijana...
- Tak, dokończę. - powiedziała, wzięła głęboki oddech i mówiła dalej. - Po TYM, chciał więcej. Chciał wziąć mnie do domu i tam... Wyrywałam się, chciałam uciec. Byłam naga. Ale on nie dawał za wygraną, popchnął mnie w stronę zlewu, mocno przycisnął do ściany. Poczułam jedynie silny ból brzucha i ... Straciłam przytomność. Nic więcej nie pamiętam... - dokończyła, teatralnie wycierając oczy od łez.
- Dziewczyno co ci dali w tym szpitalu! To ty byłaś pijana i to ty rozpinałaś mi rozporek, nie ja tobie! - krzyknął, gwałtownie wstając z miejsca. Tym razem do porządku doprowadziła go kobieta, która siedziała obok niego. Maja jedynie na niego spojrzała.
- Dobrze, dziękujemy. Czy są pytania do świadka? - odezwał się sędzia.
- Ja mam jedno. - odrzekła obrońca Rossa.
- Proszę.
- Powiedziała pani, że to Ross pchnął panią nożem. Historia ma jednak jeden ubytek. Skoro uważa pani, że mój klient panią zgwałcił, czego oczywiście nie zrobił, to jak nagle miał nóż w ręku? Wyciągnął z kieszeni, czy...? - zapytała dociekliwie kobieta.
Pytanie dość dobre. Ma rację. Sama nawet o tym nie pomyślałam. Przecież Ross nie miał na sobie spodni, a skoro od razu przycisnął Majaka do ściany to skąd miał w reku nóż... Kobieta jest dobra. Czarnowłosa jednak nie odpowiedziała, spojrzała się przestarszonymi oczami na mnie... Po czym się rozpłakała. Erick, który siedział kilka ławek za mną, szybko do niej podbiegł i mocno przytulił.
- Jest zmęczona, może pani przestać zadręczajć ją pytaniami? - poprosił. - Trudno jej o tym wszystkim mówić! - spojrzał groźnie na Rossa, który cały czas kręcił głową. Współczuje mu...
- Dobrze, to teraz poprosimy panią Demetrie Spelman. - odezwał się mężczyzna.
Stres opadł. Szłam pewnym krokiem w stronę barierek. Mijając przyjaciółkę, posłałam jej niemiłe spojrzenie. Dlaczego ona to zrobiła. Jaki miała w tym interes?
- Prosimy przedstawić pani wersje wydarzeń. - poprosił śędzia, odprowadzając wzrokiem Majaka i jej chłopaka.
- Oprócz zeznań Rikera, nic tutaj nie było szczere i prawdziwe. - zaczęłam. Czułam się bardzo pewna siebie. - A Maja... - skierowałam wzrok na swoja przyjaciółkę. - To zawiodła mnie na całej linii. Uważałam ją za osobę, której mogę powierzyć wszystko. Byłam w stanie oddać jej dosłownie każdą rzecz jaką posiadam, wiedząc, że jest u niej bezpieczna. Myliłam się. Tak, wiem to nic nie wnosi do sprawy. Ale niestety, muszę to powiedzieć. Cały czas myślałam, że jestem otoczona ludźmi, którzy mnie kochają. Bezinteresownie. Całe lata, które spędziłam w gronie tych osób... To teraz nie ma w ogóle sensu. - wydusiłam jak katarynka. Ale chciałam mieć pewność, ze Majak to usłyszy. Moja wstępna wypowiedź tyczyła się właśnie jej. - A teraz powiem coś o tym wieczorze. Jedyne co było prawdą z tego co mówiła Maja, to to, że miałyśmy tam pójść i zapomnieć o problemach. Nikt nie spodziewał się, że to przyprawi nam ich więcej. Bawiłam się na imprezie dobrze. Wypiłam trochę, ale wiem co się tam działo. Zacznę od początku. Po pierwsze to Ross jej nie zgwałcił. To ona mu się dała. Nie wiem czemu kłamie, przecież sama widziałam! Zaraz pewnie padnie pytanie, dlaczego im nie przeszkodziłam? Hmm .. Otóż chwilę wcześniej tańczyłam z obecnym tutaj Mattem. - odwróciłam się w jego stronę. Miał kwaśną minę. - Ross mówił prawdę. Gdy skończyli grać, kiwnął do mnie, abym podeszła. Troszkę to trwało bo ludzi w klubie było na prawdę dużo. Przedzierałam się między nimi, przystanęłam jednak pod łazienkami. Widziałam tam Majaka i Rossa. Nie wyglądało to na gwałt. Wręcz przeciwnie. To ona wsadziła mu rękę w spodnie, nie na odwrót! - niemalże krzyknęłam. Odwróciłam się w stronę przyjaciółki. Nadal płakała.
