środa, 22 lipca 2015

Rozdział XXXIII

      Głośny huk zatkał moje uszy i spowodował ostry ból. Po kilku minutach jednak się ocknęłam i spojrzałam przed siebie. Kawałeczki zakrwawionego szkła na ziemi, ciemny dym, który unosił się w powietrzu, drażniąc nasze gardła. To jedno. Rzuciłam wzrokiem troszkę dalej. Część ogrodzenia była dosłownie w strzępkach. Ale co się stało? Tkwiłam w bezruchu, wpatrując się w czarne audi, które wjechało prosto w żółty samochód, który stał przed drewnianym domkiem. Kątem oka zauważyłam, że reszta robi to samo. Riker wraz z Ally stali najbliżej. Nikt z nich jednak się nie ruszył, byli chyba w szoku. Kilka szkieł leżało dosłownie pare metrów od dziewczyny. Zanieczyszczone spalinami powietrze dawało o sobie znać, Ally zaczęła kaszleć. Rydel szybko wciągnęła ją do domu, obawiając się, że ostry dym zaszkodzi dziecku. Riker natomiast się ocknął i podbiegł bliżej do samochodu. Ku jego zaskoczeniu drzwi od kierowcy zaczęły się lekko uchylać. Z czarnego auta wyszła nagle jakaś dziewczyna. Lekko krwawiła, basista bez namysłu do niej podbiegł i pomógł przedrzeć się przez gęstą powłokę pyłu i dymu. Reszta familiady patrzyła się na najstarszego, nikt nie pomógł. Wtuliłam się w Rossa, on jednak wpatrywał się w swoje roztrzaskane auto z niedowierzaniem.
- D-d-dziękuję. - powiedziała nieznajoma, kaszląc niemiłosiernie. - No i przepraszam, przepraszam! Wpadłam w poślizg i zjechałam na wasze podwórko!
- Nic się nie stało, dobrze, że ty jesteś cała. - wtrącił najstarszy, prowadząc dziewczynę w naszą stronę.
- Mój samochód... - wymamrotał Ross.
- Najmocniej przepraszam! Nie chciałam! - krzyczała nadal, posyłając blondynowi przepraszające spojrzenie. - To był wypadek!
Wcześniej dym uniemożliwiał mi zidentyfikowanie nieznajomej. Teraz jednak miałam ją jak na dłoni. Była raczej w naszym wieku. Miała na sobie krótką, czarną spódniczkę i białą koszulkę z ogromnym dekoltem, który po części był zasłoniony przez jej długie, kasztanowe, kręcone włosy. Na nosie miała duże okulary, na nogach natomiast buty na ogromnym obcasie. Jak można w takich szczudłach prowadzić samochód!? Mimo wszystko z twarzy była dość sympatyczna. Reszta zespołu natomiast zaczęła lekko chichotać, spoglądając kątem oka na Rossa. Riker również miał ogromnego banana na twarzy. Nieznajoma była w szoku, widząc roześmiane twarze całej gromady, dodatkowo się zdezorientowała. Ross z kolei z grobową miną, powolnym krokiem szedł w stronę swojego żółtego samochodu. W tej samej chwili z domu wybiegła Rydel i podeszła do dziewczyny.
- Chodź do środka, nie przejmuj się. - powiedziała wesoło, chwytając nieznajomą za dłonie. - Trzeba opatrzyć rany. Rydel, mam na imię Rydel. A ty?
