piątek, 6 marca 2015

Rozdział 2

Impreza, impreza - czas na porządki.

    Po małej godzince sprzątania obudziła się śpiąca królewna. Tak, tak mówię tu o mojej przyjaciółce. Jej pierwsze zetknięcie z rzeczywistością nie było zbyt przyjemne. ,,Porządek" jaki ją ogarniał dookoła sprawił, że spadła z krzesła, z którego i tak już zwisała.

- OMG jaki tu bałagan Demi! Coś ty dziewczyno narobiła! - wykrzyczała, kurczowo trzymając w swych małych, acz zgrabnych dłoniach, swój kieliszek.

Maja była ode mnie starsza dokładnie o 3 miesiące i 2 dni. Często robiła za moją mamę i wytykała co mam robić, a co nie. Wymądrzała się na każdym kroku bo wiedziała, że niestety stan jej wiedzy jest o wiele mniejszy od mojego, aczkolwiek sprytnie to ukrywała. Hmm sprytne są lisy, ei to ja tutaj jestem ruda! Majak - tak na nią mówię - ma kruczoczarne, długie włosy, najczęściej spięte w kok. Jest typową damą - lubi się stroić a coś takiego jak conversy i luźny T-SHIRT dla niej nie istnieje.

- Wstawaj królewno i mi pomóż a nie jeszcze na mnie krzyczysz, kto zaprosił aż tylu gości, hę? - zapytałam z dezaprobatą zbierając przy tym plastikowe kubeczki z podłogi.
- Emm no jak impra to impra, nie? 18 lat ma się tylko raz. - odchrząknęła podnosząc się na równe nogi. - O rany jaki bajzel... trzeba to posprzątać ale najpierw wody please! - krzyknęła tak głośno, że aż mi kubeczek wypadł z dłoni.
- Woda pewnie w lodówce. - odpowiedziałam spokojnie.
- Ok, thanks, życie mi ratujesz! - wydusiła od niechcenia po czym rzuciła się z impetem na lodówkę.
- Tylko drzwi nie urwij! - zachichotałam. Odpowiedzi już się nie doczekałam bo moja wspólniczka niedoli z kacem ,,na karku" właśnie wtopiła swoje usta w butelkę żywca.

   Ogarnięcie ,,zwłok" z podłogi zajęło nam ponad godzinę. Większość z nich nadal była nieźle wstawiona. Z trudem ale jakoś wszyscy doszli do swoich domów, co mnie bardzo ucieszyło. Czas nagli, rodzice wracają wieczorem. Tymczasem wzięłam się za sprzątanie łazienki, Maja natomiast krzątała się w kuchni.

- Uff skończone. - powiedziałyśmy równocześnie padając na kanapę.
- Rany julek, Demi! Ty dorosła kobietko, ha! Jutro idziemy na piwo. - skwitowała.
- Piwo? Nie masz dość? - zapytałam z zażenowaniem obracając przy tym swoimi zielonymi oczami.

Spojrzałyśmy na siebie i po sekundzie wybuchnęłyśmy śmiechem.

- Teraz muszę wyjąć z włosów makaron i resztki chipsów. - powiedziałam ze śmiechem po czym szybko pobiegłam do góry umyć włosy. Wróciłam po kilku minutach.
- Jutro piątek, idziesz do szkoły? Ponoć jakiś nowy będzie w twojej klasie. - zaczęła rozmowę moja przyjaciółka.

Niestety mimo, że jesteśmy z tego samego rocznika nie dane nam było chodzić razem do klasy, a szkoda.

- Jutro odsypiam, nie chcę ale muszę. - odpowiedziałam z uśmiechem. - Za trzy godziny wracają rodzice, może obejrzymy sobie jakieś romansidło? Przeważnie wole horrory ale mam taki nastrój na coś innego. - zaproponowałam.
- OMG dawaj Romeo i Julię! - wykrzyknęła czarnowłosa. Nie mogłam jej odmówić, kocha ten film. Dla niej jakoś wytrzymam.

    Nawet nie zauważyłyśmy kiedy obie zasnęłyśmy. Rodzice przyjechali koło 21.00, tak jak było mówione. Bardzo się ucieszyłam, nie widziałam ich aż tydzień. Wyjechali w sprawach biznesowych. Nie mieli pretensji kiedy poprosiłam ich aby Maja nocowała u mnie oraz abyśmy jutro zrobiły sobie wolne. Po krótkiej rozmowie z rodzicami poszłyśmy na górę - do mojego pokoju. Był dość skromny, mały. Nie lubię wygody.  Na środku przy ścianie stało wielkie czarne biurko, obok kwiat nieznanego mi gatunku. Przy nim stała ciemnobrązowa szafa, dalej mały, szklany stoliczek oraz średniej wielkości fotel. Łóżko było dość duże, stało w prawym rogu pokoju. Naprzeciwko stał wielki fortepian. Tak, kocham muzykę! Na środku pokoju znajdował się mały, jasny, włochaty dywanik. W pokoju były dwa duże okna z czerwonymi żaluzjami. Ściany oraz panele były żółtego koloru. Kolorowy misz-masz ale mnie się podoba.