- Ma pani na to dowody? - wtrącił się prokurator.
- A pan, widząc swoją przyjaciółkę w takiej sytuacji, robiłby zdjęcia czy próbował jakoś zapobiec tej sytuacji? - zadrwiłam. Wiem, że nie powinnam ale byłam nabuzowana. Jakbym wypiła czteropak tigera.
- Dobrze, proszę mówić dalej. - odpowiedział zniesmaczony.
- Stałam jak wryta, widząc co robi moja przyjaciółka. Gdy się otrząsnęłam i ruszyłam do przodu, ktoś mocno uderzył mnie w głowę. Kto? Nie wiem. Ale to nie był Ross! To po drugie. Po trzecie te zdjęcia to fotomontarz. O tej godzinie to Maja figlowała z Rossem w łazience! Wiem, bo spojrzałam na zegarek! Do tego cały czas obserwowałam ludzi na scenie, ponieważ są moimi przyjaciółmi a nie wiedziałam, że mają zespół. Zaciekawili mnie, Ross na pewno nie szarpał się z nikim, a na pewno już nigdzie nie wychodził. - zakończyłam pewnym siebie tonem.
- Rozumiem, chce pani coś dodać? - zapytał sędzia, widząc moją odważną postawę.
Spojrzałam się na Rossa. Patrzył na mnie swoimi czekoladowymi oczami. Nadal były puste. Nie wiem dlaczego ale się rozpłakałam. Jak małe dziecko, które w tej właśnie sekudzie potrzebowało pocieszenia, uścisku mamy i całusa od taty.
- Wszystko w porządku panno Demetrio? - zapytała obrońca Rossa. Wyczuła, że gramy w tej samej drużynie.
- Dodam jeszcze, że... - zaczęłam, gdy już nieco się otrząsnęłam. - Nigdy nie przypuszczałam, że moja jedyna przyjaciółka... Jedyna osoba, którą kochałam całym sercem, może być przeciwko mnie... Wszystko można wybaczyć, wszystko. Ale wbijając komuś nóż w serce, wiedząc, że go to rani. - spojrzałam się na Majaka. - Trzeba za wszelką cenę starać się wyciągnąć ostrze, a nie dociskać, sprawiając większy ból.
Czarnowłosa patrzyła na mnie swoimi wielkimi, przestraszonymi oczami. Szukałam w nich zrozumienia, przeprosin? Niestety były one pozbawione jakichkolwiek uczuć. Nie wiedziałam co jeszcze mam powiedzieć, siła czteropaku wygasła. Chciałam aby ktoś mnie przytulił. Nie musiałam długo czekać bo zaraz obok mnie pojawił się Zack. Wtuliłam się w brata i usiadłam na swoim miejscu.
- Sprawa nabrała nietypowego obrotu wydarzeń. Więcej świadków niestety nie mamy. Zostanie przeprowadzona narada, po czym zostanie ogłoszone dalsze postępowanie w sprawie. - odezwał się sędzia, po czym wraz z prokuratorem i obrońcą wyszli z sali.
Ja natomiast ciągle łkałam wycierając nos w koszulkę brata. Zauważyłam, że w sali nie ma Rydel i Ella. Niestety nie wiem kiedy wyszli. Ross siedział ze spuszczoną głową, Rik ocierał czoło ręką. Maja nadal patrzyła w moją stronę. Zdawało się, że przetwarza właśnie jakieś ważne informacje...
Gdy na sali znów pojawił się sędzia, prokurator oraz obrońca, została ogłoszona mowa końcowa.
- Informuję, że sprawa zostanie wznowiona za jakiś czas, gdy zbierzemy więcej materiałów dowodowych. Aktualnie oskarżony pozostanie w więzieniu, po czym...
- NIE! - krzyknęła Maja, przerywając wypowiedź mężczyzny.
Wszyscy zgromadzeni na sali skierowali wzrok w jej kierunku. Nawet Ross uniósł głowę. Czarnowłosa, chwiejnym krokiem, podeszła ponownie do barierek. Gdy już była na miejscu, odwróciła się w stronę rudzielca. Kątem oka zauważyłam, że jest zmieszany nagłą zmianą sytuacji.
- Demi ma rację! - wydarła się ponownie, pociągając nosem.
- Co ty wygadujesz dziewczyno, nie tak się umawialiśmy! - wtrącił się Matt, wymachując nerwowo rękoma.
