czwartek, 2 lipca 2015

ONE SHOT

Taka BARDZO miła niespodzianka mnie czekała po pracy...

Witam! Publikuje One Shot, który napisała dla mnie pewna bardzo miła osóbka, która nie chciała aby ujawniać jej zacnego imienia. W pewnej wirtualnej grze jest znana jako Gepard. One Shot Jest boski! Taki o mnie (XD) i taki prawdziwy... Jej, dziewczyna świetnie pisze :D Zapraszam do czytania. Brava dla Niej, ponieważ nie słucha R5 a napisała coś tak zacnego! :D

Tak, kochana, musiałam :D :D 


Co stało się w Warszawie, zostaje w Warszawie!

     Warszawski klub Proxima wyglądał bardzo spokojnie jak na późne popołudnie. Wtedy właśnie zbierało się tutaj najwięcej ludzi by bawić się, świętować i najczęściej utopić problemy i smutki w alkoholu. Jednak dzisiaj cała sala była pusta i dziwnie cicha, a o czyjejś obecności tutaj świadczyło tylko nikłe światło reflektorów, cyklicznie zmieniających swój kąt padania oraz kolor. Ross odgarnął włosy z czoła i zerknął na to pobojowisko. Czy organizatorów przerastała nawet tak prozaiczna i przyziemna czynność jak odpowiednie ustawienie świateł? Przecież w obecnym stanie on prędzej oślepnie niż da radę coś zaśpiewać na tej scenie. Prychnął z niezadowoleniem i zsunął się z blatu, na którym siedział do tej pory, obserwując te marne wysiłki. Klub został zamknięty by dopiąć wszystko na ostatni guzik przed koncertem, nie zaś by wszystko jeszcze bardziej rozpieprzyć. 
- Oh, przybyła nasza najjaśniejsza gwiazdka. – mruknął Riker widząc, że jego młodszy brat postanowił wreszcie ruszyć tyłek i pomóc. Całe R5 od ponad godziny kręciło się tutaj, sprawdzając, czy wszystko spełnia ich standardy i potrzeby. Ellington poszedł sprawdzić ustawienie i sprawność nagłośnienia, Rydel kontrolowała dekoracje, Rocky pomagał jej jako dobry młodszy braciszek , a Riker ustalał ostatnie niezbędne formalności z właścicielem lokalu. Tylko Ross nie był w to zaangażowany, zdecydowanie wolał relaksować się pisząc ze znajomymi, niż harować. On przecież wykonywał swoją robotę, prawda? Śpiewał, grał, występował. Był gwiazdą. Przygotowania zostawmy dla innych. Niestety, wszystko co dobre szybko się kończy i Ossy musiał się ruszyć, by zwrócić uwagę osobom, odpowiedzialnym za oświetlenie. Był piękny i młody, chciał jeszcze zachować wzrok. Nie zwracając uwagi na wcześniejszy uszczypliwy komentarz brata, poszedł za scenę, gdzie znajdowało się swego rodzaju centrum sterowania. Wśród milionów przycisków i guzików różnego rodzaju, siedział dosyć wysoki mężczyzna w okularach. Naciskał on wszystko po kolei, co chwila testując, czy wszystko działa. Niestety nie mógł się zdecydować jak powinny być ustawione reflektory.
- Echem.. – odchrząknął Ross znacząco, by zwrócić na siebie uwagę. Został totalnie olany, co tylko spowodowało, że jeszcze bardziej się zirytował. Nie przywykł do tego, że ludzie go ignorują. Raczej piszczą, krzyczą i rzucają się po autografy.
- Niech pan to zostawi. – rzucił w końcu gniewnie. Poskutkowało. Mężczyzna spojrzał na niego z niejakim przestrachem w oczach. Dopiero po chwili zorientował się, że jest sporo starszy od tego dzieciaka, stojącego przed nim. Nawet jeżeli to gwiazda. Płynnym ruchem wstał ze swojego miejsca.
- Proszę bardzo, radź sobie sam.
Stwierdził nonszalancko i tyle go widziano. Ross podszedł nieco niepewnie do tej całej aparatury, by już po chwili naciskać wszystko po kolei z diabolicznym uśmieszkiem na ustach. On już to ustawi odpowiednio. Niestety chłopak nie zauważył, że naciska wszystko o wiele za szybko i zbyt chaotycznie. Po kilku minutach doszło więc do spięcia i w całym lokalu zapanowała ciemność, a stanowisko przed Ossym syczało podejrzanie.
- ROSS!
Zagrzmiał Riker, wpadając jak burza do pomieszczenia, oświetlając sobie drogę latarką, którą na szczęście miał wbudowaną w telefonie. Reszta zespołu także dołączyła, idealnie w porę by zobaczyć jak najstarszy z rodzeństwa daje upust swojej wściekłości.