- Ja pierwsza do łazienki! - krzyknęła Maja biorąc moje pierwsze lepsze ciuchy w locie.
- O ty mendo! To ja jestem u siebie, powinnam iść pierwsza. - odpowiedziałam waląc pięściami w drzwi.
- Za późno stokrotko, trzeba było się pospieszyć. - odpowiedziała chichocząc.

Po ponad pół godzinie w końcu wyszła. Wzięłam 10 - minutowy prysznic i obie poszłyśmy spać. Następnego dnia miałyśmy prosty plan - odpoczywać, odpoczywać no i odpoczywać. Nie było to trudne do wykonania. W tym to obie byłyśmy mistrzyniami. Wstałyśmy o 13.00, śniadanie czekało na stole. Rodziców oczywiście nie było - praca. Mój braciszek pewnie znów wyszedł ze swoją dziewczyną, co mnie ciekawiło najbardziej - czy już wytrzeźwiał? Hah dał wczoraj czadu! Ale do sprzątania to go nie było... Mam jeszcze młodszą siostrzyczkę - Stefcia, ma 8 lat. Ją rodzice wywieźli do babci aby nie musiała patrzeć na swoje pijane rodzeństwo.

Po śniadaniu wróciłyśmy do mnie do pokoju i zaczęłyśmy - jak to kobiety - gadać o wszystkim i o niczym. Najpierw temat kosmetyków, którego nie znoszę. Maja o tym wie dlatego od tego zaczęła. Zmusiłam ją w końcu do zmywania naczyń, musiała się odegrać. Potem zeszłyśmy na muzykę, szkołę no i chłopaków.

- Nadal żałuję, że nie przywitałam nowego znajomego z klasy... - wypaliłam nagle.
- Oj tam, nie przejmuj się. W poniedziałek zagadasz do niego. - pocieszała mnie przyjaciółka.
- Ale wiesz, że ja tak nie lubię! Ciekawe jaki on jest, czy mnie polubi i czy znajdę w nim przyjaciela - rozmyślałam.
- A on się przeprowadził tutaj niedawno, mam rację? -zapytała.
- A no z tego co mówiła nauczycielka to tak. Los Angeles. Ale gdzie dokładnie to nie wiem. - odpowiedziałam. - Chciałabym już go poznać, strasznie lubię nowe znajomości - ciągnęłam rozmowę z satysfakcją.
- Musisz poczekać caaaały weekend jeszcze! Obejrzymy jakiś film? - zaproponowała.
- Tylko nie Romeo! Dziś ja coś wybieram. - szybko odpowiedziałam.
- Pff pewnie jakieś horrory, ble... - wyburczała od niechcenia.
- W ogóle nie! Obejrzymy film ,,Muzyka jest moim życiem" Uwielbiam! - wykrzyknęłam.

Tak też zrobiłyśmy. Czas leciał bardzo szybko. Zanim się zorientowałyśmy była już 22.00. Nawet nie zauważyłam kiedy moja siostra wróciła do domu. Nagle ktoś zapukał do drzwi:

- Mogę wejść - odezwał się męski głos. Mój brat.
- Jasne, że możesz Zack! - krzyknęła rozpromieniona Maja.

Taaak, zapomniałam wspomnieć, że moja przyjaciółka kocha się w moim bracie. Niezręcznie. Denerwuje mnie to i to bardzo. Są takie dni, że wgapia się w niego jak w obrazek...ahh mam wtedy wielką ochotę jej przyłożyć!

- Dziękuję, witam Maja, witam sister. - przywitał się ciepło. - zrobiłem małej i sobie naleśniki, kilka zostało więc jak jesteście głodne to możecie sobie je zjeść. - dokończył.
- No dzięki brat ale... - nie dokończyłam bo w tym samym czasie Maja zbiegła z łóżka wtuliła się w Zacka i powiedziała, że z chęcią zje. Ughhh, znowu! On się tym nie przejmuje, ma dziewczynę od x czasu ale Maja uważa, że i tak kiedyś ją wygryzie. Nie ma szans.

Zjadłyśmy razem, potem znów była kłótnia o łazienkę - jak zawsze kiedy jesteśmy w jednym pokoju - wygrała Maja. Czemu mnie to nie dziwi? Tyle szarpie się z dziewczynami na wyprzedażach o ciuchy, że już ma wprawę. Koło godziny 24.00 poszłyśmy spać. Jutro sobota więc czas na zakupy - kolejna rzecz, której nie znoszę. Chodzenie po galeriach godzinami w celu kupienia spodni. Jak już się wraca do domu to ma się tysiące torebek i tysiące nowych rzeczy. Tylko spodnie - według Majaka. Trudno, wytrzymam....

    Weekend zleciał szybko. Rano zakupy prawie, że do wieczora. Potem wygłupy z przyjaciółką no i spać. Niedziela jak to niedziela. Mozolne przygotowania do szkoły ze strony Majaka - ja byłam pobudzona jak nigdy. Nie dość, że następnego dnia zaczynałam chemią - mój ulubiony przedmiot szkolny - to jeszcze w końcu miałam poznać nowego członka naszej klasy! Owsiki level hard, poszłam spać już o 21.00 aby czas jak najszybciej zleciał. Maja z uśmiechem na ustach położyła się nieco kilka minut po mnie. Byłam pewna, że następny dzień będzie bardzo ciekawy...! Kto mógł przypuszczać,że aż tak...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz