piątek, 6 marca 2015

Rozdział 1

Miss niedojedzonego żarcia.


      Promienie słoneczne, które właśnie drażniły moje powieki, zdawały się krzyczeć: ,,Dziewczyno! Wstawaj, szkoda dnia!" Ah kocham Kalifornię ... Tymczasem ja byłam obolała, zaspana i .... chwila! Przecież ja już mam 18 lat! TAK. Wczorajsza imprezka była odlotowa! Czy ją pamiętam? Hmmm pomińmy tę kwestię. Ważne, że jestem już dorosła. Słodka pełnoletność ahh...

    Wstałam z podłogi na której leżało pełno śmieci, resztek jedzenia i innych różnych przedmiotów. Nie powiem, głowa strasznie boli, oj boli... Waży chyba o kilka kilogramów więcej niż zazwyczaj! Na chwiejnych nogach zeszłam na dół z trudem omijając moich przyjaciół, którzy leżeli na ziemi. OMG tutaj sytuacja w ogóle nie jest lepsza niż na górze. Ufff jak dobrze, że rodziców nie ma - pomyślałam. Zaraz, zaraz! No niee! NIE, nie, nie! Przegapiłam ważne wydarzenie w szkole. Nigdy więcej takich imprez w ciągu tygodnia. Nie dość, że kac morduje mnie od środka to jeszcze nie pozwoli mi być jutro na zajęciach. Jaka szkoda. Dziś było przywitanie nowego ucznia w naszej szkole. Czemu to tak dla mnie ważne? Sama nie wiem. Uwielbiam poznawać nowych ludzi. A już na pewno lubię wiedzieć z kim chodzę do szkoły. Wbrew pozorom bardzo lubię się uczyć, znam każdą osobę w klasie. No teraz już nie. Pamiętam, że miałam dylemat, odwołać impre i poznać nieznajomego, czy jednak zostać w domu i zabawiać się z przyjaciółmi. Ahh no trudno, poznam go w poniedziałek... Kompromis, jak ja go nie znoszę! Dlaczego nie można być w dwóch miejscach na raz awrr. A może przegapiłam miłość swojego życia, hę? Może gdybym była wczoraj w szkole to jakoś magicznie by się we mnie zakochał, a tak to pewnie już kogoś poznał. Taak jesteś szurnięta Demi. Chłopak miałby się zainteresować mną? CHŁOPAK? Wolne żarty. Jestem pełnoletnia a faceta nie miałam nigdy. Ruda żmija ze mnie. Zawsze z zazdrością patrzyłam na koleżanki z klasy, które miziały się ze swoimi facetami. Taki los. A czemu? Po co ja się siebie pytam, po co, ahh. Kto spojrzałby na takie coś jak ja? NIE, Demi - jesteś piękna! Tak, wmawiaj sobie, wmawiaj... - pomyślałam. Zawsze pocieszam się jednym. Staje przed lustrem i z uśmiechem na twarzy mówię sobie jaka to jestem śliczna. Dziś też tak zrobię, a czemu by nie? Podeszłam więc do wielkiego szkła, które wisiało w korytarzu. Troszkę upaćkane od kremu. Chyba to krem...Oby to był krem... No nic, spojrzałam na siebie i co zobaczyłam? Miss niedojedzonego żarcia. Albo lepiej - vicemiss konkursu pod tytułem ,,Jesteś tym co jesz!"  Tak, na pewno. We włosach resztki makaronu, na końcówkach resztka gumy do żucia. Chipsy wplecione w warkoczyk, który i tak już był prawie rozpleciony. Oczy lekko podkrążone. Makijaż był dosłownie wszędzie.W sumie to nie makijaż tylko czarne krechy na mojej twarzy. O matko! Jestem w majtkach! Na szczęście w nienaruszonym stanie... Koszulka - dziwnie zniknął prawy rękawek, mnóstwo plam, odór alkoholu i na końcu materiału...wymiociny? Nie wiem ale nie za ładnie pachniało i się dziwnie przykleiło...Na udzie wielki siniak, podrapana lewa łydka oraz prawa ręka. Hmm mam tylko nadzieję, że moje dziewictwo zostało tam, gdzie powinno być! Nie no, nawet po pijaku nikt by mnie nie chciał pocałować a co dopiero ekhem, przeruchać. Nie oszukujmy się...

    No nic, trzeba się ogarnąć. Jak postanowiłam tak też zrobiłam. Poszłam do swojego pokoju - łóżko w nienaruszonym stanie, uff... Nie wiem dlaczego ale jakoś zeszło ze mnie dziwne uczucie niepokoju. Koniecznie muszę zmienić koszulkę i ubrać spodnie. Włosami zajmę się później, trzeba posprzątać i pozbierać resztę ,,zwłok" z podłogi zanim rodzice wrócą. Pozwolili na impreze ale chyba troszkę przesadziłam. Moja najlepsza przyjaciółka oczywiście z kieliszkiem w ręku - ba! Jeszcze pełny! Głowę ma opartą o blat stołu, nogi zwisają bezwładnie z krzesła a jej ubiór też jest w kiepskim stanie. Nie będę taka... Obudzę ją później. Najpierw posprzątam... Nie wiem dlaczego ale wciąż jestem na siebie zła, że nie przywitałam nowego kolegi z klasy... Taka już jestem.


NOTKA


Witam ! To tak... od czego by tu zacząć? Może od tego,że nigdy w życiu nic nie pisałam. Nigdy. Nie jestem fanką książek itp, w liceum nienawidziłam lekcji polskiego. Nie jestem humanem - z góry przepraszam za wszystkie błędy ortograficzne, interpunkcyjne, stylistycznie i te wszystkie, które jeszcze są a ja ich nie znam. Niby dostałam z polaka 4 w liceum ale to wiecie jak to jest ;p Humanista ze mnie żaden. Dlaczego więc postanowiłam pisać? Czytam tyle opowiadań o R5, że szok. Zaczęłam mówić o nich mojej przyjaciółce a ta wkręciła mnie w pisanie. Ani ja ani ona nie mamy o tym zielonego pojęcia. Tak się dobrały dwie pisarki ! Może usuniemy bloga po 3 rozdziałach, może po 33 a może i po 133? kto wie? Dajcie nam proszę się rozkręcić - pierwsze rozdziały z reguły są nudne ;p Historia potoczy się głównie w stronę Rossa i Demi, która już była nieco przedstawiona w tym rozdziale. No a teraz takie słodkie foto Rossika :




1 komentarz: