wtorek, 14 lipca 2015

Rozdział 32

     SCENA +18 !!

Czytasz na własną odpowiedzialność!

     Nagle znalazłam się pod blondynem. Pojęcia nie mam kiedy to się stało. Nadal mnie namiętnie całując, błądził dłońmi po moich nagich udach. Czułam przyjemne dreszcze i mrowienie w dolnych okolicach brzucha. Byłam jednocześnie sparaliżowana i ... rozluźniona? Nie wiem, bez większego namysłu odwzajemniałam pocałunki. Założyłam ręce na jego kark i wplotłam je w jego farbowane włosy. Starałam się jednak kurczowo trzymać nogi razem. Ross jednak posuwał się nieco dalej i próbował mi je rozłożyć. Przeniósł dłonie na moją talie i zaczął pieścić językiem moją szyję. Po kilku sekundach włożył jedną rękę pod mój, w sumie jego, t-shirt, drażniąc jednocześnie moją skórę opuszkami palców. Nigdy nie czułam się tak cudownie... Blondyn napierał na mnie coraz mocniej i nachalniej, zjeżdżając językiem coraz niżej. Mimowolnie zaczęłam rozluźniać napięte mięśnie, co od razu zostało wykorzystane przez blondyna. Rozchylił delikatnie moje nogi, następnie podparł kolana naprzeciwko moich pośladków. Jego ręka zaczęła wędrować w kierunku mojej kobiecości... Nagle uświadomiłam sobie co my tak właściwie robimy, w sumie do czego zmierzamy... Krew w moich żyłach zaczęła pulsować, tętno przyspieszyło a przez moje ciało zaczęła przechodzić ogromna fala ciepła. Nigdy w życiu nie doświadczyłam takich przyjemności... Ross nie miał zamiaru przestać. Zaczął delikatnie gładzić moje okolice intymne, drugą ręką delikatnie krążył wokół moich piersi. Dysząc jak parowóz, próbowałam się jakoś ogarnąć, przestać. Mój mózg cały czas mi szeptał: ,,nie rób tego!", moje ciało jednak domagało się pieszczot. Spojrzałam na jego krocze, namiocik był spory, pewnie się nieźle nakręcił. Mimowolnie podgryzłam wargę co zostało zauważone przez blondyna. Uśmiechnął się i spojrzał mi prosto w oczy, jakby czekał na mój znak.
- Chcesz tego? - wydyszał, opierając łokcie tuż obok mojej głowy. Jego tęczówki były aż czarne. Po chwili złożył na moich ustach delikatny pocałunek. On się w ogóle pyta o takie rzeczy? Myślałam, że bierze, robi co chce i już. Teraz zdawało mi się, że czeka aż powiem ,,nie mogę".
- NIE. - podpowiadała mi moja podświadomość. Głupia, zamknij się!
- Tak. - wyszeptałam, obejmując go ponownie za kark. Nie potrafiłam odmówić bo... Po prostu, najzwyczajniej na świecie tego chcę. Tu. Teraz. Z nim.
Ross spojrzał na mnie z małym niedowierzaniem, jednak zakłopotanie z jego twarzy zniknęło w mgnieniu oka. Zachęcony moją odpowiedzią, przejechał delikatnie palcami po moich udach, po czym szybko i zwinnie zanużył je w mojej kobiecości. Jęknęłam, odchylając głowę do tyłu. Po kilku sekundach zaczął nimi poruszać. Fala rozkoszy przepłynęła po moim ciele. Zaczęłam cicho mruczeć, wbiłam dłonie w poduszkę i coraz bardziej oddawałam się doznaniom.
- Dziewice... - szepnął Ross, podnosząc mnie do pozycji siedzącej. Ściągnął koszulkę, ukazując idealnie wyrzeźbioną klatkę piersiową. Napiął mięśnie i zaczął znów mnie całować. Kilka sekund później siedziałam już nago, wpatrując się w jego rozporek. Nawet nie wiem kiedy blondyn zrzucił ze mnie podkoszulek. Czułam, że jestem czerwona jak burak. Speszyłam się i zakryłam rękoma swoje piersi. Ross szybko ujął moje dłonie i, nadal mnie całując, delikatnie położył je na swoim kroczu. Poczułam jego twardego penisa, szybko cofnęłam rękę, przygryzłam lekko jego wargę, po czym się od niego odsunęłam. Chłopak patrzył na mnie, jakby znowu czekał na mój ruch. Moje pozwolenie?
- Ross... bo, wiesz... ja. - wydyszałam, łykając łapczywie powietrze. Kątem oka spoglądałam na wypukłość pod jego spodniami. Rany, ja nie potrafię! Blondyn z lekkim uśmiechem na ustach zaczął rozpinać pasek od swoich spodni, ukazując różowe bokserki. Gwałtownie zakryłam twarz w dłoniach. Poczułam, że chłopak schodzi z łóżka. Rozchyliłam lekko dwa palce. Zauważyłam, że zsuwa z bioder bieliznę.
- Ja nigdy tego nie robiłam. - wyszeptałam, nadal zakrywając swoją twarz. Wcześniej już byłam czerwona, teraz to chyba kipi ze mnie gorąca lawa. Było mi wstyd, pewnie każda laska dobiera się do jego męskości zanim cokolwiek zdąży powiedzieć.
- Nie musisz nic robić. - zachichotał, po czym przykleił się do mojego ciała, przygniatając mnie do łóżka. Czy ja śnię?
Ross pieścił każdy skrawek mojego ciała. Z każdą sekundą jęczałam coraz głośniej. Myślałam, że zaraz eksploduję. W pewnym momencie sama nie wiedziałam co tak naprawdę się ze mną dzieje. Po kilku minutach Ross pochylił się nad moimi udami, po czym je lekko rozsunął. Widząc, że blondyn kieruje swoją twarz ku mojej kobiecości, napięłam mięśnie i cicho mruknęłam.
- Spokojnie. - wyszeptał, czując moje zawahanie. Po kilku sekundach zanużył we mnie swój język, pieszcząc moją łechtaczkę. Wbiłam ręce ponownie w poduszkę i zaczęłam głośno jęczeć. Wiłam się po całym łóżku. Byłam w takim transie, że nawet nie zauważyłam kiedy blondyn we mnie wszedł. Pchnął raz. Poczułam lekki ból a na prześcieradło spłynęło kilka kropel czerwonej cieczy.
- Krew? - zapytałam, ledwo łapiąc oddech.
- Da, krew. - Odpowiedział, wycierając członka w skrawek białego materiału. - Spokojnie. - szepnął, po czym znów we mnie wszedł. Jęknęłam, tym razem jednak z podniecenia. Ross pchał mocno i rytmicznie, co powodowało głośne skrzypienie łóżka. Zapominając o bożym świecie, zamknęłam oczy i całkowicie oddałam się blondynowi, który przylgnął do mnie całym ciałem. Czułam jak nasze serca biją tym samym, przyspieszonym, rytmem. Blondyn poruszał się we mnie coraz szybciej, miałam wrażenie jakby nasze oddechy i jęki rozkoszy złączyły się w jedno. Nasze spocone i zmęczone ciała biegły tą samą trasą a nasze serca biły równocześnie. Biły dla siebie...
- Oh, aaaa... - zaczęliśmy szczytować w tym samym czasie. Blondyn gwałtownie ze mnie wyszedł. Kilka sekund później spuścił się na moje, nabrzmiałe od podniecenia, piersi, po czym opadł delikatnie na łóżko. Zdyszani i spoceni wtuliliśmy się w siebie, nie mówiąc ani słowa. Ale one nie były nam potrzebne, ważne, że mieliśmy siebie...