- Ty morderco, zamknij się! - wybuchnęła. Głos drżał jej niemiłosiernie.
Rudowłosy wstał z miejsca, zamachnął się i chciał uderzyć dziewczynę. Na szczęście Zack zareagował i powstrzymał chłopaka.
- Co tu się dzieje, proszę o spokój! - upominał sędzia, nerwowo przyglądając się zaistniałej sytuacji.
- Ja chcę zeznawać jeszcze raz! - krzyknęła moja przyjaciółka, patrząc w moją stronę.
Teraz zauważyłam w jej oczach ogromny strach. Aż błagała o pomoc. Nie mogłam jednak zrozumieć dlaczego.
- Ty szmato, doigrasz się! - groził Matt, miotając się i próbując wydostać swoje ciało z mocnego uścisku Zacka.
Maja nie zwracała jednak na to uwagi. Policjanci wyprowadzili rudowłosego, czarnowłosa dostała pozwolenie na ponowne zeznanie.
- Ja... To nie Ross zabił, to nie on. Ja.. on jest niewinny. - zaczęła, szlochając.
- No dobrze, proszę mówić dalej. Spokojnie, niech pani złapie oddech. - mówił sędzia. Jego ton głosu był opanowany.
- Matt... To on! Zabił... - urwała, wybuchnęła niepohamowanym płaczem.
- Proszę się uspokoić. - nalegał mężczyzna.
- To wszystko było ukartowane, Matt chciał się zemścić, groził mi, że jak zeznam przeciwko niemu to mnie też zabije, bałam się! - powiedziała, gdy już trochę się uspokoiła.
- Ma pani dowody? - zapytała obrońca, wyraźnie podekscytowana obrotem sprawy.
- Mam... - chrząknęła, pociągając nosem.
Maja podeszła do sędziego i pokazała mu swój telefon, wyciągnęła również kopertę ze swojej torebki.
- Smsy oraz listy od Matta. Groził mi... - wyszeptała.
- Ja także mam coś do dodania. - wtrącił się właściciel klubu. - Gdy na następny dzień otworzyłem swój lokal, znalazłem to za kotarą. - powiedział, podając mężczyźnie, to, co już wcześniej chciał wyciągnąć ze spodni. - To rude włosy. Leżały obok stróżki krwi pani Demetrii.
Wybałuszyłam oczy. Czyli to ten chłopak mnie zaatakował! Teraz to wszystko ma sens...
Sąd przejżał wszystkie nowe dowody, wysłuchał Maji, która opowiedziała wszystko, tym razem zgodnie z prawdą. Po dobrej pół godzince znów odbyła się narada. Skończyła się po dwudziestu minutach.
- Ogłaszam, że Ross Lynch jest uznany za niewinnego, tym samym może opuścić więzienie. - zaczął sędzia po powrocie do sali.
Gdy to usłyszałam odetchnęłam z ulgą. Zauważyłam, że blondyn również. Kąciki ust Rikera się nieco uniosły, to dobry znak.
- Do tego, Maja lavgard oraz Korneliusz Nott zostają ukarani grzywną za składanie fałszywych zeznać. Ross Lynch również został ukarany za niestosowne zachowanie w sądzie. Tymczasem Matt Olksen nie tylko zapłaci grzywne za swoje zachowanie ale również zostaje zatrzymany w więzieniu za zabójstwo, próbę jego zatuszowania oraz za próbę skazania niewinnego człowieka. Sprawa jednak nie dotrwała do końca, odbędą się jeszcze obrady w sądzie. - dokończył mężczyzna, po czym uderzył młoteczkiem w biurko. Swoją mowę również wygłosił prokurator oraz obrońca. Szczególnie kobieta była z siebie dumna, ponieważ obroniła swojego klienta.
Bla, bla, bla... Dla mnie najważniejsze było to, że Ross jest niewinny! Pierwsze co zrobiłam, gdy wyszłam już z sali, to rzuciłam mu się na szyję, mocno go przytulając. Chłopak odwzajemnił uścisk.
- Przepraszam. - wymamrotałam.
Mimo wszystko czułam się winna. Gdybym odebrała te cholerne telefony nie musielibyśmy przechodzić przez to piekło! Ross nic nie odpowiedział. Oderwaliśmy się od siebie po kilku dobrych minutach. Spojrzałam w jego oczy. Szalały w nich wesołe iskierki. Uśmiechnął się do mnie, zaczął przybliżać twarz do mojej. Ogarnęła mnie przyjemna fala ciepła. Serce biło mi jak oszalałe. Miałam wrażenie, że zaraz rozsadzi moją pierś. Gdy nasze usta się już prawie stykały, chłopak wymamrotał:
- To ja miałem uratować ciebie, nie ty mnie.
Po tych słowach połączył nasze usta w lekkim, delikatnym pocałunku. W rzeczywistości trwał kilka sekund, ale ja zatraciłam się w nim tak bardzo, że dla mnie to była wieczność. Wieczność w której chciałam pozostać już na zawsze. Motyle w brzuchu latały jak oszalałe, jego ciepły dotyk powodował przyjemne dreszcze, które rozchodziły się po moim całym ciele. Przytulił mnie ponownie.
- Kocham cię. - wyszeptał mi do ucha.
NOTKA
hej! Powracamy z kolejnym rozdziałem! Tym razem również część została napisana przez Majaka, część przez nas obie. Mamy nadzieję, że się Wam spodoba!
Wróciłam z małych wakacji, power jest, co najważniejsze! :D Ten rozdzialik jest chyba nieco dłuższy niż pozostałe. Postaramy się aby kolejne również miały taką objętość :3
Co do komentarzy. Nie było ich 5 pod ostatnim rozdziałem. Trudno. Nie będziemy o nie żebrać. Nie będziemy. Pisanie sprawia mi i Majakowi sporo przyjemności. Skoro nie chce Wam się pisać, to to zrozumiemy. Chociaż Ci co mają bloga, wiedzą jak komentarze odkręcają kurek z weną... Pamiętajcie tylko, że piszemy również dla Was i Wasze opinie są bardzo przydatne :3
Dodałyśmy również listę polecanych blogów. No Majak raczej za bardzo nie czyta ale ja tak xd Ona nie lubi R5 ;o No ale do rzeczy. Możecie pisać tam w komach swoje linki do blogów, chętnie poczytam coś nowego. Ale proszę nie linkować blogów o Raurze, Aussly czy nawet jak będzie Laura jedną z bohaterek. Mam nadzieję, że to uszanujecie :D
Do nexta!!
Wróciłam z małych wakacji, power jest, co najważniejsze! :D Ten rozdzialik jest chyba nieco dłuższy niż pozostałe. Postaramy się aby kolejne również miały taką objętość :3
Co do komentarzy. Nie było ich 5 pod ostatnim rozdziałem. Trudno. Nie będziemy o nie żebrać. Nie będziemy. Pisanie sprawia mi i Majakowi sporo przyjemności. Skoro nie chce Wam się pisać, to to zrozumiemy. Chociaż Ci co mają bloga, wiedzą jak komentarze odkręcają kurek z weną... Pamiętajcie tylko, że piszemy również dla Was i Wasze opinie są bardzo przydatne :3
Dodałyśmy również listę polecanych blogów. No Majak raczej za bardzo nie czyta ale ja tak xd Ona nie lubi R5 ;o No ale do rzeczy. Możecie pisać tam w komach swoje linki do blogów, chętnie poczytam coś nowego. Ale proszę nie linkować blogów o Raurze, Aussly czy nawet jak będzie Laura jedną z bohaterek. Mam nadzieję, że to uszanujecie :D
Do nexta!!
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ
Czalet aka Docztór aka Crazy uważa ten rozdział za świtny, zreszto jak każdy :u *siada i czeka na nexta*
OdpowiedzUsuńO ja! Ross wyznał Demi, że ją kocha!!! Boże to takie słodkie! Cieszę się, że Matt (ten zapyziały rudzielec) trafił za kratki. Nikt Ross'a nie będzie w zabójstwo wrabiał. To dobrze, że Maja zeznała pod koniec prawdziwą wersję. Superowy rozdział!!! Czekam na next! :D
OdpowiedzUsuńAwwwwwww Super czekam na next ♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡
OdpowiedzUsuńSuper
OdpowiedzUsuńProszę o umieszczenie linku/buttonu Spisu Fanfiction, inaczej blog nie zostanie umieszczony na spisie.
OdpowiedzUsuńZałoga http://spisfanfiction.blogspot.com
Dodane :3
UsuńNext pojawi się w tygodniu. (środa...?)
Przeczytałam ten rozdział jako pierwszy, gdyż przybłądziłam tutaj ze Spisu Fanfiction. Cóż... piszesz tak przyjemnie, że chyba zacznę czytać całość od początku : )
OdpowiedzUsuńhttp://homicidium-voluptatem.blogspot.com/
Będzie mi bardzo miło :3
UsuńNa bloga zajrzę w wolnej chwili :D