- Cleo. - powiedziała, kierując wzrok na mnie. - Bardzo mi miło, przepraszam jeszcze raz za kłopot. - dokończyła, odwracając się w stronę rozbitych samochodów. - O matko! Pokryje koszty, obiecuję... Trzeba zadzwonić na policję.
- Na policję? - zapytała Rydel. - Mamy już ich dość, serio. - dodała, widząc pytające spojrzenie nastolatki. - Poradzimy sobie bez nich.
- No dobrze, jednak nalegam. - prosiła, wodząc wzrokiem po roześmianych twarzach domowników.
- Haha nie trzeba! Przytul lepiej naszego biednego blondaska. - zachichotał Ell, ledwo łapiąc oddech. - Ei, Ross! Tylko nie płacz! - krzyknął, kierując się w stronę przyjaciela.
Zauważyłam, że chłopak stoi obok swojego samochodu i zbiera resztki prawego lusterka. Minę to miał jakby ktoś kogoś zabił. Serio. Rydel, patrząc na najmłodszego brata, nieco posmutniała, jednak jej oczy nadal były roześmiane. Dwa w jednym. Reszta podeszła do Rossa, Riker poklepał go po plecach, Ell zaczął szukać części od lusterka a Rocky przeglądał samochód, badając co nadaje się już na złom. Nie wiedziałam za bardzo co zrobić, przywitać się z Cleo czy pocieszyć Rossa. Ostatecznie wybrałam blondyna, podeszłam do niego i mocno przytuliłam.
- Hmmm jak mniemam wasze łóżko wygląda podobnie? Ohhh, ahh... - wymamrotał Ell. Od razu został zbombardowany wzrokiem przez Rydel. Riker natomiast spojrzał na mnie z wybałuszonymi oczami. - Mocniej Ross, mocniej! - krzyczał Ratliff. Chwilkę potem dołączył do niego Rocky.
Ross stał niewzruszony, patrząc na samochód. Zdawało się, że ma w nosie to co mówią. Ja natomiast spaliłam buraka. W nocy było mi tak dobrze, że zapomniałam, że w domu nie jesteśmy sami... Pewnie wszystko słyszeli! Speszona, wtuliłam twarz w klatkę piersiową Rossa i czekałam aż to wszystko się uspokoi. Do tego wszystkiego słuchała nas Cleo! Tylko sobie wstydu narobiłam, nie lubię jak ktoś mówi o tak intymnych rzeczach...
- Moja pierwsza stłuczka. - wyszeptał Ross. - Kurwa, nawet z podwórka nie wyjechałem. - dodał nieco głośniej. Na jego twarzy jednak zagościł uśmiech. - Dobry jestem...
Po tych słowach wszyscy wybuchnęli śmiechem, Ross natomiast mocno mnie przytulił. W drugiej ręce nadal miętolił zbite kawałki lusterka.
- Wybacz, nie chciałam... - powiedziała Cleo, podchodząc do nas bliżej. Miała nadal wystraszoną minę. Musiała serio się tym przejąć.
- Eee, trudno. - wyszeptał blondyn. W jego oczach jednak zauważyłam lekki smutek.
- Powinieneś jej podziękować! - wtrącił Riker. - Przynajmniej teraz nie będziesz musiał jeździć takim żółtym złomem! - zażartował, klepiąc brata w ramię.
- Spadaj, to dobry samochód! - bronił się Ross. - Zawiozę do mechanika i będzie jak nowy.
- Hahaa nie płacz, to nie Luna! Spokojnie. - powiedział Rocky. - No łóżko na bank będziesz musiał kupić nowe. - dodał, patrząc na mnie.
- A ja se kupie zatyczki do uszu... - wtrącił Ell. - Ohhh..., ahh co nie Demi?