****
     - Oooooo matko! - krzyknął Ratliff, wchodząc do kuchni w której krzątała się już blondynka. Perkusista przeciągnął się ospale, po czym podszedł do dziewczyny i czule pocałował w policzek. - Kurcze, gdybym wiedział to kupiłbym sobie słonia aby ich zagłuszył!
- Czyli ty też słyszałeś? - zachichotała, sięgając talerze z szafki. Następnie ułożyła je na stole i wróciła do przygotowywania śniadania.
- Czy słyszałem? - oburzył się. - Spać nie szło przez te ich ohh, ahh, mocniej, dochodzę!! - mówił, próbując wcielić się w rolę dwóch kochanków. - Kurcze aż ściany w całej chacie drżały. Bałem się, że te belki nad kominkiem pospadają i przeturlają się na taras!
- Nie wyszedłbyś w nocy na dwór? Taki maczo i trzęsie portkami? - powiedziała złośliwie. Na jej twarzy jednak malował się szczery uśmiech. - Kawy?
- Wyszedłbym. Ale... Zauważyłaś, że zawsze jest jakieś ale? - zapytał, udając, że myśli. - No nic, uszy mnie tak bolały, że nie dałbym rady wnieść wszystkiego do środka. - skwitował, opierając się o blat kuchenny. - No i oczywiście, że kawa. Jak zawsze.
- A co mają do tego wszystkiego uszy? - zapytała zdziwiona Rydel, nastawiając czajnik. - Pomożesz mi nakryć do stołu?
- Nic. - odrzekł krótko, obejmując dziewczynę w talii. - No i to jest fajne. Czyli jednak zauważyłaś, że jak ktoś chce to zawsze znajdzie wymówkę? - mruknął, przyciągając blondynkę do siebie. Popatrzył jej prosto w oczy, po czym pocałował delikatnie w usta.
- No nie! - krzyknął oburzony Rocky, który właśnie wszedł do kuchni. - Tylko wy mi się tu nie pieprzcie bo wyjdę z siebie i stanę obok. Dosłownie. - dokończył, unosząc ręce w geście bezsilności.
- Spokojnie, nie mamy takiego zamiaru. - powiedzieli jednocześnie. Po chwili cała trójka wybuchnęła śmiechem. Ratliff ponownie pocałował Rydel, po czym wziął się za przygotowywanie śniadania.
- Uuuu, czyli już mogę wstawić filmik na insta? - zaśmiał się Rocky, rysując w powietrzu serduszko.
- Jak ta część twojego marnego, szarego życia ci wystarczy i nie chcesz doczekać ślubu Rydellington, to możesz wstawić. - powiedział stanowczo Ell, szczerząc swoje białe ząbki, jednocześnie rozkładając talerze.
- Grubo!! - klasnął w dłonie. - Jak sprawy poszły już tak daleko, to poczekam. - dokończył.
Rydel jedynie kiwnęła przecząco głową i wypuściła powietrze z płuc. Pogoniła chłopaków do pomocy i w taki sposób, śniadanie było gotowe po dziesięciu minutach.
- Idźcie po Rika i naszą kochaną ,,Remi", ja zawołam mamę. - zarządziła blondynka, wychodząc z pomieszczenia.
- NIE MAM ZAMIARU OGLĄDAĆ ROSSA NAGO!! - krzyknęli równocześnie, spoglądając po sobie. Obaj mieli głupkowate wyrazy twarzy. - A Ally i Rika nie ma tak ogólnie. - dodał po chwili Rocky.
- Czyli Remi miała szczęście. - dorzucił Ell.
Blondynka z mordem w oczach, odwróciła się na pięcie i wróciła do kuchni. Widząc jak perkusista wyjada rzodkiewkę z kanapek, mimowolnie się uśmiechnęła.
- To gdzie oni są? - zapytała chichocząc. - Dziś mieliśmy zagrać w hokeja! Jak byliśmy mali, często uprawialiśmy ten sport!
- Teraz Ross woli uprawiać coś innego. - wtrącił się Ell. Sekundę później tego pożałował, ponieważ blondynka posłała mu mocnego kuksańca w żebra. - Auu. - jęknął cicho. - Jeszcze nigdy mi się nie dostało za powiedzenie prawdy! - oburzył się, gładząc swoją klatkę piersiową. Rydel posłała mu mordercze spojrzenie. - No co!? Gdyby Rik cokolwiek usłyszał z ich pokoju to na bank by tam wpadł i zrobił porządek. - bronił się perkusista.  - Stawiam flaszkę, że by tak zrobił. - dodał po chwili zastanowienia.
- Ratliff! - skarciła go Rydel, uderzając lekko w głowę.
- Eii, byłoby zabawnie. - wtrącił się Rocky, który do tej pory przyglądał się parze z zaciekawieniem. - Szkoda, że wyszedł z Ally dosłownie pięć minut przed ich ,,aaahh" i ,,ooooh".
Rydel już miała coś powiedzieć, jednak w tej samej chwili cała trójka usłyszała śmiechy, które coraz bardziej się nasilały. Nie zdążyli się odwrócić a w progu stanął najstarszy, obejmując w talii swoją dziewczynę. Na ich ustach gościł szeroki uśmiech, dodatkowo ich ręce były splecione. Rydel posłała bratu ciepły uśmiech. Odwzajemnił go.
- Czyli miałem jednak nosa co do śniadanka. - zachichotał Riker, przyciągając mocniej do siebie Ally.
- Siadajcie, siadajcie! - krzyknęła uradowana Rydel. - Lecę po mamę. - dokończyła, po czym zniknęła za drzwiami.
Reszta załogi usiadła do stołu i zaczęła konsumować wcześniej przygotowane kanapki. Kilka chwil później dołączyła do nich Stormie wraz ze swoją jedyną córką. Wszyscy zajadali się pysznościami, gdy nagle odezwał się Riker.
- A Ross i Demi gdzie? - zapytał, popijając kawę. Jego ton głosu nieco spoważniał.
- Jak dobrze, że nie słyszałeś...
- Jeszcze śpią. - wtrąciła się Rydel, przerywając Rockiemu.
Najstarszy spojrzał dociekliwie na siostrę, ta jednak wzruszyła tylko ramionami. Po śniadaniu wszyscy, prócz Rossa i Demi, pojechali na stadion. Blondynka zostawiła na stole wiadomość dla brata, mając nadzieję, że do nich dołączą później.