- Ilekroć czegoś dotkniesz, to się psuje! To nie jest zabawka, a to co robimy już przestało być zabawą! To nasza praca! Czy ty nie umiesz choć przez chwilę być poważny i potraktować to na serio?! – Rik był już na maksa wkurzony i zapewne poważnie uszkodziłby młodszego brata, gdyby Rydel nie zareagowała w porę. Dziewczyna zawsze miała idealne wyczucie i wcinała się między braci, gdy było to konieczne. Tym sposobem najstarszy odszedł, próbując znaleźć awaryjny włącznik prądu. Rydel została z Rossem, który obecnie objął ramionami kolana, próbując ukryć się przed światem. Był wkurzony na brata, ale także niejako zraniony. Nie chciał tego po sobie pokazywać, ale gdzieś w głębi miał uczucia. I to, jak postrzega go rodzeństwo często bolało.
- Ossy, on nie chciał... po prostu... to ważny koncert. Chcemy by wypadł jak najlepiej. Jak zawsze. – blondynka uśmiechnęła się delikatnie, próbując pocieszyć młodszego brata. Ross jednak już jej nie słuchał. Emocje, tak dobrze skrywane przez cały ten czas po prostu wybuchły. Chłopak wstał gwałtownie i torując sobie drogę wybiegł z klubu wprost na ulicę. Biegł przed siebie nie zważając na głośne nawoływania siostry. Gdy już ich nie słyszał, odwrócił się, by spojrzeć z daleka na odznaczającą się wyraźnie Proximę. Wygląda na to, że jutro będzie się musiała ona obejść bez niego.
- Skoro to ma tak wyglądać, to bycie gwiazdą jest beznadziejne. – mruknął chłopak do siebie, wyciągając telefon i próbując zorientować się, jak trafić do swojego hotelu.
***
     - Esu, to miało być łatwiejsze. – stwierdziła Daria, obracając w rękach mapę, którą nieświadomie trzymała do góry nogami. Warszawa była zbyt dużym miastem, by ją ogarnąć, zdecydowanie. A przecież trzeba jeszcze było znaleźć hotel oraz klub ,,Proxima”, by jutro nie biegać w panice po całym mieście, próbując znaleźć ten przybytek. Na nieszczęście dziewczyny, Bartek, który miał trochę lepszą orientacje w terenie, został w domu. Paskuda zachorowała na tydzień przed koncertem, zostawiając biedną Darkę samą. Jednak dziewczyna za nic w świecie nie opuściłaby takiego wydarzenia, więc przyjechała do Wawy mimo wszystko. Jak na razie wszystko szło dobrze... do czasu aż nie trzeba było czegoś tutaj znaleźć.
- Dobra, uznajmy, że wschód będzie w tamtym kierunku. – stwierdziła po chwili, podejmując decyzję i ruszając przed siebie.
***
     Hotel był dosyć spory, a przy wejściu tłoczył się mały tłum, złożony głównie z fanek. Ross tylko przewrócił oczami i skierował się do bocznego wejścia, o którego istnieniu wiedziały tylko sławy. Przepychanie się przez ten tłum, nawet pod eskortą ochroniarza, byłoby samobójstwem. Zapatrzony w telefon nawet nie zauważył jak na kogoś wpadł. Poczuł tylko ból i ciepłą ciecz, wypływającą z nosa i spływającą w dół, po jego twarzy aż na koszulkę. Zajebiście. Zły popatrzył przed siebie, na osobę, która śmiała w niego wpaść. Pomińmy, że tak naprawdę to on był winny temu zderzeniu, ale nie zamierzał się do tego przyznawać. Przed sobą zobaczył dziewczynę, mniej więcej w jego wieku, która patrzyła na niego jak na ósmy cud świata. I nie mógł nic poradzić na to, że zlustrował ją automatycznie wzrokiem. Było w niej coś takiego, co nie pozwoliło mu na nią nawrzeszczeć i odejść, co zapewne by uczynił. Teraz jednak pośpiesznie otarł ręką krew z twarzy. Dziewczyna w tym momencie otrząsnęła się z letargu i zaoferowała swoją pomoc, dosyć zmieszana. ,,Pieprzyć to” pomyślał Ossy zanim nie przedstawił się nieznajomej. Ona również zdradziła mu swoje imię. Daria.. nawet ładnie, jeżeli patrzeć na jego znajomość polskich imion. I w tym momencie jego rodzeństwo pokazało mu jak go kochają, przypominając o swoim istnieniu i próbując się do niego dodzwonić. Ross zacisnął wargi, zły, że ktoś śmie mu tak haniebnie przeszkadzać. Odebrał jednak telefon, gdyż gdyby tego nie uczynił, nie miałby spokoju już do końca dnia. Ku jego zdziwieniu, w słuchawce usłyszał głos Rika. 
- Masz dokładnie pięć minut by powiedzieć mi czego chcesz. – Nie zamierzał nawet witać się ze starszym bratem. Był wkurzony.
- Ross, proszę cię wróć tutaj. Przesadziliśmy, wiem. Ale potrzebujemy cię. – Riker brzmiał na... skruszonego? Chyba tak. Do tego stopnia, że najmłodszy z Lynchów nagle pożałował swojej ucieczki. Spontanicznie postanowił wrócić i dokończyć przygotowania. W końcu zachował się trochę jak rozkapryszone dziecko. Kochał swoje rodzeństwo mimo, że czasem zwyczajnie go ranili. Jednak nie zamieniłby ich na nic innego.
- Daj mi chwilę. Zaraz do was wrócę. – stwierdził więc tylko, wzdychając, po czym rozłączył się i schował telefon. Ku jego radości Daria nadal stała przed nim, nie wyglądała na zbyt urażoną jego zachowaniem i rozmawianiem z rodzeństwem, podczas gdy powinien zainteresować się nią. Nagle w jego głowie zaczął formować się plan. Ross uśmiechnął się sam do siebie po czym skierował się w stronę dziewczyny.
- Miałabyś może ochotę pójść ze mną? Sam raczej nie ogarnę ustawiania świateł, jak widać to zadanie mnie przerosło. – spytał z uroczym uśmiechem.
Daria wyglądała w tym momencie tak, jakby miała zamiar roztopić się na chodniku i zostać tutaj na zawsze, wgapiając się w Rossika. W sumie to nie byłby taki zły pomysł... jeżeli mogłaby podziwiać najmłodszego z Lynchów codziennie. Zgodziła się bez wahania, mimo, że o manewrowaniu oświetleniem nie wiedziała wiele więcej. We dwójkę jednak zawsze raźniej. Zwłaszcza, jeżeli twoją ,,dwójką” jest Ossy.
***
     Ross wraz z Darią po kilku minutach dotarli do Proximy. Reszta zespołu przywitała się z nową osobą, nie komentowali jednak w żaden sposób tego, że ich brat przyprowadził ze sobą dziewczynę. Ross już taki był, wszyscy byli do tego przyzwyczajeni. Rydel jedynie pisnęła zaniepokojona, widząc krew na twarzy wokalisty. Dbała o wszystkich członków zespołu i nie znosiła, gdy komuś działa się krzywda. Na szczęście po chwili przestała panikować, gdy dowiedziała się, że to naprawdę nic takiego i stało się przypadkiem. 
- To my pójdziemy zająć się w końcu tym oświetleniem. – stwierdził beztrosko Ross, wskazując Darii drogę za scenę. Riker spojrzał tylko na młodszego brata podejrzliwie. Nie wydawało mu się, by to był dobry pomysł, w końcu młody już raz pokazał jak ,,świetnie” potrafił zająć się światłami.
- Spoko, tym razem będę, będziemy uważać. Trochę zaufania. – Ossik tylko się uśmiechnął, po czym razem z Darką zniknęli za sceną.
- Oby tym razem obyło się bez dziwnych epizodów z prądem. – stwierdził Rik. Wszyscy zgodnie pokiwali głowami i wrócili do swoich zajęć.
***
     Pomieszczenie kontrolne było lekko przyciemnione. Tym razem jednak Ross nie rzucił się od razu na przyciski. O wiele bardziej interesowało go co innego. Ktoś inny. Więc zamiast molestować guziki i przełączniki stwierdził, że pomolestuje Darkę. Ta najwyraźniej nie miała nic przeciwko, bo łapiąc wzrok Lyncha pokiwała nieznacznie głową. Zachęcony, postąpił krok do przodu i wpił się w jej usta, przechylając nieznacznie głowę. Dziewczyna powitała to pomrukiem aprobaty, jednak siła grawitacji sprawiła, że musiała cofnąć się o dwa kroki, by nie upaść pod naporem Rossa. Ten jednak był zbyt pobudzony by zrozumieć, że z siłą grawitacji nie wygra. Zapomniał również o plątaninie wszelakich kabli, która wiła się na podłodze. Właśnie jeden z takich kabli pojawił się jakby znikąd pod jego nogami. Chłopak zahaczył o niego i poleciał wprost na Darię, która z kolei poleciała na aparaturę sterującą wspomnianymi już tyle razy światłami. Dało się słyszeć głośny huk, jakby gdzieś niedaleko uderzył piorun. A potem znowu nastała ciemność. Ciemność i cisza, przez którą przebił się jedynie donośny wrzask Rikera.
- ROSS! JUŻ NIE ŻYJESZ!
A biedna Daria leżała na podłodze przygnieciona wspomnianym wyżej Rossem i kablami. Ale jakoś tego nie żałowała.

THE END

~~~~

6 komentarzy:

  1. ;3
    Mega !!
    Kocham!!
    świetny One Shot
    naprawdę ciekawy i śmieszny!
    Byłoby super, gdyby nasza nieujawiona koleżanka, zaczęła pisać o R5./ Ma we mnie czytelniczkę! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Anonimowość jest dla mnie czymś o tyle fajnym w tym momencie, że ja raczej swoich prac nie publikuję i gdy jestem swego rodzaju anonimem to dla mnie zawsze mniej stresu. Daria się uparła i wrzuciła to cudo tutaj ; 3
    Co do R5.. nie mam pojęcia, bo tak jak już zostało to wspomniane wcześniej - to nie do końca moje klimaty. Nawet w tym krótkim tekście popełniłam masę błędów rzeczowych, za co wszystkie fanki i fanów R5 gorąco przepraszam! I to chyba tyle ode mnie.
    ~Gep

    OdpowiedzUsuń
  3. Ojej, dopiero teraz miałam okazję przeczytać tego Shota :3 Gepard, szacun, to jest serio świetne :D

    Ale mam jedną uwagę. Znam Darie nie od dziś... Ona, gdyby wpadła na tego blondasa, w życiu by się tak nie zachowała xD Ściągnęłaby mu te jego różowe slipy tak szybko, że on by nawet się nie zdążył zorientować, że jest nagi :P Serio! Ale tak to genialne :D No i ,,przy tych kablach" na bank nie skończyłoby się na całusach... Ona by go tam molestowała :O Nie wiem jak można czuś mięte do faceta, który nosi różowe gacie XD Ale to Darka...

    No i pączuszki Nasze kochane :D CO DO NEXTA to prawdopodobnie jutro wieczorem! Ale to PRAWDOPODOBNIE :D Darka prcuje a po robocie Bartek ją na randki zabiera :P Nie ma czasu na pisanko za bardzo, ale staramy się ogarniać :D

    ONE SHOT boski :D Dzięki za niego :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Majak wieeeeem D:
      Ale musiałam nagiąć charakterek Darii bo innaczej całość byłaby mocno plus 18 (Daria by się w sumie cieszyła ale.. nie).
      Uznajmy, że coś jej się nagle odmieniło czy coś, też nie znam jej na tyle dobrze by w stu procentach oddać charakter ; p
      Dziękuję za pochwałę.
      ~ Gep

      Usuń