Nic nie odpowiedziałam. Szybko wbiegłam do domu, omijając zdezorientowanego Rikera. Rydel pokręciła tylko głową, po czym zarządziła aby już wejść do środka i zadzwonić po mechanika. Wszyscy pokornie wykonali to, o co poprosiła blondynka. Dziewczyna następnie pomogła opatrzyć małe rany Celo, zaparzyła herbatę i wszyscy, prócz mnie, usadowili się w salonie na kanapie. Rozmawiali o tym co się stało, wypytywali dziewczynę skąd jest i gdzie mieszka. Okazało się, że nastolatka ma domek niedaleko dzielnicy w której mieszkają Lynchowie. Zapewne z powodu ciągłych tras i występów nawet nie widzieli jej w okolicy. Ross chwilę siedział z rodzeństwem, po czym udał się na górę.
- Hej mała. - powiedział, przekraczając próg pokoju. - Co ty tak właściwie robisz?
- Idę na zakupy. - odpowiedziałam, próbując dopasować pasek chłopaka do mojej talii. Za nic mi to nie szło. Nagle poczułam, że Ross obejmuje mnie od tyłu. Szybko go od siebie odsunęłam.
- Co się dzieje? - zapytał, unosząc obie brwi w górę.
- Nic, Ross. Nic. - odpowiedziałam, grzebiąc w jego torbie, szukając czegoś, co skutecznie utrzymałoby jego spodnie na mojej pupie.
- To dlaczego mnie unikasz? - dopytywał. Nie chciał dać mi spokoju.
- Nie unikam. - skłamałam. Widząc jego zniechęconą minę, dodałam. - No dobra. Wiesz, co? Po prostu mi wstyd.
- Wstyd? - powtórzył z niedowierzaniem. Podszedł do mnie i znów mnie przytulił. - Ale nie rozumiem dlaczego.
- Jak to dlaczego! - oburzyłam się. - Wszyscy nas słyszeli! - na wspomnienie ostatniej nocy aż się zarumieniłam, po czym schowałam twarz w dłoniach.
- Chciałaś tego. - powiedział spokojnie. - Widząc co wyprawiasz w łóżku, byłem pewien, że ci się podobało. - dokończył, chwytając moje dłonie. - No chyba, że się mylę.
Nagle poczułam mrowienie w dolnych okolicach brzucha. Przypomniałam sobie smak jego ust i nasze jęki rozkoszy.... Ah!
- Nie mylisz się... - wyszeptałam, patrząc w jego oczy. - Ale to był mój pierwszy raz, do tego wszyscy słyszeli! Głupio się czuję. No i ta sytuacja na dole. Ross, ja nie miałam na sobie koszulki!
- To, że był pierwszy nie oznacza, że ostatni. - powiedział, przygryzając dolną wargę. - No i ja tam nie narzekam jak nie masz nic na sobie. Masz piękne ciało. - ostatnie zdanie wyszeptał mi prosto do ucha. Aż się wzdrygnęłam.
- Ale wszyscy na nas dziwnie patrzyli, oni wiedzą... - powiedziałam, wtulając twarz w jego klatkę piersiową.
- Niech wiedzą, że cię kocham. - odrzekł półszeptem. - To co. Ta Cleo tu jest więc pewnie wyjazd odłożymy na wieczór. Pojadę z tobą na te zakupy.
- Rydel mówiła, że nie znosisz chodzić po sklepach! - zachichotałam.
- Bo nie lubię. - odrzekł, przechylając głowę lekko w prawo. - Ale z tobą pojadę. - dokończył, po czym złączył nasze usta w delikatnym pocałunku.