****
     Obudziła mnie cisza. Tak cisza, dziwne nie? W pomieszczeniu nie dało się usłyszeć zupełnie nic. Otworzyłam oczy, widząc przed sobą nagą klatkę piersiową Rossa, mimowolnie po moim ciele przeszły przyjemne dreszcze. Leżałam, wtulona w jego ramiona, czułam jego, już nieco mniej intensywny, zapach cytryn. Przyjemnie budzić się tak obok osoby, która cię kocha... Przeciągłam się jak kot, następnie uniosłam lekko swoje ciało, podbierając się na łokciach. Blondyn nadal spał. Byłam oblepiona jego spermą, więc postanowiłam pierwsze co, to iść pod prysznic. Tylko pytanie, co ja na siebie włożę? Owinęłam się prześcieradłem, które podniosłam z podłogi i podeszłam do torby Rossa. Wygrzebałam z niej spodenki i podkoszulek. O dziwo rozmiarówka nie była taka zła. Gorzej z bielizną... No trudno. Wzięłam ręcznik, który był przewieszony na krześle i weszłam do łazienki. Wykonałam poranną toaletę, włożyłam na siebie ciuszki blondyna i wyszłam z pomieszczenia. Na łóżku siedział Ross w samych bokserkach. Był obrócony do mnie plecami, mimo to od razu się odezwał.
- Hej, kochanie. - wymamrotał, odwracając się w moją stronę.
On powiedział... ,,kochanie"? To urocze, ale... Patrząc na niego, przypomniałam sobie ostatnią noc. Poczerwieniałam jak burak, czułam się jakoś niezręcznie, wstydziłam się?
- Hej... Ross. - odpowiedziałam niepewnie. Jego czekoladowe oczy ponownie mnie obserwowały. Zupełnie jak wczoraj. Uśmiech sam pojawił się na mojej twarzy. - Wzięłam twoje rzeczy bo...
- Wyglądasz w nich o niebo lepiej niż ja. - przerwał mi. Wstał, podszedł do mnie i objął mnie w tali. - To... - zaczął, odgarniając moje mokre włosy z czoła. - Ty i ja. Razem?
- Tak, ty i ja. - wyszeptałam. Po chwili blondyn złączył nasze usta w namiętnym pocałunku. Jak tylko oderwaliśmy się od siebie, ponownie wtuliłam się w jego nagą, umięśnioną klatkę piersiową. Czułam się jak jakaś rozkapryszona księżniczka, która w końcu dostała, to, czego pragnęła od zawsze, to, co zaspokajało jej duszę i potrzeby jak nic innego.
- To, jesteś głodna? - zapytał, wkładając dłoń pod moją koszulkę. - Na co masz ochotę? - mruknął prosto do mojego ucha.
- Tak, chodź do kuchni. - powiedziałam, odklejając się od niego. - Zjadłabym naleśnika. - dodałam, wytykając mu język, po czym zbiegłam na dół, podtrzymując za duże mi spodenki. Przeczytałam karteczkę od Rydel, po czym zabrałam się za smażenie. Co chwilkę musiałam podciągać to, spodenki, to ramiączka koszulki. Muszę iść na zakupy!
- Nie mam nic przeciwko zsuwających się moich spodni, z twoich bioder. - wyszeptał, obejmując mnie od tyłu. Poczułam przyjemne mrowienie w dolnych okolicach brzucha, ale jednocześnie wolałam aby jednak się nieco ode mnie odsunął... Nie wiem czemu.
- Podano do stołu. - powiedziałam z uśmiechem, wyłączając gaz i nakładając ostatniego naleśnika na talerz. Ross spojrzał na mnie pytająco, jednak nic nie powiedział. - Twoja siostra zostawiła ci kartkę.
Blondyn wziął papierek do ręki i zaczął czytać na głos.
- Ale nie musimy tam jechać. - powiedział, zgniatając świstek w ręku. - Zostańmy, co?
- A co chcesz niby robić? - zapytałam niepewnie.
- Nie wiem, cokolwiek. - odrzekł. - Ale we dwójkę. My, nikt inny.
Zgodziłam się skinieniem głowy. Chociaż tak naprawdę chciałam pogadać z Rydel. Trudno, rozmowa poczeka. Zjedliśmy naleśniki praktycznie w ciszy. Ale o czym miała z nim gadać? Podobało ci się w nocy? Bo ja czułam się niezmiemsko, było cudownie... Pff, nie...
- Może obejrzymy jakiś film? - zaproponował, wyrywając mnie z rozmyślań.
- Tak, to dobry pomysł. - odpowiedziałam cicho. Widząc pytające spojrzenie blondyna, posłałam mu szeroki uśmiech, po czym wzięłam się za zmywanie naczyń.
Ku mojemu zaskoczeniu Ross mi pomógł. Następnie usiedliśmy na kanapie przed telewizorem, włączyłam TV i parsknęłam śmiechem.
- Austin i Ally! - krzyknęłam ledwo tłumiąc śmiech. - Chcę, chcę to obejrzeć!
- Daj mi tego pilota. - wydukał, po czym zaczął się ze mną szarpać. - No daj!
- Nie, ja chcę zobaczyć! Nie oglądałam tego odcinka jeszcze! - zaczęłam się z nim drażnić. Nawet nie zauważyłam kiedy naramiączki od mojej koszulki zsunęły się z moich ramion, ukazując mój nagi biust. Cóż, Ross nie nosi staników, nie miałam od kogo pożyczyć.
- Dobra, teraz możemy oglądać. - wyszeptał, przytulając się do mnie. Po chwili leżałam już pod nim. Zaczął mnie całować i pieścić moje piersi. Odwzajemniłam to wszystko bez namysłu.
- No i wtedy zapomniałem zmienić oponę i... CO WY ROBICIE? - zapytał Ratliff, wchodząc do salonu. Rydel, Stormie i Rocky patrzyli się na nas w wybałuszonymi oczami. Szybko zrzuciłam z siebie Rossa i wciągnęłam na siebie podkoszulek, który blondyn zdążył ze mnie ściągnąć.
- NIC! - krzyknęłam, wstając z kanapy. O matko, gorzej być nie mogło!
- Uuu uu u... - zaczęli buczeć, wpatrując się na nas podejrzliwie. - Powtórki nie będzie bo was normalnie ukatrupię! - powiedział Ell z uśmiechem na ustach.
- No a jak tak bardzo chcecie... - wtrącił się Rocky. - To do garażu!
Rydel zaczęła chichotać. Ja natomiast chciałam się najzwyczajniej w świecie zapaść pod ziemię... Odgarnęłam swoje rozczochrane włosy, po czym spojrzałam na Rossa. Miał równie zakłopotaną minę jak ja. Blondyn chciał się już tłumaczyć, jednak przerwał mu głośny huk, dochodzący z zewnątrz. Bez chwili zastanowienia cała gromada wybiegła z domu. To co tam zobaczyłam osłabiło moje nerwy. Dobrze, że Ross był obok. Inaczej upadłabym na ziemię...

NOTKA


Joł, cześć i czołem!

Jest next, jest impreza! :D Uuuu... Coś już między naszymi paskudami się dzieje < 3 Heh, heh...

No nic, wydaje nam się, że next troszkę krótki o.O Postaramy się nadrobić. No ale chciałyśmy już Wam go dać bo dawno nic nie było, no ;P Musicie wybaczyć. Staramy się pisać regularnie, jednak nie zawsze nam to wychodzi. Wakacje, wakacje :D

OMG, OMG! Nowy albym R5 jest B.O.S.K.I. Nie mogę się doczekać koncertu! Chcę już usłyszeć ,,Dark Side" i ,,Doctor, Doctor" na żywo *u*

Do następnego :D

Ten MAKIJAŻ.... xD


CZYTASZ = KOMENTUJESZ
KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ



11 komentarzy:

  1. Super rozdział!
    Czekam na kolejny rozdział! * )

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytam = zachwycam się = komentuje
    Rozdział +18, a mam 17 i czytałam, taka rebelia XD
    Co mogę powiedzieć? Jest świetny!
    Spaliłabym się ze wstydu na miejscu Demi, o matko płonęłabym...
    Jestem mega ciekawa co miało zwalić ją z nóg. Błagam niech wszyscy żyją!
    Nie mogę się doczekać next!

    OdpowiedzUsuń
  3. XDDDD <--- nie da się inaczej opisać tego rozdziału.
    Ja tu czekałam na ''Ross nie, my nie możemy'' a tu takie cuś. (tak bytyfy to nie makijaż, Rikuś ma takie rzęsy).
    Czemu zawsze Ross (no bo kto inny?) musi coś powiedzieć, nawet podczas takiej cudownej chwili ♥ Aj dobra, Ross to Ross. I nie chodzi mi o tą rozmowę (jedno zdanie od każdego) czy co to tam jest. Tylko o to co ten człowiek powiedział. nie chce mi się sprawdzać..

    SĄ RAZEM. SĄ RAZEM. SĄ RAZEM OOO TAAAK
    to nie ta część XDD

    Rocky i Ell to jednak głupi są. Serio mówię.
    ''- To gdzie oni są? - zapytała chichocząc. - Dziś mieliśmy zagrać w hokeja! Jak byliśmy mali, często uprawialiśmy ten sport!
    - Teraz Ross woli uprawiać coś innego. - wtrącił się Ell.'' rozwala wszystko bae.
    Kocham Remi, niech Rocky ich shippuje. Nie sama Delly. Rocky też. ROCKY DURNIU KPW?

    ONI SĄ RAZEM DJQOFIQPEIFWPEIF CIESZE SIĘ! Znając życie Zack coś zrobi żeby razem nie byli :DD ALE SĄ RAZEM. OFICJALNIE REMI JEST PRAWDĄ I TERAZ UWAGA PARĘ PRZYKŁADÓW CO MOŻE BYĆ ZAMIAST ''REMI''
    ` one nie są za fajne bae `
    ` Doss
    ` Romi
    ` Rosi
    ` Deos
    i coś tam jeszcze, ale tak najfajniejsze to Remi i Romi jest XDDD
    ` Ostiś Brejdi Moniczka Món jeszcze w telewizji jest? o.O Nie lubię tego serialu ze względu na to, że Rossa i mojego Caluma jako idiotów przedstawiają. xx
    Pamiętacie, jak pisałam, że dopiero teraz obejrzałam bohaterów i co pisałam o Demi? Tak? To dobrze. Teraz sobie dopiero uświadomiłam że Mattem jest Caluś xD ja jestem ślepa, i to bardzo.

    Czekam na nx :*
    ily bae
    ~ hello charlie xoxo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ps. wiem że spam robię, ale Ćśś
      Dziękuję za dołączenie do obserwatorów i skomentowanie rozdziału u mnie na blogu :**
      2 już niedługo
      ~ charlie

      Usuń
    2. Ty spamerko xD *haha żart :P*

      Heh, miałyśmy napisaną większą część rozdziału po tym jak Demi powiedziała Rossowi ,,NIE" ale jednak Darce się odmieniło. Się napaliła i jej się zachciało, no xD Nie mogłam odmówić, lol o.O Tak więc napisałyśmy praktycznie od początku i ostatecznie ruda mu się oddała, bo czemu nie xd?

      Bloga też odwiedziłam, nie skomentowałam bo nie mam czasu ;x Ale wyczekuje nexta, masz we mnie czytelniczkę :D

      Usuń
  4. Świetny rozdział. Bardzo mi się podoba. Demi i Ross są zajebiści, a to co się między nimi dzieje jest pokręcone, ale kochane. Do następnego. Pozdr ;-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Super czekam na next ♥♥♥♡♡♡♡♥♥♡♡♥♡♥♥♥♥♥♥♡♥♥♥♥♥♥♡♡♡♡♡

    OdpowiedzUsuń
  6. Kiedy next? :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dodałyśmy nexta 4 dni temu... Dajcie nam żyć, są wakacje, trzeba korzystać. Nikt 24 na h przed kompem nie siedzi. Praca, dom, ,,zrób obiadek" ... Spokojnie, next pojawi się jakoś w tygodniu. Jutro jadę do dziadka, ma raka. Chcę spędzić z nim chociaż jego urdodziny. Kto wie czy nie jego ostatnie. Zrozumcie proszę :) Robimy co możemy.

      Usuń
  7. Jestem ciekawa co to za huk.

    OdpowiedzUsuń