****
     Na dole nadal wszyscy rozmawiali, śmiali się i wygłupiali. Cleo okazała się szczerą, roześmianą dziewczyną. Od razu zyskała sympatie Rydel jak i pozostałych domowników. Gdy tylko zeszłam z Rossem na dół wzrok wszystkich tam zgromadzonych, został skierowany na naszą dwójkę. Ratliff spojrzał porozumiewawczo na Rockiego, po czym oboje zaczęli się śmiać.
- Ahhh, ohhh, ummm... Ross! - krzyknął nagle perkusista, udając, że dyszy.
- Co, chciałbyś tak? - zachichotał blondyn. - Rydel jednak jest bardzo ostrożna. Musisz poczekać. - dokończył, wytykając siostrze język. Ratliff i Rydel spojrzeli po sobie, po czym się zarumienili. - No i masz, ja wiem jak wyeliminować leszczy. - dodał blondyn, omijając zwinnie psią zabawkę na podłodze.
Rocky zaczął rechotać, perkusista był zbity z tropu, nie wiedział co powiedzieć. Rydel z kolei zrobiła się czerwona jak burak i cały czas spoglądała na mnie. Ally zdawało się, że rozumie o co chodzi, Riker jednak siedział z łokciami opartymi o blat stołu i nie ogarniał co się dzieje. Pani Stormie patrzyła na to wszystko z dystansu, mimo wszystko na jej twarzy gościł uśmiech. Zauważyłam, że Cleo szybko i zwinnie zarzuciła włosy za plecy, odsłaniając ogromny dekolt, po czym podbiegła do blondyna i zarzuciła mu ręce za szyję. Ross, zaskoczony tą sytuacją, puścił moją dłoń, po czym objął dziewczynę w talii.
- Co ty robisz do cholery. - oburzył się, po czym szybko odepchnął nastolatkę od siebie. Ku memu zaskoczeniu nawet nie zerknął jej w biust. A miała się czym pochwalić. Szybko chwycił ponownie moją dłoń i posłał dziewczynie niemiłe spojrzenie. Zgaduję, że nadal był zły za samochód.
- Chciałam cię po prostu jeszcze raz przerosić! - broniła się. - Twoje rodzeństwo mi powiedziało jak bardzo zależało ci na tym samochodzie.
- Nie zależało, tylko zależy. - poprawił ją Ross. - Jeny, stało się. Trudno. - dodał, wzruszając ramionami. - Kobieta za kierownicą kurwa. Potrafi wypaść nawet z prostej drogi. - burknął pod nosem jakby do siebie. Ja jednak usłyszałam co powiedział i mimowolnie się uśmiechnęłam.
- No właśnie, dlatego mi głupio! Powiedz mi proszę jak mogę się za to zrekompensować? - powiedziała dość uwodzicielskim tonem, świecąc swoim ogromnym dekoltem przed twarzą Rossa. Ten kątem oka na nią spojrzał, jednak po chwili się opamiętał, chwycił mnie w talii, po czym powiedział.
- Mówiłem. Trudno. Poradzę sobie. - odchrząknął. - Idziemy na zakupy. - dodał, widząc pytające spojrzenie siostry.
- Hahna czyli jednak łóżko nie dało rady! - wtrącił Rocky z głupkowatym uśmieszkiem na twarzy. - Teraz kupcie takie masywniejsze bo drugiej tury pewnie też by nie wytrzymało!
Riker chyba już ogarnął i zorientował się dlaczego jego brat posyła w stronę Rossa tego typu docinki. Basista spojrzał się na mnie z wybałuszonymi oczami, chciał coś powiedzieć, jednak chyba był za bardzo zaskoczony. Jego usta ani drgnęły.
- Pff. - prychnął Ross, po czym delikatnie pociągnął mnie w stronę wyjścia.
Nagle po pomieszczeniu przeszedł głuchy dźwięk.
- Oj, przepraszam. - powiedziała Cleo, wyjmując komórkę z kieszeni. - Mama, muszę odebrać. Pewnie się martwi czemu nie ma mnie jeszcze w domu. - dokończyła, po czym szybko wyszła z domu. Lynchowie jedynie kiwnęli głowami w geście zrozumienia.
- Kurwa Matt, czego chcesz! - burknęła do słuchawki, rozglądając się na boki, czy aby na pewno nikt jej nie podsłuchuje.
- Jesteś już u Lynchów? - dopytywał rudzielec.
- Tak, przeszkadzasz mi. - powiedziała oschle. - Ale ci powiem, że ciężko będzie. Ross klei się do tej rudej jak nie wiem co. Dekolt i krótka spódniczka mi nie pomagają. Muszę wytoczyć cięższe działa.
- Kurwa to rusz się! Wiesz co masz robić. - warknął Matt.
- Wiem, wiem... - wymamrotała. - Aktualnie upozorowałam mały wypadek. Miałeś rację, Lynchowie przyjęli mnie z otwartymi ramionami, nawet nie dzwonili po policję. Głupki...
- No i dobrze. - wtrącił rudzielec. - Pamiętaj, interesuje cie tylko Ross. Masz go odsunąć od Demi.
- Tsaa... Z tym będzie ciężko. - wydukała. - Coś mi się wydaje, że się przespali i chyba ogólnie są parą. Trzymali się za ręce.
- Kurwa, nie tak miało być! - oburzył się Matt. - No nic, masz ich rozdzielić. Za wszelką cenę. W ostateczności zabij blondyna, zrozumiałaś?
- Zrozumiałam. - chrząknęła zgryźliwie. Nie usłyszała odpowiedzi, ponieważ Matt się rozłączył.
W tym samym czasie.
- Czy ja dobrze zrozumiałem? - zapytał zszokowany Riker, zaraz po wyjściu Cleo. - Mam nadzieję, że to o czym teraz myślę...
- Dobrze, że nie słyszałeś. - przerwał mu Rocky.
- Daa... Ściany drżały, szklanki pękały a drewno nad kominkiem o mało nie sturlało się na taras! - dodał z przekąsem perkusista.
- Ale on przynajmniej wie do czego służą gumki. - wtrącił ponownie Rocky. - Chyba wie. No jest jeszcze taka opcja, że będzie bawić rudowłose dzieciątko. - wypalił, ledwo tłumiąc śmiech.
- Oh, zamknijcie się. Niedobrze mi się robi jak was słucham. - powiedziała ze złością Rydel. - Są razem więc nie rozumiem o co wam chodzi.
- Aha, czyli jednak dobrze myślałem... - szepnął Riker. - Młody chyba jednak przegina. Trzeba z nim porozmawiać, trochę za bardzo się rozkręca.
- Ooo mówi to gość, który nie wie co to gumka. - zachichotał Rocky.
- Wiem co to jest. - odburknął najstarszy.
- Ally chyba jednak nie widziała...
- ZAMKNIJ SIĘ. - wtrąciła Rydel, zaciskając ze złości pięści. Chłopak jedynie uniósł ręce w geście bezradności. Basista mimowolnie się uśmiechnął. - Co miałeś na myśli mówiąc, że za bardzo się rozkręca? - zapytała, kierując wzrok na najstarszego.
- No najpierw Maja, pewnie po drodze inne panny, teraz Demi. - powiedział, drapiąc się w głowę. Po chwili jednak zamilkł, ponieważ jego mama spojrzała na niego z niedowierzaniem.
- Ross nie szanuje dziewczyn? - zapytała, wodząc wzrokiem po swoich dzieciach.
- Jasne, że szanuje mamo. - powiedziała Rydel, karcąc jednocześnie basistę spojrzeniem.
- Pamiętam, że opowiadał mi jak będzie wyglądała jego pierwsza randka z tą jedyną, idealną dziewczyną... - zamyśliła się.
- Pamiętasz!? - wybuchnęli jednocześnie, wpatrując się w swoją rodzicielkę.
- Tak. Dość dokładnie opisał mi to wszystko. - odrzekła. Wszyscy szeroko się uśmiechnęli. Wiedzieli, że już są na dobrej drodze aby ich mama odzyskała pamięć.
- No a... - zaczął niepewnie Riker, spoglądając raz na Rydel, raz na Ratliffa. - A wy?
- Co my!? - krzyknęła zdenerwowana blondynka. - Nie ma żadnego my! Jest on i ja. Tyle. Nic. No coś ty! - majaczyła, próbując zatuszować swój związek. Basista jednak bacznie ich obserwował.
- Oj no przestańcie! Rydellington jest prawdą! - wybełkotał Rocky, który już nie mógł tłumić tego w sobie. Rik wybałuszył oczy, chciał to skomentować, jednak w tej samej chwili do salonu weszła Cleo.
- Rodzice. - zachichotała. - Powinnam już się zbierać... Ale. Nie mam niestety czym. - dodała z udawanym smutkiem w głosie.
- Myślę, że możesz zostać na noc. Potem sobie spokojnie wrócisz do domu. - powiedziała wesoło Rydel.
- Oh, jak miło! Dziękuję. Nie odwdzięczę się wam. - zachichotała, po czym usadowiła się wygodnie na kanapie.
W tej samej chwili w domu rozległ się głośny dźwięk dzwonka.
- Otworzę. - krzyknął Ratliff, który chciał jak najszybciej ulotnić się z salonu i uniknąć dalszej rozmowy z Rikiem. Podszedł wesołym, skocznym krokiem do drzwi, po czym je otworzył.
- Cześć kochanie! - przywitała go Stella, zarzucając ręce za szyję perkusisty.

NOTKA


Joł, cześć i czołem !

Kolejny rossdział! Cieszycie się :D? Szczerze to ja bardzo hehe xd Pisałam, że nexty będą dodawane rzadziej niż ostatnio bo są wakacje. Uszanujcie to proszę :D Pomysły na rozdziały są, jednak czas uniemożliwia nam zapisanie ich w wordzie :P Wybaczcie, w okolicy mam narty wodne. Spędzam tam sporo godzin po pracy. Kocham to! Polecam :P Maja beze mnie nie będzie pisać, mój chłopak beze mnie nie chce wychodzić... hehe trzeba to jakoś pogodzić :3

Mamy jednak nadzieję, że się Wam ten rossdział spodobał i prosimy o komentarze! 

Cleo niedługo zostanie dodana do listy bohaterów :3




OMG ta wypukłość w kroczu *u*
XD

BRAŁABYM XD


CZYTASZ = KOMENTUJESZ
KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ

10 komentarzy:

  1. BOŻE ŚWIĘTY.. JA JEJ JUŻ NIE LUBIĘ! NIENAWIDZĘ!
    no helloł
    Ja już taka szczęśliwa że rozdział itp itd a tutaj się ta idiotka (czyt. Cleo) pojawiła -.-
    nie sądziłam, że mój mąż (czyt. Ellington) będzie taki wredny. Bo to raczej było nie miłe xd
    a ona to jeszcze z Mattem spiskuje? I cooo? Zabić Rossa? Po moim trupie!
    jakoś takoś nie umiem komentować :\ to przez Paulinę i tego Twittera!
    Czekam na nexta
    ~ charlie
    ps. to zdjęcie rossa to photoshop xd

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kurde dziewczyno nie rób jej tego xD Ty wiesz ile ona godzin spędza dziennie gapiąc się na to zdjęcie xD?

      nie chcesz wiedzieć...

      No tak nudno było bez tej ,,Cleo" xd Rozkręci nam imprezkę :D

      Usuń
    2. za pewne tak długo, jak ja paczam na Charliegooo mrr ♥
      Ehm.. ja i Agata mamy w planach zabić Kleo i Kejluma.. ZNACZY MATTA !
      ~ charlie

      Usuń
  2. Super rozdział!
    Czekam na nexta!

    OdpowiedzUsuń
  3. Super czekam na next ♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♥♥♡♡♡♡♡♡♡♡

    OdpowiedzUsuń
  4. A pff zmieniła zdjęcie XDDD

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajny rossdział. Bardzo mi się podoba. A Demi i Ross są świetni. Ale już nie lubię Cleo, wredna suka. Do następnego. Pozdr ;-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Uuuu zapowiada sie bardzo ciekawie :D
    Nie moge sie doczekać co wymyśli Cleo ^^
    Rozdział zajebisty <3 Czekam na next :3

    Ps: Dodaj szybko next bo chce wiedzieć co będzie dalej! XD ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Staramy się, next się pisze ale dziś chyba nie damy rady opublikować ;p

      Usuń
  7. Super rozdział. Życzę weny ;)

    OdpowiedzUsuń